Od tamtego dnia minęły dwa tygodnie. Nie chciałam chodzic do szkoły ale niestety musiałam, przed mama starałam sie udawać ze jest wszystko dobrze. Opuściłam sie w nauce. Nie mialam siły wstawać z łóżka. Przestalam spotykać sie z Lena. Nie miałam na nic ochoty. Jakiś brak checi do zycia mnie dopadł. Żałowałam cholernie tego dnia kiedy dałam mu kosza.
- trzeba powitać kolejny dzien. Kolejny piepszony dzien z kolejnym sztucznym uśmiechem- mowilam sama do siebie wstając z łóżka. Podeszłam do lustra spojrzałam na siebie i postanowiłam ze dzisiaj wyjdę jakos w miare ogarnięta. Przez ostatnie tygodnie chodziłam ciagle w dresach, bluzach, Spiętych włosach. Tak czułam sie najlepiej. Tym razem wzięło mnie na zmianę. Weszłam jak codzien do mojej garderoby i wyciągnęłam z niej czarna sukienkę koronkowa przed kolanko z długimi rękawami. Z wlosow zrobiłam bujne loki. Makijaż był dzisiaj ostrzejszy . Pomalowałam oczy i brwi, nawet puder nałożyłam. Podeszłam znow do lustra
- To na marne.. Po co ja to robie.. On i tak juz nigdy nie bedzie moj- łza poleciała mi po policzku. Mimo to zabrałam swoj plecak i wyszlam do szkoly. Wyciągnęłam z kieszonki telefon i podpięte do niego słuchawki. Włączyłam moj ulubiony kawałek i ruszyłam. Wszystko było jak zwykle, rzecz jasna musiałam spojrzeć na dom sąsiadów. Codziennie rano widziałam tam Leona podlewajacego rano trawę. Ku mojemu zdziwieniu dzisiaj go nie było. Nie wiedziałam czemu. najgorsze mysli przyszły mi do głowy. Chciałam tam isc, zobaczyć czy wszystko z nim dobrze ale Wtedy nie miałam juz na to ani siły ani ochoty, wiec ruszyłam dalej. Nie mogłam go przecież kontrolować. Po drodze spotkałam Lenę i razem stwierdzilysmy ze pojdziemy na wagary. Wybrałyśmy sie do galeri, do naszej ulubionej kawiarni.
- Pójdę zamówić a ty usiądź kochana- powiedziała Lena. Zrobiłam jak prosiła. Szlam przez kawiarnie, minęłam ogromna szybę przez która widać było cześć galeri. Nagle sie zatrzymałam. Nie mogłam uwierzyć własnym ocza..
- Nie.. To nie moze byc.. Nie. - mowilam cicho. Lena za bardzo nie wiedziała o co chodzi. Ale gdy podeszła zobaczyła to samo co ja...
- Zuzia.. Czy to jest Leon? Leon całujący sie z jakaś laska ?- powiedziała, była w takim samym szoku jak ja. Nie umiałam jej odpowiedzieć. Zaniemówiłam. Z jednej strony miałam ochote tam podejść, uderzyć go i wyjsć. Przecież jeszcze nie dawno kochał mnie.. Milosc nie przechodzi tak z dnia na dzien a jemu przeszła. Byłam zagubiona. Stałam nie ruchomo wpatrując sie w chłopaka i dziewczynę.
- Lena.. Mogłam to byc ja- stwierdziłam
- Skarbie przestan. Przecież on jest zwykłym kurwiarzem. Taki facet to nie facet. Patrz jak on sie zachowuje- próbowała mnie pocieszyć ale na marne. Odeszłam od okna. Odebrałam moja kawę i wyszłam
- Gdzie idziesz - zapytała Lena- Zuzia gdzie ty idziesz !- krzyczała. Ja jej nie słuchałam. Cały smutek zamienił sie w nienawiść. Podeszłam do Leona, a moja kawa wyładowała na jego głowie.
![](https://img.wattpad.com/cover/74927951-288-k690698.jpg)