- Czego chcesz, Ash?!
Stałam oszołomiona obok Biersack'a, nie mogąc przyswoić słów, które padły przed chwilą z jego ust. Zastanawiało mnie, czy faktycznie by mnie do czegoś zmuszał, czy robi ze mnie idiotkę. Nie, na pewno żartował...chyba. Z daleka widziałam męską sylwetkę, należącą do basisty Asha. Ten podbiegł do naszej dwójki, lekko zirytowany. Ubrany w czarne rurki z dziurami na kolanach, koszulkę z logiem..."Hello Titty " (nie wnikam) i okulary przeciwsłoneczne, mimo że jest noc, wyglądał dziwnie, przynajmniej dla mnie. O dziwo jego włosy są bardziej zadbane od moich. Mniejsza o większość.
- Jak to czego?! Do busa! Czekamy już od ponad pół god...A kto to? - zaczął się wychylać, by najprawdopodobniej dojrzeć mnie zza pleców wokalisty, jednak ja usilnie próbowałam umknąć jego oczom.
- Kto? Ta wywłoka? Nie wiem, przykleiła się do mnie, bo myślała, że ją przelecę - No tak, przecież teraz się nie przyzna, że proponował mi kotki w piwnicy.
- Aha, czyli "w naturze mi zapłać" to były moje słowa?! - Zaczęłam się kłócić z czarnowłosym. - Nie wierzę, jak bardzo ludzie potrafią być dwulicowi. Jestem zwykłym przechodniem i zamierzam właśnie opuścić to miejsce, jeśli łaska. - minęłam obydwu pewnym krokiem, jednak daleko nie zaszłam.
- Czekaj, zamierzasz sama wracać w środku nocy do domu? Przecież to niebezp...
- Bezpieczne, mieszkam bardzo blisko.
- Gdzie?
- Nie powinno cię to obchodzić. Jestem nieletnia, więc nie próbujcie niczego, chyba że wolicie grać koncerty w pierdlu.
- Przestań pyszczyć! - włączył się Biersack, po czym szturchnął basistę i dał mu znak, żeby wracać do tour busa.
- Chyba oszalałeś, nigdzie nie idę, musimy ją odprowadzić. - upierał się Ashley.
-Jak chcesz, to sobie ją odprowadzaj, ja spadam. - skwitował. W tym momencie po raz pierwszy mogę się z nim zgodzić. Niech już lepiej stąd pójdzie. Niestety z drugim zapaleńcem nie jest tak łatwo.
- Odwieziemy cię. - postanowił. Nie dał mi wydusić z siebie ani słowa, ponieważ nagle podniósł mnie i przerzucił przez ramię. Cały świat zawirował, a ja przypomniałam sobie, że jeszcze nic nie jadłam, więc niezbyt korzystnie wypadłam w roli groźnej, kiedy zaburczało mi w brzuchu.
- Słychać też, że jesteś głodna. - zaśmiał się, a moje policzki przybrały purpurową barwę. Gdzieś z przodu było słychać chichot tamtego chama, którego niby nic nie obchodzi, a jednak podsłuchuje. Kiedy poddałam się i jak kukiełka zawisłam na ramieniu basisty, w mojej głowie nagle zrobiło się pusto. O czym w sumie miałam myśleć? Do domu nie wrócę, wiadomo z jakich przyczyn. Zastanawia mnie, czy się martwią. Coraz mniej chce mi się wierzyć, że wciąż dają się nabrać na nocowanie u cioci. Przecież mi nie ufają, prawda? Nadal ukrywają przede mną Ross'a. Pływam w tym morzu kłamstw, którym mnie zalali, chociaż czasem wydaję mi się, że dryfuję pomiędzy cienką warstwą prawdy, jaką może być moja miłość do nich. Choćbym nie wiem jak się starała i tak nie zabiję w sobie tego bezwarunkowego uczucia. Nie mogę nawet teraz utrzymać moich powiek suchych. Huragan myśli szaleje w mojej głowie. Wszystkie doprowadzają mnie do rozpaczy. No tak, przecież jestem egoistką, zapatrzoną w siebie hipokrytką, ze skamieniałym sercem. Taki w szkole i poza nią noszę przydomek. Dlatego niemożliwym jest, bym kiedykolwiek złamała się, upadła w najciemniejszą otchłań, zatęskniła za miłością, którą odrzucam. Żyję nienawiścią, którą zwalczam dla przyjaciółki i Ross'a. Tylko oni stanowią dla mnie priorytet. Nie wiem jak będę w stanie wybaczyć rodzicom, kiedy uda mi się skontaktować z bratem. Muszę to zrobić, chociażby ze względu na samą siebie, aby zachować zdrowy umysł i uwolnić się od poczucia winy, które by mnie nie opuściło do samego końca.
CZYTASZ
'𝙘𝙖𝙪𝙨𝙚 𝙞 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩 𝙖𝙡𝙡 - a.biersack
FanfictionPRZERWANE ❌ Jak potoczą się losy osiemnastolatki, która pewnej uroczej nocy zawisła na siatce i została ocalona przez śmierdzącego cygarami rockmena? Czy właśnie taki obrót wydarzeń da jej odpowiedzi na nurtujące ją pytania? Wszystko to był jedynie...