Widać było ze jest mu niezręcznie.
-posłuchaj przepraszam. Przepraszam Cie, ze wtedy poszłam.. Wiem ze jestem do niczego. Wiem ze jestem do dupy.. Czuje sie tak podle. Nienawidzę ranić ludzi a tymczasem zranilam Cie jak jakaś najwieksza szmata.- mowilam zapłakana
-przestan!- krzyknął Leon- nie jestes żadna szmata, jestes królewna. - gdy to usłyszałam zrobiło mi sie ciepło na serduszku. Nie wytrzymałam, musiałam go przytulic. Ku mojemu zdziwieniu chłopak zamiast odwzajemnić uścisku zdjął moje ręce z siebie, otarł mi łzy i powiedział
- idz juz. Nic tu po Tobie.
- Co? Ale jak to- mowilam powstrzymując łzy
- Idz. Prosze.- odpowiedział stanowczo. W tamtym momencie nie bardzo rozumiałam cała sytuacje. Najpierw mowil mi ze mnie kocha a teraz każe mi isc ? Rozumiem, mógł sie zezłościc ale zeby az tak? Zamilklam. Patrzyłam tylko na niego, moje oczy mówiły same za siebie .
- Napewno tego chcesz ? Napewno chcesz żebym wyszła ?powiedz mi czemu? Jestes zły? - pytałam
- Nie jestem zły. Ale jest przed 3 rano, idz spac Zuzia. - powiedział Leon. Po tych słowach opuściłam jego pokój. Wtedy jeszcze nie mogłam dojść do zadnego wniosku. Położyłam sie na łożku i zaczęłam rozmyślać. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie ze przez moje zachowanie mogłam go stracić. Wiem, głupio to brzmi, "zakochać sie od pierwszego wejrzenia" ale jednak jest to możliwe.