4

66 2 0
                                    

Otworzyłam oczy. Kompletnie nic nie widziałam. Jedynie jakieś zamazane rzeczy. Czy to lampa? W dodatku na suficie?
- Nan?- w tym momencie podeszła do mnie postać o damskim głosie.
Po chwili stały przy mnie cztery rozmazane osóbki.
- Nana, słyszysz nas?- zapytał tym razem męski, znajomy głos, który nie należał Antka.
- Zgaście to światło, bo mnie w oczy pali!- wydusiłam z siebie.
- Dzięki Bogu, Paula zgaś światło.
Teraz widziałam więcej niż kolorowe plamki. Mogłam już rozpoznać moich przyjaciół. Całą czwórkę. Powoli się podniosłam z blatu stołu.
- Co się stało?
Zapadła grobowa cisza. Gdyby tak już zostało, można by usłyszeć jak włosy komuś rosną.
- Przy tańcu, ugięły ci się nogi i upadłaś, a ja nie zdążyłem cię złapać- wyjaśnił Antek.
- To nie twoja wina- powiedziała szybko Kaśka.
- Która jest godzina?- zapytałam, bo nie mogłam odczytać z zegara
- 2:28, a co? - odpowiedział Tomek.
- I wy specjalnie w środku n***ocy przyjechaliście tutaj, tylko dlatego, że zem***dlałam?- byłam poprostu w szoku.
- Tak- odpowiedziała cała czwórka.
No pięknie. Miło z ich strony, ale nie potrzebnie się, aż tutaj fatygowali.
- Mówiłem, że kaszle- powiedział Antek.
- To n***- no nie mogłam nic powiedzieć przez ten głupi kaszel.
- Może powinnaś iść do lekarza?
- Paula, zwario***wała***?!
- Ty już lepiej nic nie mów. My się na tym znamy- powiedział Tomek- Co dzisiaj jedłaś?
Już miałam zacząć mówić, gdy brunet mnie wyprzedził.
- Ja powiem- uspokoił mnie ręką- Kanapki z białym serem, papryka, spaghetti, wino, kawa i sałatkę warzywną.
- Słu***ajcie, to nie ma sen***su. Jedźci*** do domów i idźcie sp***- nie mogłam zaczerpnąć powietrza, znowu zrobilo się ciemno. Nic nie widzę.

Obudziłam się z czymś ciepłym na brzuchu. Otworzyłam oczy. Uff, widzę wszystko wyraźnie. Lekko podniosłam głowę i zobaczyłam co mnie ogrzewa. Męska ręka brunetka, który spał obok mnie. Trochę się zdziwiłam, ale ok.
-***- i powtórka z rozrywki.
Chłopak przy mnie szybko otworzył oczy i popatrzył na mnie z przerażeniem.
- Nie Martw się. Jeszcze się n*** duszę.
17-latek tylko się podsunął i objął mnie całą.
- Lepiej?
- Lepiej.

____________________________________
Oki. Rozdział skończony. Troszkę mnie nie będzie przed klawiaturą, ale jakoś wam to wynagrodzę😊
Buźki😙

Po Drugiej Stronie RakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz