Myśleliście kiedyś, co by było gdyby nie było powietrza? Gdyby ludzie oddychali melodią? Ja chciałabym żyć tylko dzięki muzyce. Już od małego latałam po domu ze szczotką, udając, że to mikrofon, do którego śpiewam. Nie wiem, czy jestem dobra, nigdy jeszcze nie występowałam. Tak szczerze, to w momencie gdy moje myśli zagrały utwór The White Stripes, przestało mnie obchodzić, czy ktokolwiek słucha. Na chwilę zapomniałam o czasie, który jakby stanął w miejscu i chciał oddać się mojemu głosowi. Mimo że, wspominałam iż od małego popisywałam się śpiewem, z biegiem lat zaczęłam się wstydzić i przestałam to robić przy rodzinie. Nie czerpałam już radości z tego, że mnie słuchają. Nasza rodzinka przestała być szczęśliwa. Nigdy już nie będziemy, lub raczej nie będą idealni. Ja nie chcę dołączać do ich chorego, zakłamanego świata. Wolałabym być sama...
Kiedy zaczynałam się odizolowywać od rodziców Ross był już w szpitalu. Żałuję, że byłam wtedy tak cholernie samolubna. Gdyby nie ja on nigdy...gdybym nie odrzuciła go, kiedy prosił mnie o pomoc, nie musiałby teraz leżeć na łóżku szpitalnym. Uznałam mojego własnego brata za zwykłego nic nie wartego śmiecia i zatrzasnęłam przed nim drzwi. Nie wiedziałam, że mogłabym go stracić. Właśnie, jest tak jak mówią - nie doceniasz czegoś, dopóki tego nie utracisz. Na szczęście żyje. Nie wiem, co się z nim stało, ani jaki jest jego obecny stan ale jeżeli faktycznie tam na górze istnieje Ktoś, kto stworzył ten popierdolony świat i czuwa nad Ross'em, mam u Niego dług wdzięczności. Kiedy było jeszcze w miarę normalnie i odzywałam się do rodziców, mój brat był w drugiej klasie liceum. Ja chodziłam jeszcze do gimnazjum, ale był to mój ostatni rok. Wtedy, którejś letniej nocy Ross wrócił do domu pijany. Rodzice wówczas zajęli się nim i zapomnieli o całej sprawie. Wkurzyło mnie to. Jak mogli tak po prostu machnąć na to ręką i jeszcze głaskać go po głowie? myślałam. Pamiętam, gdy rodzice przyłapali mnie w drugiej klasie na piciu. Nie wróciłam najebana, to było tylko jedno piwo, ale zrobili mi awanturę i uziemili w domu na miesiąc, kiedy Ross'a złapali z papierosem już w pierwszej klasie gimnazjum. Jednakże co się wtedy stało? Stwierdzili, że nie powinien w tak młodym wieku niszczyć sobie płuc i tego typu pierdoły, po czym zakazali mu tego robić PRZY NICH. Nie w ogóle. Tylko przy nich. Jeszcze śmieszniejsze było to, iż ów sprawa z moim "pijaństwem" jak to wtedy określił ojciec, nie wyszłaby na jaw gdyby nie właśnie mój brat. Byłam na niego tak wściekła, że myślałam już wtedy o wyprowadzce. Traktowano mnie tam jak nieudacznika. Odkąd Ross zaczął naukę w szkole średniej zarzucali mi ciągle, że się nie uczę, czepiali się mojego wyglądu, muzyki jakiej słuchałam. Ponoć była satanistyczna. Wiecznie wszystko kręciło się wokół mojego ćpającego, chlejącego i niewdzięcznego brata. Tak wtedy o nim myślałam. Nie wiedziałam jedynie dlaczego oni (rodzice) go tak bronią i pobłażliwie traktują. Ja zaś przestałam zwracać uwagę na ten cały teatr i oddałam się muzyce. Kiedy pisałam teksty i śpiewałam czułam się najlepiej. Nie miałam przyjaciół, ale lubiłam spędzać czas w samotności. Wtedy znalazłam opuszczony tartak gdzieś na sąsiedniej ulicy. Nikt już tam nie przychodził. Dzieciaki zawsze straszyły młodszych, że wewnątrz obrośniętego rdzą budynku są duchy. Faktycznie nie było tam najprzytulniej, jednak niezbyt strasznie, jak na moje oko. Bardzo sprzyjały mi plotki na temat tej okolicy, gdyż w końcu znalazłam miejsce, w którym mogę być zupełnie sama i śpiewać. Kiedy w podstawówce miałam tylko jedną przyjaciółkę, której nigdy już nie zobaczyłam, ponieważ się przeprowadziła, tak w gimnazjum zostałam kompletnym wyrzutkiem. Myślę, że to przez muzykę, jaką słucham i mój styl ubierania się. Skąd oni mieli wiedzieć, jaka jestem, kiedy bali się do mnie podejść. Może brzydzili się mną?
Z jednej strony miałam gdzieś co robił Ross, ale wiedziałam, że mimo wszystko jest moim bratem i może na mnie liczyć. To też potwierdziło się, kiedy pewnego razu przyszedł do mojego pokoju, czego nie robił od bardzo dawna. Pewnie czegoś chce pomyślałam. On jednak wypowiedział słowa., których się kompletnie nie spodziewałam - Hej Cara...przepraszam. Wiem, że przeze mnie miałaś ostatnio na pieńku z rodzicami. Nie wiem, czemu wsypałem cię, aby się wybielić, ale chciałbym ci teraz wszystko wynagrodzić - zabrzmiało nieco podejrzliwie, ale łyknęłam to. Oznajmił mi wówczas, że jego kumpel organizuje imprezę i powiedział, że może kogoś przyprowadzić. Nie chciało mi się wierzyć, że wolał zabrać młodszą siostrę, niż jakąś cizie, jednak skoro chciał mi wynagrodzić "zdradę" to był to dobry sposób.
CZYTASZ
'𝙘𝙖𝙪𝙨𝙚 𝙞 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩 𝙖𝙡𝙡 - a.biersack
FanfictionPRZERWANE ❌ Jak potoczą się losy osiemnastolatki, która pewnej uroczej nocy zawisła na siatce i została ocalona przez śmierdzącego cygarami rockmena? Czy właśnie taki obrót wydarzeń da jej odpowiedzi na nurtujące ją pytania? Wszystko to był jedynie...