Rozdział XII

12.7K 582 11
                                    

Cały czas nie przestając szlochać, dzwonię po Jane.
- Halo? - słyszę głos przyjaciółki w słuchawce.
- Przyjdź, proszę - chlipię do telefonu.
- Matko kochana, Sarah, co się stało?! - wypowiada przerażona.
- Po prostu przyjdź - mówię cichutko i rozłączam się. Nie będę wołać Zoey, gdyż podejrzewam, że niedługo sama przyjdzie. Tak też się dzieje. Dziewczyna z impetem wpada do mojego pokoju, a jej uśmiech rzednie, gdy widzi, w jakim jestem stanie. Od razu podbiega do mnie i bierze w ramiona, lekko kołysząc.
- Sarah - szepcze. - Co się dzieje, dlaczego płaczesz?
- Opowiem Ci, kiedy przyjdzie Jane - odpowiadam cichutko. Nie miałabym siły na powtarzanie tej samej historii dwa razy.
- W porządku słoneczko, poczekamy na nią - Zoey głaszcze mnie po głowie, a ja moczę jej koszulkę swoimi łzami, które nie chcą przestać płynąć.

Chwilę potem do mojej sypialni wchodzi Jane i zamyka drzwi na klucz. Blondynka przyłącza się do Zoey i już siedzi obok mnie.
- To teraz mów, co się stało - zaczyna Jane, a ja opowiadam im wszystko. Kiedy kończę, dziewczyny patrzą na mnie z niedowierzaniem.
- Ja przepraszam bardzo, ale co oni mają do Dana? - pyta zdezorientowana Zoey.
- Nie mam pojęcia. Tata mówił, że nie szanuje innych i jest kobieciarzem, ale skąd to wie... - zastanawiam się.
- Proste, nie wie tego. Wymyśla to sobie, bo nie chce, żebyś z nim była - wnioskuje Jane.
- Tylko dlaczego? - zadaję pytanie.
- On sam pewnie tego nie wie. Słuchaj, Ty nadal jesteś jego małą córeczką i zapewne nie chce, żebyś miała chłopaka. Nie lubi Boltona przez to, że widzi iskry między wami. Gdyby z jego strony nic nie było, szanowny tata nie przejmowałby się zbytnio, bo nie widziałby zagrożenia. Tyle że to widać, że Dan na Ciebie leci, naprawdę. Uważaj, bo Twoi rodzice poważnie mogą wam wszystko utrudniać - rozważa brunetka.
- Tata powiedział, że nie mogą mi pozwolić przychodzić tak często do warsztatu - zaznaczam. Świetnie, tylko tam mogę zobaczyć się z Danem.
- Mogłabyś się z nim umówić, ale ma dziewczynę, więc byłoby to trochę nie na miejscu. Twoi rodzice dobrze myślą, mają dobrą taktykę. Musisz ich przechytrzyć, a wiem, że potrafisz i że dasz radę - pociesza mnie blondynka.
- Ciekawe jak - spuszczam głowę. Nie mam pojęcia, co mogłabym zrobić, żeby przechytrzyć rodziców. Przecież nie zaproszę Dana do domu, tutaj tym bardziej mogą go zobaczyć.
- Coś wymyślimy, już nasza w tym głowa - Jane mruga okiem do Zoey, więc już wiem, że nie rzuca słów na wiatr. Naprawdę mi pomogą.
- Kocham was - mówię zmęczona, zamykając oczy. Wtedy odpływam i zasypiam.

Czuję, jak ktoś lekko mną potrząsa. Otwieram powoli oczy i zauważam Zoey.
- Sarah, ktoś do Ciebie - mówi z grymasem na twarzy, a ja szybko podnoszę się do pozycji siedzącej. W tej chwili do pokoju wchodzi Matt. Zdziwiona patrzę, jak brunetka wychodzi z pomieszczenia i zostawia mnie z nim sam na sam.
- Co Ty tutaj robisz? - wyduszam z siebie pytanie.
- Przyszedłem Cię odwiedzić - uśmiecha się lekko i przysiada na brzegu mojego łóżka.
- Nie bardzo rozumiem, w jakim celu. Chyba sam najlepiej wiesz, że nie jesteśmy dobrymi przyjaciółmi - zauważam. Kogo jak kogo, ale Crowley'a się u siebie nie spodziewałam.
- Wiem. I przepraszam Cię za wszystko...
- Myślisz, że jednym "przepraszam" zdołasz naprawić wszystkie krzywdy, które mi wyrządziłeś? - przerywam mu. - Matt, zejdź na ziemię. Tyle, co napłakałam się przez ostatnie kilka miesięcy, nie płakałam w ciągu całego mojego życia, a Ty wyjeżdżasz mi z przeprosinami? Za wszystko? Słuchaj, nie oczekuję ogromnego wysiłku, ale te Twoje "przepraszam" to chyba jakiś żart.
- Zdaję sobie z tego sprawę - chłopak spuszcza głowę. - Mam nadzieję, że między nami jeszcze będzie okej.
- Nie od razu, Matt. To, że odwiedziłam Cię w szpitalu po wypadku nie oznacza, że wszystko jest dobrze - mówię dosadnie.
- Rozumiem. Chyba nic tu po mnie w takim razie, będę się zbierał - Crowley wstaje i kieruje się do drzwi. Postanawiam go odprowadzić, o czym go informuję. Ten kiwa głową i czeka, aż wstanę z łóżka. Schodzimy oboje na dół i idziemy w stronę drzwi wejściowych.
- Niezależnie od tego, jak potoczyła się nasza rozmowa, dziękuję Ci, że przyszedłeś - odzywam się, kiedy stoimy na zewnątrz.
- Nie ma za co, Sarah - odpowiada i niespodziewanie przytula mnie. Klepię go nieśmiało po plecach i w tym momencie zauważam Dana pod furtką. Stoi i patrzy na nas. Szybko odrywam się od Matt'a. Żegnam się z nim, a swój wzrok ponownie kieruję na Boltona. Blondyn mija się z Crowley'em i przerażająco mierzy go wzrokiem. Chcę coś powiedzieć, ale nagle czuję szarpnięcie i tata wciąga mnie do domu.
- Idź na górę, Bolton przyszedł do mnie - rozkazuje zdenerwowany.
- Ale...
- Nie dyskutuj! Będziesz nam przeszkadzała, poza tym zauważam, że masz gościa, który przyjechał do Ciebie na wakacje z Texasu, więc może tym się zajmij. Do pokoju, natychmiast - kończy i patrzy tak niemiłosiernie, że jestem zmuszona spełnić jego rozkaz. Tak więc zaczęło się. Rodzice nie żartowali. Będą utrudniać mi kontakt z Danem.

Witajcie! Przepraszam was, że tak długo musieliście czekać na rozdział, ale byłam na Światowych Dniach Młodzieży, potem miałam kilka spraw prywatnych do załatwienia, ale w końcu jest i mam nadzieję, że mi wybaczycie i część się spodoba. Buziaki!

Córka Mojego Szefa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz