5

8.1K 582 86
                                    

-Pieprzony, bezwartościowy. - Człowiek pluje na Louisa kopiąc go w brzuch. Mały chłopiec piszczy, trzymając się za bok.

- J-ja przepraszam. N-nie chciałem tego zrobić, sir. - Louis jąkał się, a łzy spływały mu po policzkach.

- Jesteś zwierzęciem. Nie jesteś człowiekiem. Nie masz znaczenia dla tego świata. Ale wiesz, że nie? - Kiedy Louis nie odpowiedział mężczyzna chwycił garść włosów Louisa, podnosząc głowę. Louis krzyknął i wyciągnął rękę, by się bronić.

- Odpowiedz mi!

-Tak jest! J-ja jestem bezwartościowy! I-i nie mam znaczenia! - Louis płacze a człowiek pcha go na ziemię ponownie. Podnosi pięści i--

Louis budzi się z gwałtownym wdechem. Siada na łóżku i mocno chwyta nakrycie. Pokój jest ciemny i zastanawia się gdzie jest, do czasu gdy sobie przypomina.

Harry.

Przesuwa się na koniec łóżka i spada na podłogę z krzykiem. Szybko wstaje, machając ogonem, kiedy próbuje znaleźć drogę z pokoju.

Znalazł się w ciemnym korytarzu, trzęsąc się ze strachu. Jego oczy szybko się dostosowały do ciemności, kiedy szedł korytarzem.

Wchodzi do salonu i tam spotyka Harry'ego, który leży na kanapie z głową schowaną pod
poduszkami i okryty czarnym kocem.

Louis podchodzi do niego i myśli o tym, co zrobić. Porusza ramię Harry'ego powoli, ale mężczyzna nie budzi się.

- S-sir? - Louis zaczyna, dotykając go ponownie. Tym razem oczy Harry'ego otwierają się powoli. Harry ziewa i pociera oczy.

- Hmm? - Pyta i patrzy na Louisa ze zmęczeniem.

- Ja... - nie wiedział, co powiedzieć. Ma szesnaście lat i ma jeszcze koszmary?

Harry siada, patrząc z niepokojem na Louisa.

- Co się stało, piękny? - Harry pyta głosem ospałym i szorstkim od snu.

- Miałem ... Miałem koszmar. Nie mogę spać. Przepraszam, sir. Mogę wrócić do pokoju, jeśli chcesz. - Harry łapie jego rękę i potrząsa głową.

- Wszyscy mamy złe sny. Czego potrzebujesz, kochanie? - Harry pyta i serce Louisa staję na chwilę przez pieszczotliwią nazwę.

-Ja po prostu... mogę spać z tobą, jestem, jestem przestraszony. - Przyznaje Louis, jego ogon kręci się wokół jego ciała. Spodziewa się, że Harry zacznie się śmiać i powie mu, żeby poszedł spać. Albo kopnie go. Zamiast tego, Harry wstaje i kładzie uspokajająco rękę na dole Louisa pleców.

- Tak, oczywiście, kotku. Chodź. - Louis wskakuje na łóżko, jego ogon kołysze się w podnieceniu.

- Dziękuję, sir. Jesteś bardzo miły. - Louis piszczy i Harry uśmiecha się łagodnie.

- Już ci mówiłem, że masz mówić do mnie Harry, kochanie. - Mężczyzna mówi powodując rumieniec na twarzy Louisa.

- Przepraszam, Harry. - Szepcze, mężczyzna tylko kiwa głową, wsuwając się pod kołdre wraz z Louisem.

- Chodźmy spać. Mam pracę jutro. - Harry mruczy. Ma twarz obok twarzy Louisa a mały chłopiec próbuje zasnąć.

Po kilku minutach odwraca się do Harry'ego, który był już na plecach, w głębokim śnie.

Harry podświadomie otula ramiona wokół Louisa. I po raz pierwszy od wielu lat, Louis zasypia bez obawy o to, z czym będzie musiał zmierzyć się jutro.

...

Kiedy Harry budzi się jest splątany z Louisem. Jego ramiona są wokół jego talii, trzymając go mocno.

Krzywi się do siebie i powoli wyślizguje się z uchwytu chłopaka. Klepie się mentalnie, kiedy chłopak się nie budzi i sprawdza czas.

Ma jeszcze dwie godziny nim wyjdzie do pracy. Wymyka się z sypialni i udaje się do kuchni. Wyciąga telefon i wykręca numer Liama.

Odbiera po trzecim sygnale.

- Dlaczego do cholery dzwonisz do mnie o pieprzonej szóstej rano? - Pyta Liam.

- Dzień dobry, słoneczko. - Odpowiada Harry.

- Tak, tak. Czego chcesz? Czy chodzi oto hybrydowe dziecko?

- Tak. Nie wiem, co z nim zrobić.

- Mówiłem ci wczoraj. Daj go na komisariat. Oni wiedzą, co z nim zrobić. - Harry wzdycha i robi sobie filiżankę kawy.

- Co zrobię, jeśli zrobią mu coś złego? Wiesz jaki jest świat. A także, ten chłopiec został przez coś zraniony. Płakał, przepraszając za ostatnią noc. Jest kurwa postrzelony Liam. Nie wiem. - Harry mruczy i usłyszał westchnienie na drugiej linii.

- Dobrze. Rób co chcesz. Ja po prostu robię badania na hybrydach. Nie znam żadnego osobiście. - Mówi i zanim Harry może odpowiedzieć, Liam rozłącza się.

Harry przewraca oczami i nadal pije swoją kawę. Siada na jednym ze stołków przy swojej wyspie kuchennej i sprawdza telefon.

Minęło około trzydzieści minut, kiedy to usłyszał. Jego budzik się włączył wtedy kiedy usłyszał krzyk.

To zaskoczył go tak bardzo, że rozlał kawę na nagiej piersi. Syknął, ale pobiegł do sypialni. Znalazł Louis skulonego w kącie pokoju, kolana miał przyciągnięte do siebie.

- P-przestań! - Płakał, zagłuszając alarm. Harry wyłączył budzik i spogląda na Louisa, który był w kącie.

- Co się stało, kotku? - Pyta Harry, Louis potrząsa głową, ręce wypycha przed siebie tak, jakby starał się bronić.

- P-proszę n-n-nie rań mnie! J-j-ja n-nie wiem co zrobiłem źle! - Krzyczy, Harry pada na kolana, otwierając ramiona.

- Nie zamierzam cię zranić . To tylko ja. - Harry mówi i Louis płacze rzucając się na Harry'ego, owijając ramiona wokół niego.

- J-ja nie chcę być raniony. - Louis szlocha, Harry pociera jego plecy.

- Mam cię. Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził, kotku.

Devotion~larry tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz