16 czerwca 1939r.
Klara siedziała w to piątkowe popołudnie w ich ulubionym miejscu-gdzieś nad stawem, na zarośniętym i zapomnianym pomoście gdzie ni widu, ni słychu człowieka. Spokój ogarniał ją tam zewsząd, mogła się w końcu zrelaksować. Była tam już piętnaście minut przed umówionym czasem, nie mogła się doczekać tego spotkania. Na samą myśl o nim serce biło szybciej a ręce drżały. Miała go zobaczyć pierwszy raz od tygodnia. Ubrała na tę okazję najpiękniejszą ze swoich spódnic. Kwiecistą, z wysokim stanem, za kolano. Idealnie podkreślała kobiecą sylwetkę a biała, dopasowana bluzka uwydatniała kształty. Czarne czółenka stały obok, podczas gdy ona drobną bosą stopą muskała letnią wodę. Niecierpliwie spoglądała co chwila na zegarek wyczekując ukochanego, który spóźniał się już małą chwilę-był to zdecydowanie jego mankament, bo spóźniał się nagminnie na prawie każde spotkanie. Boże drogi, miała mu tak dużo do powiedzenia! Martwiła się, czy aby zdąży ze wszystkim w jeden wieczór. Chciała mu opowiedzieć o ostatniej schadzce u Aliny, o tym jak piła ostatnio wyśmienitą kawę w "Kryształowej" i że myślała o nim jadąc rowerem. I jeszcze jedną ważną rzecz, o której powie mu na końcu, bo jest niesamowicie ważna.
Z zamyślenia wyrwał Klarę zbliżający się dźwięk rowerowego dzwonka. Spojrzała za siebie-to Michał jechał poprzez gąszcz krzaków przygrywając sobie dzwonkiem. Dziewczyna zerwała się z miejsca, zabrała buty i boso pobiegła przez pomost przywitać ukochanego, który rzucił pospiesznie rower i wybiegł jej naprzeciw. Rzuciła mu się w ramiona a on uniósł ją obejmując i obrócił się trzy razy tak, że jej nogi tańczyły w powietrzu po czym odstawił ją ostrożnie i pocałował w policzek.
-Pięknie dziś wyglądasz. Zresztą... nie tylko dziś-powiedział szarmancko Michał mierząc Klarę wzrokiem.
-Ty... też. Tylko dlaczego masz na sobie garnitur?-rzeczywiście, chłopak ubrany był w odświętny garnitur, w brustasze miał dokładnie złożoną poszetkę a jego buty lśniły w blasku słońca.
-Bo w ten specjalny dzień chciałem wyglądać dobrze.
-Specjalny dzień? Czy ja o czymś nie wiem? Proszę, powiedz mi co jest grane-Klara wydawała się bardzo zdezorientowana, jeszcze nie wiedziała jakie znaczenie będzie miał dla niej ten dzień. Michał uśmiechnął się tylko, uklęknął przed nią na kolano i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni małe pudełko. Otworzył je przed Klarą a jej oczom ukazał się lśniący złoty pierścionek ze skromną, lecz pięknie obrobioną cyrkonią.
-Jesteś kobietą mojego życia, chcę spędzić z tobą resztę swoich dni. Klaro, czy wyjdziesz za mnie?-oszołomiona dziewczyna wypuściła z rąk buty i przez chwilę nie mówiła nic. Michał posmutniał, odbierając zachowanie Klary jako odmowę. Już miał wstawać, gdy nagle ona z płaczem rzuciła mu się na szyję mówiąc:
-Z wielką radością za ciebie wyjdę, kocham cię całym swoim sercem.
-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy!-odrzekł wkładając pierścionek na jej smukły palec.
CZYTASZ
Pozdrowienia z Warszawy
Historical FictionHistoria ma miejsce w okupowanej Warszawie na początku roku 1941. Bohaterowie opowieści-Klara i Michał-opowiadają o swoich losach w formie pamiętnika.