Początek roku- jak zwykle przyszłam do szkoły pierwsza. Nie wspominałam wczesniej ale byłam wzorowa uczennica.
O 8:30 doszła do mnie reszta klasy
-dzien dobry dzieci, dobrze was tu wszystkich widziec całych i zdrowych. Jak wam minęły wakacje?- zapytała nasza wychowawczyni spoglądając w stronę uczniów.
Pierwsza głos zabrała oczywiście Lena, przewodnicząca klasy oraz moja najlepsza przyjaciółka.
- -no wiec, w wakacje byłam we Włoszech u babci, a pozniej jeszcze z rodzicami w Paryżu!- powiedziała, a oczy jej błyszczały. Uwielbiałam widziec ją taka szczesliwa. Była najważniejsza osoba w moim zyciu.
- -a ja byłam w Ameryce ! -krzyknęła Sara. Po tym wszyscy zaczęli chwalić sie gdzie z kim i na ile byli.
- - widzę ze nikt z was sie nie nudził- uśmiechnęła sie wychowawczyni.- jedyna osoba która sie nie wypowiedziała byłam ja.
- - prosze nie, prosze nie wymieniaj mojego imienia prosze prosze...- mowilam pod nosem, moje mamroczenie przerwała Pani z pytaniem - a Ty Zuzia? Jak spędziłaś wakacje ?. Byłam osoba bardzo nie śmiałam. Nienawidziłam wypowiadać sie publicznie.. - ja... Ja sie przygotowywałam do olimpiady z biologi. - po tym cała klasa zaczęła chichotać. Lena próbowała ich uciszyć ale ja nie wytrzymałam i wybiegłam z płaczem. Chciałam dobiec do łazienki, przez cały korytarza biegłam z rekami, którymi przyslonilam sobie twarz. Nagle, poczułam uderzenie. Upadłam. Podniosłam wzrok- nade mna stał chłopak. Wysoki, brunet o pięknych niebieskich oczach.
- - nic Ci nie jest? - uśmiechnął sie podając mi reke
- - do mnie mowisz ??- nie , do ziemi ... Przecież jestes tu sama idiotko- pomyslałam w tym samym momencie
- - chłopak tylko zaśmiał sie i pomógł mi wstać- jestem Leon.