XI

162 18 5
                                    

Nie wiem, czy kiedykolwiek zatęskniłby ktokolwiek za mną. Nie wiem, jak długo będę jeszcze udawać, że wszystko gra. Jedyne, czego chciałam, to tylko szczęśliwe życie. Czy wymagam zatem zbyt dużo? Jeśli teraz odejdę, to będzie równoznaczne z porażką, poddaniem się bez walki. Nie chcę tego. Pragnę zobaczyć tylko raz uśmiechniętą twarz Rossa. Nie chcę przypominać sobie, że posłałam własnego brata do szpitala. Codziennie. Każdego dnia myślę o nim, o tym, co mu się przytrafiło. O tym, że to wszystko moja wina. Powinnam była więcej z nim rozmawiać. Okazać trochę sympatii własnemu bratu. Teraz żałuję, że to wszystko tak się potoczyło. Gdybym wtedy się go nie wyparła. Może chciał popełnić samobójstwo? Przeze mnie...

Stoję tutaj, gdzie zwykliśmy się bawić jako dzieci. Trwam w objęciach twojego najlepszego przyjaciela, a mojej dawnej miłości. Ten zachód słońca mógłby być wieczny, ale nie ma cię tu, bracie. Bez ciebie wszystko przemija i nie jest już takie wspaniałe. Zastanawiam się tylko, kiedy to utraciliśmy i zaczęliśmy się kłócić, wyzywać, a z czasem i nienawidzić? Potrafiliśmy nie rozmawiać ze sobą miesiącami. Robiliśmy sobie przykrości. Czemu ja mimo wszystko nigdy nie porozmawiałam z tobą szczerze? Myślałam, że na to nie zasługujesz. Że to ja jestem w tym domu jedyną normalną osobą, a całe reszta jest przeciwko mnie. Odepchnęłam cię. Przepadło. Wiesz, nigdy ci tego nie mówiłam, ale ja naprawdę cię kocham. Czuję na policzkach niesamowite pieczenie, a studzą je emocje, które z siebie wyrzucam. Są widoczne, nawet jeśli mam obojętny wyraz twarzy. Widoczne jest moje cierpienie. To zimne stróżki łez wyciekające z moich oczu. Od pewnego czasu tylko one mi stale towarzyszą i zarazem nie pozwalają oszaleć. Może ja już zwariowałam? 

Ścisnęłam mocniej koszulę Nathana. Niekontrolowane łzy przerodziły się w nagłą histerię. On przytulił mnie mocniej i położył rękę na głowie, głaskając ją przy tym.

- Spokojnie, przejdziemy przez to razem - powiedział swoim niesamowicie kojącym głosem. Jego słowa pomagały mi powoli odzyskać panowanie nad potokiem łez. Po dłuższej chwili milczenia oderwałam się od przyjaciela i przetarłam rękawem bluzy oczy. 

- Dlaczego to dla mnie robisz? - spytałam patrząc mu prosto w oczy. 

- Bo jestem winny za to, co ci się przytrafiło - odpowiedział bez wahania. Odwróciłam wzrok. Chciałam coś powiedzieć, lecz Nathan jak zwykle czyta ludziom  w myślach - Wiem, nie mówmy już o tym - zbliżył dłoń do mojego policzka. Zacisnęłam natychmiastowo oczy. Tego się nie spodziewałam. On wytarł kciukiem ostatnią łezkę, która wciąż panoszyła się gdzieś bez mojej wiedzy. Odzyskałam przytomność i wyrzuciłam swoje "głupie" fantazje z głowy.

- Odwieźć cię do domu? - spytał wyrywając mnie z rozmyślań. Wytrzeszczyłam oczy. Co mam niby odpowiedzieć? Pokręciłam przecząco głową. 

- To gdzie cię odwieźć? - znów zapytał. Ja wciąż nie mam dla niego odpowiedzi. Spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami - Nie wiem - uśmiechając się przy tym bez powodu. Po jego minie stwierdzam, że zbiłam go z tropu. Po chwili odwrócił się i machnął ręką, bym za nim podążyła. Tak też zrobiłam. 

- Dziękuję. 

- Chociaż tyle mogę zrobić.


***


W drodze do domu Nathana wlepiłam wzrok w szybę i udawałam, że liczę drzewa. Unikałam też rozmów. To dziwne. W chwili, w której wsiadłam  z nim do auta, poczułam że chyba wcale tego nie chcę. Nie pałam również miłością do jego rodziców. Są zadufanymi w sobie materialistami. Zabraniali Nathanowi się z nami zadawać, bo to nie była przecież "jego półka". Powinien się przyjaźnić z bogatszymi dziećmi, nie to co my. Kim w porównaniu do niego byliśmy? Biedakami, prostakami, niewychowanymi brudasami. Mimo ich zakazów, on nigdy się nas nie wyparł. Tym zdobył zaufanie Rossa i moje, a przy okazji zajął miejsce w moim sercu. Jak jest teraz? Sama nie wiem. Nasz kontakt się urwał. Ross poszedł do zwykłego liceum, bez wysokich wymagań. Nathan jednak wybrał szkołę prawniczą. Wciąż jestem przekonana, że został do tego wyboru zmuszony. Ja utraciłam dobre stosunki z bratem, później zrobił się ze mnie straszny socjopata. 

'𝙘𝙖𝙪𝙨𝙚 𝙞 𝙡𝙤𝙨𝙩 𝙞𝙩 𝙖𝙡𝙡 - a.biersack Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz