Rozdział III

17.6K 710 115
                                    

Dan

Budzę się gwałtownie i szybko wyłączam budzik, który brzęczy mi nad uchem. Niechętnie zwlekam się z łóżka i idę do łazienki, a następnie przygotowuję się do pracy. Z perspektywy dwóch przepracowanych tygodni stwierdzam, że podoba mi się w tym warsztacie. Pracodawca w porządku, dobrze płaci, współpracownicy też świetni, a wisienką na torcie jest córka mojego szefa. Sarah Creig. Młoda, śliczna dziewczyna. Cholernie seksowna. Najlepszy umilacz czasu, kiedy pojawi się w warsztacie. Albo jest nieśmiała, albo to ja ją tak onieśmielam. Uroczo się rumieni... Stop, stop Bolton. Moje myśli nie idą w dobrą stronę. Po pierwsze - jest młodsza o 8 lat. Po drugie - jest córką mojego szefa. Po trzecie - mam dziewczynę. Nie będę zawracać sobie głowy młodą Creig. Podoba Ci się - mówi moja podświadomość. Nie - kłócę się z nią w myślach.
- Nie! - krzyczę niespodziewanie. Gdybyś ktoś mnie teraz widział, pomyślałby, że zwariowałem. Spoglądam na ramkę ze zdjęciem  stojącą na komodzie. Jestem na nim ja i moja dziewczyna.

Monique jest średniego wzrostu blondynką o ciemnej cerze i zielonych oczach. Jest młodsza ode mnie o 7 lat. Tylko rok mniej od Sarah - drwi podświadomość. Odsuwam od siebie tę myśl. Jesteśmy razem już około 3 lata. Jest... fajnie. Spędzamy ze sobą czas, imprezujemy, uprawiamy seks. Chyba ją kocham. Chyba... Właśnie nie wiem. Zresztą, jest dobrze tak jak jest. To pewnie przejściowe wahania. Od kiedy poznałeś Sarah - znowu ten głos w mojej głowie. Uciszam go bezdźwięcznie i schodzę do kuchni na śniadanie.

Za dwadzieścia ósma wychodzę z domu. Wsiadam w moje Audi RS5 i ruszam do pracy. Po 10 minutach jestem już pod warsztatem. Parkuję auto i wchodzę do środka.

Do końca pracy nie działo się nic ciekawego. Ludzie po prostu oddawali swoje pojazdy do naprawy, nic szczególnego.
- Cholera jasna! Sarah, nie mam czasu teraz po Ciebie jechać. - słyszę głos szefa wychodzącego z biura. - Jak mogłaś jechać na drugi koniec miasta bez portfela? - mówi do telefonu. - Dobra, coś wymyślę. Na razie - rozłącza się zrezygnowany. Podnosi wzrok na swoich pracowników i zaczyna. - Słuchajcie, niedługo przyjdzie tutaj główna księgowa, powiedzcie jej, żeby zaczekała na mnie w biurze. Ja niestety muszę jechać po córkę.
- Ja mogę po nią jechać - wypalam nagle, zanim zdążę nad tym pomyśleć. Szef patrzy na mnie badawczo.
- Mógłbyś?
- Pewnie, pracę na dzisiaj już skończyłem.
- Byłbym bardzo wdzięczny. Sarah jest na drugim końcu miasta, na siłowni Happy and Fit*. - podaje mi rękę w geście podziękowania i wraca do gabinetu. Zadowolony z siebie żegnam się z chłopakami, a następnie kieruję się po pannę Creig.

Po dwudziestu minutach dojeżdżam do celu. Parkuję przed budynkiem siłowni i wysiadam z auta. Opieram się o samochód, a wzrokiem szukam Sarah. W końcu moje oczy spotykają się z jej. Jest w szoku. Szczerze mówiąc, cieszę się z tego w duchu. Wolnym krokiem dziewczyna rusza w moją stronę. Jej włosy upięte są w byle jakiego koka, na sobie ma obcisły crop top i krótkie spodenki. Spoglądam na jej ciało i stwierdzam, że jest bardziej seksowna, niż myślałem. W pewnym momencie orientuję się, że mam na ustach szerokiego banana.
- Cześć - zaczyna nieśmiało. - Przyjechałeś po mnie?
- Tak - odpowiadam. - Twój ojciec miał jakieś pilne spotkanie, więc zaoferowałem swoją pomoc.
- W porządku - uśmiecha się i przechodzi na drugą stronę Audi, aby wsiąść do środka. Po chwili ja również usadawiam się w samochodzie.
- Do domu? - pytam.
- Eee tak, chyba tak - mówi cicho.
- To chyba czy na pewno? - zaczynam się śmiać. Na jej policzki wypełzają rumieńce.
- Na pewno - odpowiada już pewniej. Spełniam jej żądanie i kieruję się w stronę domu Sarah.
- Ćwiczysz? - pytam, by przerwać ciszę. Dziewczyna patrzy na mnie jak na głupka, a ja dopiero po chwili zdaję sobie sprawę z poziomu mądrości mojego pytania. Nie, chodzi na siłownię, żeby kupować wodę z automatu - kpi moja podświadomość.
- Tak - na szczęście Sarah jest milsza niż głos w mojej głowie.
- Od dawna? - kontynuuję.
- Jakieś trzy miesiące.
- Widać efekty - mruczę.
- Naprawdę? - uśmiecha się. Serio ma śliczny uśmiech.
- Jak najbardziej - odwracam głowę w jej stronę i również się uśmiecham.
- Dziękuję - odpowiada krótko i poświęca swoją uwagę budynkom na zewnątrz. Ponownie kieruję wzrok na jezdnię. Na światłach postanawiam włączyć muzykę.
- Sarah, mogłabyś wyjąć ze schowka płytę? - pytam.
- Pewnie - mówi i otwiera skrytkę. W tym momencie na kolana dziewczyny  wypada zdjęcie. Moje i Monique. Panna Creig bierze je w ręce i ogląda. Nie wiem, czy mi się nie wydaje, ale chyba posmutniała. Nie mam też pojęcia dlaczego, ale czuję potrzebę wytłumaczenia się.
- To moja dziewczyna, Monique - mówię speszony. Dlaczego do cholery ja jestem speszony?! Jestem z Monique, jest nam razem dobrze, o czym świadczy staż 3 lat związku, a Sarah to małolata, która jest córką mojego szefa! Nic więcej!
- Domyśliłam się - odpowiada.
- To świetnie - kończę i przez resztę drogi się nie odzywam. Ona zresztą też nie. Kiedy w końcu znajdujemy się na miejscu, Sarah szybko wysiada i biegnie do domu. Patrzę za nią chwilę i odjeżdżam z piskiem opon. Celem mojej podróży jest dom Monique. Docieram tam w ekspresowym tempie i bez pukanie wchodzę do środka. W korytarzu napotykam jej matkę.
- Jest Monique? - pytam.
- W swoim pokoju - odpowiada i idzie do kuchni, nie zawracając sobie mną dupy. Biegnę na górę i z impetem otwieram drzwi do pomieszczenia, w którym jest moja dziewczyna. Monique odwraca głowę przestraszona.
- Dan, co się stało? - pyta, podchodząc do mnie. Jednak ja nie odpowiadam, tylko przylegam do niej i wdzieram się językiem do jej ust. Po chwili popycham ją na łóżko. - Bardzo dobrze zrobiłeś, że przyjechałeś - uśmiecha się kokieteryjnie. Odwzajemniam uśmiech i rzucam się na nią, by w końcu się w niej znaleźć.

*Happy and Fit - zmyślona nazwa siłowni.

Witajcie! Mam nadzieję, że wraz z zakończeniem roku szkolnego będę miała więcej czasu na pisanie. Czytajcie, komentujcie, gwiazdkujcie. Do zobaczenia! :)

Córka Mojego Szefa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz