7

5.2K 430 261
                                    

Michael

  Tym razem nie wytrzymałem. Zacząłem tak żałośnie płakać, że sam miałem ochotę się zabić. Oczywiście nie mogłem tego zrobić, przecież jestem w ciele Luke'a. Skuliłem się przyciskając nogi do klatki piersiowej i kładąc głowę na kolanach. Nie oczekiwałem, że jeśli spotkam Luke'a, to od razu się polubimy i będziemy razem. Ale to uczucie kiedy twój idol okazuje się kompletnie inny i otwarcie wyzywa cię oraz życzy śmierci jest najgorszym co kiedykolwiek czułem. Uspokoiłem się i poszedłem do kuchni, żeby zrobić coś na obiad.

- Mmm co tak pachnie? - do pomieszczenia przyszedł Calum, który usiadł na krześle barowym przy wysepce. - Wow nie często widzi się Hemmings'a przy garach. - zaśmiał się - Hey, wszystko okey? - spytał niepewnie

- Co? Tak, pewnie. - uśmiechnąłem się słabo ciesząc się, że Kiwi nie widzi mojej twarzy. - Na blacie stoi żel. Czy mogłbyś zanieść go Luke'owi? Zredukuje ból związany z siniakami. - szepnąłem ostatnie zdanie, ale on i tak je usłyszał.

- Jasne. - odpowiedział równie smutno co ja. Chyba domyślił się, że wszystko słyszałem. Położył mi rękę na ramieniu i powiedział - Trzymaj się Mike. Jesteś naprawdę świetnym chłopakiem o wyjątkowym wyglądzie. Hemmo po jest po prostu trochę chujowaty czasami.

  Uśmiechnąłem się tylko trochę bardziej, ale nic nie powiedziałem. Hemmings był po prostu kolejną osobą, która mnie nienawidziła, za to kim jestem.

  Tylko, że na nim trochę bardziej mi zależało.

  Tak tylko troszkę...

Luke

  Minęły cztery dni i nadal byliśmy w nie swoich ciałach. Wczoraj przyłapałem Michaela na płakaniu kiedy zamiast do sypialni jego rodziców gdzie spałem, wszedłem do jego pokoju.

  Na szczęście mnie nie zauważył mimo to tamten obraz nawiedzał mnie za każdym razem gdy zamykałem oczy. Siedział z kolanami przy torsie i zakrywał usta dłońmi, żeby nie wydawać żadnych dźwięków, a po policzkach płynęły mu łzy. Wyglądałem naprawdę żałośnie płacząc i stwierdziłem, że warto to zapamiętać.

  Mimo tego wszystkiego co robił i jaką miał orientację, był tylko zwykłym nastolatkiem, który był pośmieliskiem dla wszystkich wokół. Włącznie ze swoją niby przyjaciółką, która kiedy dowiedziała się o zamianie i poszliśmy na randkę, od razu zaczęła mówić jaki to niebieskowłosy jest żałosny i głupi. Zgnojenie go przez jego idola tylko go dobiło oraz utwierdziło w przekonaniu, że nie powinien żyć.

  Poszedłem do jego pokoju i zapukałem. Nie było odpowiedzi więc po prostu wsunąłem się do pomieszczenia gdzie zastałem Mike'a ze słuchawkami przy komputerze. Grzebał coś w tym skomplikowanym programie. Widocznie nie usłyszał jak pukałem

- Hey. - powiedziałem kiedy zsunąłem mu słuchawki na szyję.

- Dz-zieńdobry Luke. - zająknął się zaskoczony. - Co się stało?

- Brzmię.. Znaczy brzmisz na zmęczonego. - usiadłem na pufie wypełnionej małymi kuleczkami. Pamiętam, że miałem podobną w domu.

- Przepraszam, nie mogłem spać. - Mówił z autentyczną skruchą.

- Czemu mnie przepraszasz?

- No bo to twoje ciało... - wydawał się zdziwiony moim pytaniem.

- Och. No tak. Czemu nie mogłeś spać?

- Dzwoniłem wczoraj do Louise czy da mi zeszyty i... Nieważne. - Od razu domyśliłem się co dziewczyna mu powiedziała. - I tak już wcześniej wiedziałem, że przyjaźni się ze mną z litości. - Wiedziałem, że kłamał. Nie wiem czemu, ale bolało mnie patrzenie na to, jak ten chłopak się męczy.

- Co robisz?

- Pedalskie rzeczy. Wiesz jakie, przecież używałeś komputera.

- Och no tak. - kazałem mu nie dotykać swoich rzeczach, a sam grzebałem mu w prywatnych rzeczach. Poza tym... Cholera on słyszał jak wtedy go wyzywałem.

- Gdzie Calum i Ashton? - spytał barkiem przytrzymując jedną słuchawkę przy uchu i coś klikając.

- Pojechali na spotkanie z tymi na górze. Mike...

- Tak? - wydawał się być zdziwiony tym jak go nazwałem.

- Przepraszam. Zachowywałem się jak najgorszy cham i chuj w stosunku do ciebie. Dostajesz niezłe baty od wszystkich wokół, a ja zamiast ci pomóc to...

- Czemu miałbyś mi pomagać?

- Siedzimy w tym bagnie razem. Ty robisz wszystko żeby pomóc, a ja nawet nie pójdę dla ciebie do szkoły i jeszcze źle o tobie mówię.

- Nie możesz iść do szkoły! - jego/mój głos podniósł się o oktawę. - Bo cię pobiją...

- Ciebie biją, a jakoś nie rzuciłeś szkoły.

- Bo już się przyzwyczaiłem do bólu, a ty nie i lepiej jeśli tak zostanie.

Δ•Δ•Δ

Luke coś ten teges.

Tak sobie patrzyłam na rozdziały i stwierdziłam, że zanim oni będą razem to huhu i jeszcze trochę... xD

Tak czy inaczej

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Obce Ciało / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz