Rozdział XXVIII

9K 493 16
                                    

Czekam na tatę przed warsztatem, gdyż zamyka on serwis. Gdy w końcu przychodzi, ruszamy spacerkiem do domu. Między nami panuje niezręczna cisza. Chcąc ją w końcu przerwać, odzywam się.

- Gdzie właściwie dzisiaj byłeś? Louis nie powiedział mi niczego konkretnego.

- Jesteś z Boltonem? - odpowiada pytaniem na pytanie, a z moje twarzy odpływa cała krew.

- Co? O co Ci chodzi? - próbuję odwlekać odpowiedź.

- Czego w tym nie zrozumiałaś? Jesteś z nim czy nie?

- Na jakiej podstawie zadajesz mi te pytanie? - cały czas gram na zwłokę.

- Przypomnij sobie, w jakiej sytuacji zastałem was w moim gabinecie. Myślisz, że jestem głupi i mógłby uwierzyć w bajkę typu: coś wpadło mi do oka? - tata jest już nieźle zdenerwowany.

- Przecież nic takiego nie powiedziałam! - unoszę się.

- Jesteś z nim kurwa czy nie?!

- Nie jestem! A nawet jakbym była to gówno Tobie do tego!

- Zważaj na słowa, gówniaro! - z naszej rozmowy utworzyła się głośna kłótnia.

- Kto jak kto, ale jesteś ostatnią osobą, która miałaby wybierać, z kim mam być, a z kim nie. To jest moje życie, moja sprawa, moje serce! To ja kogoś pokocham, nie Ty. To ja będę z nim żyła, nie Ty. Dlatego nie wtrącaj się do tego.

- Masz dopiero 17 lat, żyjesz na moim utrzymaniu i do osiemnastego roku życia to ja o Tobie decyduję.

- Nie w sprawie uczuć - syczę, gdy wchodzimy do domu.

- Nie będziesz się z nim spotykać, nie pozwolę na to - nadal trzyma przy swoim. Niemal eksploduję, gdy na niego patrzę.

- Nie wpieprzaj się! - krzyczę i biegnę do swojego pokoju. Trzaskam drzwiami i zamykam je na klucz. Zaciskam dłonie w pięści i mam ochotę coś rozwalić.

Co on sobie do cholery wyobraża? Że będzie mi życie układał? Selekcjonował odpowiednich kandydatów na mojego chłopaka? A może w ogóle zamknie mnie w domu na klucz i nie pozwoli się z nikim spotykać?

Bo niby Dan nie jest mnie warty? Na jakiej podstawie właściwie to stwierdził? Czy to dlatego, że u niego pracuje? Czy to czyni go gorszym?
No kurwa!

Nagle słyszę pukanie do drzwi.

- Czego?! - wydzieram się.

- Możemy porozmawiać? - z korytarza dochodzi głos Marie. Wywracam oczami i idę jej otworzyć. Dziewczyna wchodzi do pokoju i siada na krześle przed biurkiem.

- Co chcesz? - pytam, nie patrząc na nią.

- Sarah, uspokój się. Ochłoń. Jesteś zdenerwowana, a pod wpływem emocji żadne działania czy kłótnie nie przyniosą dobrego efektu.

- Słyszysz siebie? Mój kochany tatuś chce mi kurwa życie układać. Będzie mi chłopaka wybierał! - wykrzykuję.

- Chodzi o tego mechanika? - zadziwia mnie tym pytaniem, bo nic jej o nim nie mówiłam.

- Skąd wiesz? - pytam już spokojniej i siadam na łóżku.

- Widziałam was na balu Twojego taty. Iskrzyło między wami - uśmiecham się, gdy to słyszę, jednak szybko się opanowuję, gdyż muszę jej wmówić, że nic między nami nie ma.

- Może i iskrzyło, ale to nic nie znaczy.

- Czyli nie jesteście razem?

- Nie - kłamię.

- I nie spotykacie się?

- Marie, Bolton nie jest nawet w moim typie - przekonuję ją, a ona milknie na chwilę. Spogląda mi w oczy i uśmiecha się lekko.

- Kochasz go? - pyta, jakby mnie rozszyfrowała.

- Bardzo - odpowiadam cicho i spuszczam głowę. Dziewczyna podchodzi do mnie, siada na łóżku oraz przytula mnie mocno.

- Im bardziej zaprzeczałaś, tym bardziej byłam pewna, że go kochasz - oznajmia, a ja zaczynam cicho się śmiać.

- Nie umiem kłamać?

- Kompletnie nie - śmieje się.

- Tak, jesteśmy razem. Kochamy się. Co w tym złego? Robimy tym tacie krzywdę?

- Musisz z nim porozmawiać, ale na spokojnie.

- Teraz to mam ochotę go rozszarpać! - zaciskam dłonie w pięści.

- Wiem, dlatego nie od razu. Przeczekaj trochę i wtedy spróbuj mu wszystko wyjaśnić. Ja również nie rozumiem, dlaczego zabrania Ci się z nim spotykać, ale musisz go o to zapytać. Wierzę w Ciebie - głaszcze mnie po policzku, a następnie wstaje i wychodzi z pokoju.

- Żeby się dało mu coś wyjaśnić - mówię do siebie. Po chwili czuję wibracje w kieszeni. Wyciągam telefon i widzę sms od Dana.

Spotkajmy się pod warsztatem. Czekam

Wychodzę z pokoju i schodzę na dół. Niestety, po drodze natykam się na ojca. Mijam go bez słowa i kieruję się do drzwi.

- Gdzie się wybierasz? - pyta.

- Nie Twój interes - odpowiadam i wychodzę z domu.

Kilka minut później jestem już na miejscu. Dan, tak jak napisał, już na mnie czeka.

- Cześć - witam się i składam na jego ustach pocałunek.

- Cześć. Jak sprawa z ojcem?

- Powiedziałam mu, że nie jesteśmy razem. Oczywiście pokłóciliśmy się.

- Wiesz, że kiedyś musi się dowiedzieć?

- Wiem, Dan. Wiem. Ale to naprawdę jeszcze nie jest czas na takie oświadczenie.

- Czego Ty się właściwie boisz? - pyta.

- On Cię może zwolnić, jak się dowie. Nie rozumiesz tego? Nie chcę zostawiać Cię bez pracy.

- Sarah, mogę stracić tę cholerną robotę, byleby tylko być z Tobą. Nie obchodzi mnie, co zrobi Twój ojciec.

- Nie wiesz co mówisz...

- Wiem, co mówię - przerywa mi. - Jesteś dla mnie ważniejsza niż praca, bo pracować mogę gdzieś indziej. Chyba że Ty po prostu nie masz zamiaru mu powiedzieć, bo nie traktujesz mnie poważnie - mówi, a mi opada szczęka.

- Co Ty wygadujesz? Kocham Cię, kretynie! - uderzam go w ramię.

- W takim razie powiedz ojcu prawdę.

- Nie teraz, proszę.

- Właśnie o tym mówię - wypowiada i odchodzi.

- Dan! No proszę Cię! - krzyczę za nim, jednak on ani nie odwraca się, ani nie wraca do mnie. Wyrzucam ręce do góry i wracam do domu.

Witajcie! Chciałabym wam oznajmić, że zbliżamy się do końca książki. Już teraz chciałabym wam podziękować za wszystko, co zrobiliście. Bardzo to doceniam i proszę, róbcie to dalej. Gwiazdkujcie, komentujcie. Buziaki!

Córka Mojego Szefa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz