Rozdział XIII

12.4K 590 8
                                    

Dan

Przychodzę do domu szefa, gdyż dzwonił, że ma jakąś sprawę. Podchodząc do furtki, widzę . Stoi z jakimś fagasem i przytulają się. Opanowuje mnie wściekłość. Trzymane w kieszeniach ręce zaciskam w pięści. Kiedy Sarah mnie zauważa, odskakuje od typa. Mierzę tego kutasa wzrokiem, najchętniej bym go zabił, żeby już nigdy się do niej nie zbliżył. Obdarowuję go pogardliwym spojrzeniem, kiedy mnie mija. Wtedy z domu wychodzi szef, a Sarah znika. Ruszam więc w kierunku mężczyzny.
- Dzień dobry - witam się, gdy Creig kończy rozmawiać, a raczej krzyczeć na córkę.
- Witam, zapraszam - pokazuje, abym wchodził za nim do środka, co czynię. Podążam za szefem na górę. Po chwili znajdujemy się w jego domowym gabinecie. Przy ścianach stoją półki z książkami, a na środku znajduje się biurko. Pokój ogólnie jest przytulny, jeśli można tak nazwać gabinet.
- W jakiej sprawie szef mnie wzywał? - pytam.
- Siadaj - poleca, kiedy sam usadawia się za biurkiem. Spełniam jego polecenie i zajmuję miejsce na przeciwko niego. - Tak więc chodzi... - nie dokańcza, gdyż z jego kieszeni wydobywa się dźwięk dzwoniącego telefonu. Creig przewraca oczami. - Przepraszam na moment - mówi i wychodzi z gabinetu, odbierając telefon.

Podczas czekania na szefa, mam trochę czasu na przemyślenia. Dziwię się sam sobie, dlaczego tak mnie zdenerwował widok Sarah z tym chłopakiem. Sam siebie nie rozumiem, odkąd ją poznałem. Mam wrażenie, że ona mnie zmienia... Nie mam pojęcia, w jaki sposób, ale czuję to. Najdziwniejsze jest to, że chciałbym czuć się szczęśliwy... z nią. Przy niej. Próbowałem wiele razy wyrzucić ją ze swojej głowy, ale nie potrafię. Nie umiem już normalnie rozmawiać z Monique, nie umiem jej czule całować, nie umiem uprawiać z nią miłości, a nie tylko zwykłego seksu. Co się ze mną do jasnej cholery dzieje... Sarah nie jest moja, a tamtego gościa naprawdę bym zabił. Może zazdrościłem mu, chciałem być na jego miejscu, kiedy go przytulała? Może...

- Przepraszam Cię, Dan, ale muszę pilnie wyjść. Będę zmuszony przełożyć naszą rozmowę na inny termin. Zadzwonię do Ciebie albo porozmawiamy w warsztacie. Wyjście wiesz, gdzie jest. Do zobaczenia - szef jak szybko wszedł, tak szybko wyszedł, zostawiając mnie samego. No to świetnie. Wstaję i wychodzę z gabinetu. Rozglądam się po korytarzu i nagle odczuwam niesamowitą chęć odkrycia, gdzie jest pokój Sarah. Spoglądam kolejno na drzwi do pomieszczeń, kiedy zauważam, że jedne są uchylone. Skradam się po cichu do nich, śmiejąc się z siebie w duchu, że muszę teraz wyglądać jak skończony idiota. Podchodzę do drzwi i zaglądam do pokoju. Sarah leży na łóżku i czyta książkę. Już mam zamiar pukać, kiedy zdaję sobie sprawę, że co ja właściwie miałbym jej powiedzieć? Hej, przyszedłem do Ciebie, bo byłem ciekawy, jaki masz pokój? Gówniany pomysł. Odwracam się więc zrezygnowany, ale w tym momencie drzwi otwierają się, a w nich stoi zszokowana panna Creig. Nie wiedząc, co zrobić, po prostu się do niej uśmiecham.
- Co tu robisz? - pyta niepewnie, spuszczając głowę w dół. Zauważam na jej policzkach rumieńce, co niesamowicie mi się podoba.
- Właśnie miałem pukać, ale zobaczyłem, że czytasz książkę, więc zrezygnowałem - wymyślam coś na poczekaniu. Dziewczyna podnosi głowę i patrzy na mnie. Ma piękne, niebieskie oczy. Czuję się pod jej wzrokiem obnażony. Zupełnie tak, jakby znała każdy szczegół mojego ciała i życia.
- Miałeś pukać? Do mnie? - jest zdziwiona. W sumie który pracownik ojca może coś chcieć od jego córki? No cóż, chyba tylko ja.
- Tak, Twój ojciec musiał pilnie wyjść, więc rozmowa się nie odbyła, dlatego pomyślałem, że porozmawiam z Tobą - odpowiadam. Bardzo chcę z nią pogadać. Chcę usłyszeć, jak opowiada jakąś historię czy cokolwiek. Chcę przez dłuższą chwilę wsłuchać się w jej głos.
- W porządku, zapraszam - wpuszcza mnie do pokoju. Powiem szczerze, że tego się nie spodziewałem. Myślałem wręcz, że mnie pogoni czy coś. Żeby się nie rozmyśliła, pośpiesznie wchodzę do jej komnaty. - Rozgość się - mówi, a na jej usta wkrada się nieśmiały uśmiech. Jaka ona jest piękna.
- Dziękuję - wypowiadam, siadając na krześle przy jej biurku. Patrzę na książkę, która leży na łóżku. - Co czytasz?
- I wciąż ją kocham Nicholasa Sparksa - odpowiada na pytanie, bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
- Nie czytałem - stwierdzam.
- Polecam, jeśli oczywiście lubisz romansidła - chichocze, a ja razem z nią.
- Może kiedyś - drapię się po brodzie, udając, że się nad tym zastanawiam.
- Chcesz coś do picia? - pyta. Zakładam, że właśnie przypomniała sobie o dobrych manierach, bo ponownie się zarumieniła.
- Nie, dziękuję. Nie kłopocz się - mówię. - Opowiedz mi coś o sobie.
- O mnie? - znowu jest zdziwiona. Chcę się o niej dowiedzieć czegoś więcej niż tylko imienia i nazwiska. - Okej. Jak już chyba wiesz, po wakacjach będę w drugiej klasie liceum. Jestem na profilu społecznym, w przyszłości chciałabym iść na zarządzanie. Mam starszego brata, Louis'a. Studiuje w Nowym Jorku medycynę. Przyjechał na wakacje do domu ze swoją dziewczyną, Marie. Nie wiem, co chciałbyś wiedzieć.
- Czym się interesujesz, co lubisz - zachęcam ją.
- Lubię coś organizować. Na przykład w szkole: wycieczki, dyskoteki i takie różne przedsięwzięcia. Sprawia mi to satysfakcję i radość. Tak po prostu. Poczucie, że mogę się do czegoś przydać - zamyśla się.
- Ten chłopak, którego dzisiaj widziałem, to Twój brat? - zadaję pytanie, zanim zdążę nad nim pomyśleć. Dziewczyna spogląda na mnie, jakbym dopiero co powiedział, że właśnie wjechał tutaj czołg.
- Co? Nie. To był Matt. Mój - waha się chwilę - kolega z klasy.
- Chyba nie tylko kolega - obdarzam ją nieszczerym uśmiechem, na wypadek, gdyby zaczęła podejrzewać moją zazdrość.
- Tylko i wyłącznie. Jeśli chodzi o przytulenie, to sam się do mnie przykleił - jej twarz smutnieje. Hola hola, coś się chyba między nimi wydarzyło.
- Zrobił Ci coś? - pytam ostrożnie.
- Nie - mówi krótko. - Możemy zmienić temat?
- Tak, oczywiście - odpowiadam i już jestem pewny, że ten cienias zrobił jej krzywdę. Obiłbym mu ryj, ale chciałbym się dowiedzieć, co się stało.

Rozmawiamy tak już jakieś dwie godziny. O wszystkim i o niczym. Śmiejemy się, żeby zaraz spoważnieć, a za chwilę znowu się śmiać. Jest niesamowicie. Nagle słyszymy krzyk jej ojca, który właśnie ją woła.
- O cholera! - wypowiada przerażona Sarah i patrzy mi prosto w oczy. No to mamy przesrane.

Cześć kochani! Szczerze wam powiem, że nie chcę jeszcze pisać punktu kulminacyjnego, ale kończą mi się pomysły, co mogę jeszcze przed tym napisać, więc niedługo się zacznie ;) bądźcie cierpliwi, gwiazdkujcie i komentujcie. Dziękuję wam, że jesteście. Buziaki!

Córka Mojego Szefa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz