Ledwo udało mi się wstać z łóżka. Po próbnych egzaminach i właściwych miałam już nie chodzić do szkoły, jednak napisałam historię najsłabiej z całej klasy, bo aż na dziesięć procent. Nie poprawiło to mojej ówczesnej sytuacji z ocenami, a wręcz odwrotnie - pogorszyło. Całą noc zakuwałam z tej przeklętej historii. Mam ochotę też się zamordować, ponieważ przy nauce puściłam z ciekawości kilka piosenek Black Veil Brides i mi się spodobały. Fanie grają, a ten cały Biersack w sumie ma ciekawy głos. Teksty są naprawdę dobre, ale wokalista, który je śpiewa, to wyrachowany idiota. Wracając - właśnie byłam na śniadaniu, ale stać mnie było tylko na kawę, ze względu na jak zwykle uciekający czas. Zebrałam się w tempie błyskawicznym i nie żegnając się z resztą domowników, wybiegłam z domu. Odkąd poszłam do gimnazjum straciłam kontakt z rodzicami, a raczej przestaliśmy rozmawiać i spędzać ze sobą czas. Od tamtego okresu nie daję już znać kiedy wychodzę, jedynie gdy nie wiedzą, gdzie jestem, dzwonią. Ja zaś nie odbieram tych telefonów, tylko piszę sms'a. Przeważnie siedzę na dachu starego tartaku, który mieści się niecałe dwie minuty drogi, od mojego domu. Najbardziej lubię tam chodzić, aby popatrzeć na panoramę miasta i obserwować gwiazdy, dlatego okłamuję ich, że nocuję u cioci Felicii. Cieszę się, że chociaż ona rozumie, iż chcę być sama i ufa mi, ale mimo wszystko za każdym razem, kiedy do niej dzwonię, żeby dała znać rodzicom, powtarza mi te wszystkie brednie o okłamywaniu bliskich. Jeżeli ja mam ich nie oszukiwać, to niech w końcu zaczną być ze mną szczerzy. Nie wybaczę im tego, że ukrywają przede mną chorobę brata. Widziałam w jakim jest stanie. Chciałam z nim porozmawiać, zapytać...dlaczego nigdy nie odbiera telefonów, nie odpisuje na listy? W momencie, kiedy stałam przed drzwiami do pokoju szpitalnego, poczułam ukłucie w sercu. Mimo narastającej we mnie złości, strach ścisnął mi gardło i sparaliżował nogi. Nie ruszyłam się o milimetr. Dudniące serce krzyczało: wejdź tam! Nie mogłam. Czułam się jakby on i rodzice odcięli się ode mnie. Zostawili samą, bez słowa wyjaśnień...
Zawsze z moim starszym bratem - Ross'em - były problemy. Narkotyki, alkohol, a w tym jazda po pijanemu. W końcu trafił do szpitala. Wiem, że nie powinnam, ale byłam wtedy z tego powodu szczęśliwa. Myślałam, że mu się należało. Chciałam, by rodzice w końcu się od niego odwrócili i przypomnieli sobie o mnie. Byłam cholerną egoistką.
Pytałam lekarza, pielęgniarek. Kiedy wmawiali mi, że nie mogą udzielać żadnych informacji, że nic jeszcze nie wiadomo, pomyślałam: Kurwa! przecież ten świat nie może być normalny. Wszyscy dookoła tylko kłamią.
Dalej nie wiem co mu jest. Może stracił pamięć? Nie wiem, jak mam do niego dotrzeć, jak zmusić, by się odezwał. Przecież nie wparuję do szpitala i nie zacznę z nim normalnie gadać. On mnie unika, rodzice, wszyscy, oprócz Sami i cioci Felicii. Tylko na nie mogę teraz liczyć.
Jak zwykle wracają do mnie te myśli. Za długo rozwodziłam się nad niepotrzebnymi rzeczami, dlatego musiałam przyspieszyć, by nie spóźnić się na ukochaną pierwszą lekcję, którą musiała być historia.
Wybywszy z domu włożyłam do uszu słuchawki i w akompaniamencie Smells Like Ten Spirit biegłam na przystanek. W międzyczasie czytałam fiszki z historii. Liczyłam na to, że dzisiaj poprawię tą jedynkę i jak napiszę poprawkę z półrocza, będzie dobrze.
Na przystanku zobaczyłam Evelyn - dziewczynę z mojego roku, która rzadko kiedy pojawia się w szkole. Słyszałam od Sami, że spotyka się ostatnio z jakimś rockmenem. Niby mnie to nie obchodziło, ale zastanawiam się czasem, czy faktycznie i z kim chodzi. Beznamiętnym wzrokiem zlustrowałam jej skąpy ubiór i minęłam udając, że się na nią nie patrzyłam. W ostatnim momencie udało mi się złapać autobus, do którego wpadłam jak oparzona. Za mną weszła bardzo spokojnie moja czerwonowłosa rówieśniczka. Od razu zauważyłam jak faceci siedzący po lewej stronie ślinią się na widok jej "spodenek", które długością przypominały majtki i koszulki na cienkich szelkach, ponad pępek, na dodatek koronkowej. Obdarowałam panów wydaje się czterdziestolatków srogim spojrzeniem, po którym raczyli odwrócić głowy. Prychnęłam pod nosem. Nie wiem jak i kiedy, ale życie zrobiło ze mnie sukę. Zawsze byłam cicha, spokojna i cierpliwa. Teraz potrafiłabym rzucić się na każdego, kto by mnie zirytował. Ma to swoje granice, oczywiście, nie popadam ze skrajności w skrajność.
CZYTASZ
'𝙘𝙖𝙪𝙨𝙚 𝙞 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩 𝙖𝙡𝙡 - a.biersack
FanfictionPRZERWANE ❌ Jak potoczą się losy osiemnastolatki, która pewnej uroczej nocy zawisła na siatce i została ocalona przez śmierdzącego cygarami rockmena? Czy właśnie taki obrót wydarzeń da jej odpowiedzi na nurtujące ją pytania? Wszystko to był jedynie...