Czasami zastanawiam sie nad sensem zycia. Uwielbiam siedzieć nad morzem, patrzeć w wodę i rozmyślać. Jak to życie szybko mija, jak wszystko toczy sie zupełnie inaczej niz to sobie zaplanowaliśmy, jak kazdy człowiek jest inny- jedni żyją pełnia zycia, robią to co kochają, będąc przy tym sobą. Natomiast niektórzy ludzie to tylko zwykle kukły udające kogos innego. Męczące sie sami ze sobą. Wielu z tych ludzi nie wytrzymuje tego napięcia. Sa osoby które żyją- ale nie cieszą sie tym. Sa jeszcze Ci, ktorych nigdy nie rozumiałam. Ci ktorzy sa dla mnie odwieczna zagadka. Ci ktorych uważam za cholernie głupich ale tez cholernie odważnych.. Ci ludzie to samobójcy. Nie umiem zrozumiec, jak mozna az tak nienawidzić zycia zeby je sobie odbierać... Moje rozmyślanie przerwał mi telefon - halo ?- odebrałam - Zuzia przyjdź do domu, tata wrócił- mówiła radosna mama. Przyznam, ojciec nie był najlepszy, pił, prawie zawsze go nie było. Ale mama kochała go najmocniej na swiecie. Do końca sama nie wiem czemu, ja nie umiałabym zakochać sie w takim mężczyźnie, -jednak milosc to pojęcie względne- powiedziałam po cichu po czym ruszyłam. Tata zawsze przywoził mi ciekawe książki, z każda delegacja, z każdego miasta. Miałam ich juz w domu cała duża półkę.
Wchodząc do ogrodka zobaczyłam nieznajome auto w sąsiedztwie- dziwne, przecież pani Ela niedawno sie wyprowadziła- pomyslałam. Nie zważając na to, poszłam dalej. W domu przywitał mnie męski głos ojca. Rzecz jasna pierwsze co zrobił to przejrzał moja kartkę z ocenami. Lubiłam sie uczyc to fakt- ale robiłam to tez w dużej mierze dla niego. - no. Zuzia, przyznam ze nie jest najgorzej ale mogło by byc duzo lepiej- powiedział tata. -nie najgorzej? Słucham? Mam same piątki i szóstki, a ty mi mowisz "mogło byc lepiej" mam tego dość. Po tych słowach trzasnęłam drzwiami i opuściłam dom. Zaczęłam biec, znow cała zapłakana. Biegłam przez ulice a drogę oswiecaly mi tylko gwiazdy. Wbiegłam na skrzyżowanie ale nagle historia sie powtórzyła. Znowu sie przewróciłam - jestem chyba jakaś cholernie nie zdarna-mruknelam. Uniosłam wzrok i zobaczyłam te piekne świecące oczy... To był on... To był Leon..