Chapter 30

299 20 1
                                    

MILA POV

 Pomysł z wyjazdem wcale mi się nie podobał.Wizja spędzenia kilku dób z moim ojciec przyprawiała mnie o mdłości.Miałam mieszkać z nim w jednym domku starając się odnowić z nim kontakty.Gdyby nie Ashley nie zrobiłabym tego.Christian nie zasługiwał na to ani trochę.W momencie kiedy miałam wychodzić z mieszkania mój telefon zaczął dzwonić.Gdy zobaczyłam kto taki od razu odrzuciłam połączenie.Otwierając drzwi przeżyłam atak serca.Harry we własnej osobie stał oparty o futrynę z telefonem w ręku.

-Znasz słowo "odbierz telefon"?

-A ty "odczep się"?

-Zaprosisz mnie?

-Raczej wyproszę.

Nasza wymiana zdań była tak szybka jak nigdy.Wzięłam swoją torbę na ramię po czym popatrzyłam na niego by mnie przepuścił.

-Nie bądź na mnie zła.Wiesz, że nie zrobiłem tego specjalnie aniołku.-widząc mój brak reakcji przewrócił oczami.-Dobra chciałem być taktowny jednak to widzę nie działa.Sama tego chciałaś.-szybko pokonał dzielącą nas odległość i przywarł do mnie.Zapiszczałam i wypuściłam torbę nie chcąc tego lecz szybko uniemożliwił mi to.-Bardzo cię przepraszam Mila.-szepnął do mojego ucha.

-Muszę iść.

-Zadzwonisz?-spojrzał w moje oczy a ja odchrząknęłam.Pokiwałam głową zgadzając się.

Po tym gdy w końcu się z nim pożegnałam stwierdziłam, że mam ponad pół godziny spóźnia.Dobrze,że droga była dziwnie, krótka dlatego moja siostra nie była aż tak zła.Ashley  starała się znieść z paru schodków wielką walizkę.Na ten widok pokiwałam tylko głową niedowierzając.

 -Myślałam że jedziemy tylko na parę dni a nie tygodni.-zaczęłam podchodząc do niej i chwytając za uchwyt pomagając jej.

-Bardzo śmieszne.-na twarzy dziewczyny pojawił się grymas.-Spakowałam same najpotrzebniejsze rzeczy.

-Mówisz tak za każdym razem.

-Już czuję,że gdzieś wyjeżdżamy.-uśmiechnęła się.-Zawsze kwestionujesz mój rozmiar bagażu.

 Zanim zdążyłam odpowiedzieć mój ojciec wyjechał swoim Jeepem z garażu trąbiąc na nas żebyśmy się pośpieszyły.Wysiadł z niego kiedy tylko zaparkował na ulicy i wyciągnął rękę by włożyć walizkę do bagażnika.

 -W tym zgodzę się z twoją siostrą.Zawsze nie mam pojęcia co ty tam pakujesz.-widać oboje z moją siostrą mieli wyśmienity humor jednak ja nie miałam ochoty śmiać się razem z nimi.Wzruszyłam tylko ramionami kiedy moja siostra wydarła się,że zapomniałaby kosmetyczki.Czym prędzej pobiegła w stronę domu by ją zabrać.Zanim sama ruszyłam w stronę auta by wziąć z niego rzeczy usłyszałam jak ojciec przemówił.

-Możesz wjechać swoim samochodem do garażu.Tak będzie bezpieczniej.

-Nie dziękuje.

-Nalegam Mila, szkoda twojego auta.

   Wziął ode mnie torbę i ostatnie co zobaczyłam to jak wkłada ją tam gdzie walizkę mojej siostry.Spędziłam z nim dopiero kilka minut a już wiedziałam,że żałowałam swojej decyzji.Za to co zrobił znienawidziłam go do końca mojego życia.Nic nie było w stanie tego zmienić ani moja siostra ani ten cały głupi wyjazd.

 -No Mila pośpiesz się!-krzyknęła moja siostra kiedy zrobiłam już kilka kroków w ich stronę ociągając się przy tym.Patrząc na ich twarze,usłyszałam tylko dwa strzały a ich ciała po prostu upadły.

Zimne...

Martwe...

 Z mojego gardła uwolnił się niekontrolowany krzyk widząc jak po ich czołach spływała stróżka świeżej krwi.Wręcz padłam na ziemię biorąc jeszcze ciepłe ciało mojej siostry w ręce,której oczy nadal wpatrywały się we mnie lecz tym razem nie widziałam w nich nic prócz śmierci.

 -Ashley proszę nie rób mi tego.-odgarnęłam jej włosy z czoła.-Obudź się przecież wiem,że to tylko sen.-potrząsałam głową jednak nic a nic się nie zmieniało.-Siostrzyczko...-przyciągnęłam jej ciało blisko mojego i mocno ścisnęłam.-Proszę Cię Ashley nie zostawiaj mnie...

 W moim wnętrzu zaczęło się gotować i nie wiedzieć czemu smutek jak i rozpacz pomieszały się ze złością jak i gniewem.

-MIRIAM!


WITAM 

TEN MOMENT PLANOWAŁAM OD BARDZO DAWNA JEDNAK NIE WIEDZIAŁAM ŻE PISZĄC GO NORMALNIE SIĘ POPŁACZE.

ZAPRASZAM DO DALSZEGO CZYTANIA GWIAZDKOWANIA I KOMENTOWANIA 

MIŁEGO DNIA/WIECZORU ♥

Sisters (h.s , z.m)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz