Zesztywniałam, kiedy jego dłoń przesunęła się wzdłuż moich pleców. Wyczuł to i odsunął się ode mnie.
- Maddie, wszystko w porządku? - zapytał Diego.
- Tak - odpowiedziałam zachrypniętym głosem. Chrząknęłam - Wszystko gra - uśmiechnęłam się słabo.
Siedzieliśmy, a raczej półsiedzieliśmy, półleżeliśmy na kanapie w jego mieszkaniu. Diego był moim chłopakiem od roku i kiedy wreszcie los się do nas uśmiechnął i jego rodzice wyjechali na weekend zaprosił mnie do siebie. Stwierdził, że jeszcze nie był z dziewczyną tak długo bez pójścia do łóżka. Mimo, że nasłuchałam się od cioci Claudii, że bycie dziewicą w wieku 16 lat wcale nie jest wstydem i tak dalej, stwierdziłam, że kocham Diego na tyle żeby się na to zgodzić.
Diego również się uśmiechnął i znowu zaczął mnie całować. Nagle kątem oka zauważyłam jakiś ruch. Odsunęłam się od niego i spojrzałam w tamtą stronę.
- Mówiłeś, że rodzice pojechali - zauważyłam.
- Bo pojechali - potwierdził i zaczął się ze mnie zsuwać - Jeśli...
- Nie, nie o to chodzi - przerwałam mu - Po prostu... chyba coś widziałam.
- Mad, nikogo tu nie ma. Oprócz nas, oczywiście - uśmiechnął się przebiegle.
Mruknęłam coś niezrozumiałego i pozwoliłam mu się całować. Nie wiem ile czasu minęło, ale nagle zadzwonił mój telefon. Diego z miną, która sugerowała, że jest na skraju opanowanie podał mi telefon ze stolika.
- Brat - westchnęłam i odebrałam - Luke?
- Hej Maddie, gdzie jesteś?
- U Alice, przecież ci mówiłam, że zostaję u niej na noc - spojrzałam na Diego, który cicho parsknął śmiechem.
- Aha, no racja, zapomniałem.
- No to pa - rozłączyłam się zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Okey, brata mamy z głowy - mruknął seksownie Diego z ustami przy moim uchu i znowu powalił mnie na kanapę.
Po chwili mój telefon znowu zaczął dzwonić. Diego zaklął i znowu mi go podał. Zanim odebrałam rzuciłam:
- Przecież nie robię tego specjalnie - odebrałam - Tak ciociu?
- Hej skarbie, jak się masz?
- Dobrze, właśnie jestem u Alice, zostaję na noc.
- Oh, dobrze, dobrze.
- A! Maddie! - pisnął Diego naśladując dziewczynę - Chodź tu szybko! Twój ulubiony aktor bez koszulki!
- Ciociu, muszę kończyć - powiedziałam i znowu niegrzecznie się rozłączyłam.
Kiedy miałam 5 lat, a mój brat Luke 7, nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. To znaczy mama zginęła na miejscu, a tata na sali operacyjnej. Wtedy adoptowała nas siostra mamy, ciocia Claudia, i jej mąż, wujek Joe. Ciocia i wujek mają córkę, dziesięć lat młodszą ode mnie Kate. Lubię ją, ale to wciąż dziecko.
- No, może Robert Pattison nie wyskoczy zaraz z szafy topless, ale ja chyba ci wystarczę - powiedział Diego rzucając swój T-Shirt na podłogę.
Zaśmiałam się i przyciągnęłam go do siebie. Objął mnie i zaczął całować po szyi. Nagle zadzwonił jego telefon. Wyraźnie wkurzony wstał i poszedł do kuchni. Usłyszałam jedynie jak przekonuje mamę, że nie jest głodny, jest sam i gra na konsoli. Nagle zrobiło mi się strasznie zimno. Rozejrzałam się... i zamarłam. W progu jednego z pokoi stała mała dziewczynka z pluszowym misiem w jednej ręce i czerwoną kredką świecową w drugiej. Spiorunowała mnie spojrzeniem i obróciła się na pięcie znikając w pokoju Diego. Upewniwszy się, że Diego nadal rozmawia z mamą poszłam wolnym krokiem do pokoju mojego chłopaka. Powoli przekroczyłam próg i wzdrygnęłam się, gdy pod moim ciężarem podłoga skrzypnęła przeraźliwie. Weszłam ostrożnie do pokoju i omiotłam go spojrzeniem. Ponownie się wzdrygnęłam, bo na ścianie na przeciwko wejścia były nabazgrane dwa słowa czerwoną kredką: „IDŹ SOBIE". Obok łóżka Diego stała ta mała i patrzyła na mnie gniewnym wzrokiem. Miała na sobie różową sukienkę i dwa kucyki po obu stronach głowy. Nagle czyjaś dłoń wylądowała na moim ramieniu. Wzdrygnęłam się i wrzasnęłam obracając się gwałtownie. To był tylko Diego.
- Przestraszyłem cię? - zapytał z nutą rozbawienia w głosie - Wiesz, próbowałem tu posprzątać, ale nie sądzę, żeby aż tak źle mi poszło - stwierdził rozglądając się po pokoju.
Najwyraźniej nie zauważył napisu na ścianie. Może mi się tylko przywidziało? Zerknęłam przez ramię na ścianę. Napis był, ale nie to mnie zmartwiło - dziewczynki nie było. Przepchnęłam się obok niego w drzwiach i zaczęłam ubierać buty.
- Maddie, co robisz? - zapytał idąc za mną.
- Ja... - zaczęłam.
- Jeśli zrobiłem coś złego, to przepraszam.
- Nie chodzi o ciebie - mruknęłam zawiązując drugiego trampka.
- Więc zostań, proszę - jęknął - Jeśli nie chcesz to nie musimy, może za bardzo naciskałem... Ale - urwał i przyciągnął mnie do siebie. Nadal nie miał na sobie koszulki. Położyłam ostrożnie dłonie na jego łopatkach. Westchnął - Proszę - szepnął.
- Ja... - odsunęłam się od niego i znowu zesztywniałam. Kilka kroków za nim stała ta mała i z gniewem w oczach kręciła głową - Przepraszam - wydusiłam - Muszę iść. Wyjaśnię ci to wszystko w szkole - powiedziałam szybko i wybiegłam na klatkę schodową.
- Maddie! - zawołał za mną Diego.
Zbiegłam po schodach z drugiego piętra i popędziłam chodnikiem na przystanek. Od domu dzieliły mnie zaledwie cztery przystanki. Było już późno, może około 22:00. W duszy podziękowałam wujkowi za elegancki wiosenny płaszcz, który dostałam od niego bez okazji i mocniej się nim otuliłam. Minęłam jakiegoś kolesia w czarnym płaszczu, który ciągnął się aż do ziemi i znowu zrobiło mi się zimno. Z daleka zobaczyłam, jak autobus nocny podjeżdża na przystanek. Puściłam się biegiem i zdążyłam w ostatniej chwili przez zamknięciem drzwi. Usadowiłam się na końcu i oparłam głowę o szybę. Słodki Boże! Co to miało być? Czemu Diego nie widział tego napisu? Kim w ogóle była ta dziewczynka? Może powinnam mu powiedzieć? Od ciągłych pytań huczało mi w głowie. Zabrzęczał mój telefon. SMS od Diego. Wylewnie przepraszał mnie i chciał znać powód mojego zachowania. Wsunęłam telefon z powrotem do kieszeni i rozejrzałam się po autobusie. Oprócz mnie i kierowcy były w nim dwie osoby: starsza pani dzielnie dzierżąca torebkę i młody chłopak ze słuchawkami. Cztery przystanki i będę w domu. W domu, gdzie nie ma małych dziewczynek, bo Kate wraz z rodzicami również wyjechali na weekend. Po dłuższej chwili byłam już pod domem. Otworzyłam drzwi moimi kluczami i rzuciłam je do koszyczka.
- Maddie? - usłyszałam głos Luka.
No tak, tylko jak ja się mu teraz wytłumaczę?
- Maddie to ty? - pojawił się przede mną - Gdzie byłaś?
- U Alice - trzymałam się kłamstwa.
- Nieprawda - odparował - Byłem tam, Alice nawet nic nie wie. Zapytam jeszcze raz: gdzie byłaś?
- Ymm - wpadałam. Milczałam starając się wymyślić jakąś wymówkę. Nagle zadzwonił telefon w kuchni.
- Stój tu - polecił Luke i poszedł go odebrać.
Gdy tylko zniknął w kuchni rzuciłam się biegiem w stronę schodów. Wpadłam do mojego pokoju i rzucając torbę w kąt pośpiesznie przebrałam się w piżamę, zostawiając ciuchy na środku pokoju. Wślizgnęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy. Po chwili Luke wpadł do mojego pokoju. W świetle, które wpadło z przedpokoju do mojej ciemnej sypialni zobaczył, że „śpię", zaklął cicho i wyszedł. Gdy tylko drzwi się za nim zamknęły zaczęłam myśleć nad tym, jak mam się wytłumaczyć, ale sen przyszedł wcześniej niż jakikolwiek pomysł.
Od autorki!
Proszę nie odpuszczaj sobie mojej opowieści, zostań trochę dłużej jeśli lubisz dreszczyk grozy połaczony z przyjaźnią, miłością i nowym życiem.
Nie obrażę się również za kilka gwiazdeczek :*
CZYTASZ
Zaklinaczka Duchów
Mystery / ThrillerMaddie to zwykła nastolatka, niczym nie wyrużniająca się z tłumu. Niestety, jej zwykłe życie zmienia obraca się do góry nogami, kiedy pewnego dnia widzi coś, czego nie widzą inni. Pytania bez odpowiedzi zajmują 99% jej myśli. Czemu może zobaczyć to...