Rozdział 9

12.6K 739 14
                                    


-Chyba to się nie uda- skomentowałam pomysł Patricka, który postanowił „pogodzić" mnie ze swoją mate.

-Daj spokój, będzie fajnie- jego entuzjazm był żałosny. Chyba nie wiedział, że podsłuchałam jego rozmowę z betą, który tłumaczył mu, że dwie dziewczyny są lepsze od jednej, w końcu będzie miał dwa razy więcej seksu... Tja, już to widziałam.

-Tak jak było na lodach, w kinie i na zakupach?- spojrzał na mnie, jakby nie pamiętał tych katastrofalnych wyjść.

-Straszna z ciebie pesymistka- splotłam ręce na piersi i uniosłam brew. W tej samej chwili z pokoju wyszła Rene ubrana jak na jakąś jazdę na koniu.

-Jestem gotowa- jej szeroki i sztuczny uśmiech mógł wystraszyć dzieci. Patrick popatrzył się na mnie znacząco. Westchnęłam i zaczęłam ściągać z siebie ubrania. Mina jego ukochanej była bezcenna, gdy stanęłam przed nimi zupełnie naga.

U wilkołaków, o ile nie znalazło się swojego mate, nagość była czymś normalnym. Przeszedł mnie pojedynczy dreszcz i stałam już na czterech łapach. Nadeszła kolej Patricka.

Chyba się nas zawstydził, bo poświęcił swoje markowe ciuchy i po prostu przemienił się w nich. Chyba, że wstydził się wielkości swojego przyrodzenia. Uśmiechnęłam się na myśl o tym. W tym samym czasie dziewczyna zdążyła wdrapać się na jego grzbiet.

Chodźmy już –oznajmiłam z satysfakcją rejestrując, że jako wilk Patrick jest niższy ode mnie o kilka centymetrów. Ruszyliśmy w las, bardzo chciałam zacząć biec, ale musiałam być blisko nich, w końcu to był „wspólny spacer", a Patrick z tym człowiekiem, nie mógł biec zbyt szybko.

Zapowiada się bardzoo pasjonujący spacer- przerwałam po chwili ciszę.

Będzie ciekawiej, wykaż się cierpliwością- fuknął Patrick na wilczym kanale. Zignorowałam jego uwagę i wyprzedziłam ich o kilka metrów.

Uważaj, jesteśmy na neutralnym terenie- ostrzegł mnie, kiedy zapach, który towarzyszył mi od miesiąca zniknął z powietrza.

Pojedźmy jutro do moich rodziców we dwójkę, co ty na to?- zapytałam, gdy zatrzymaliśmy się na jakiejś polance i Rene odeszła od nas kawałek. Patrick spojrzał na mnie i ruszył w stronę jeziora.

Nie wiem czy to dobry pomysł- zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.

Ciągle spędzasz z nią czas, ze mną też powinieneś chwilę pobyć, a ja bardzo się za nimi stęskniłam- zaskamlałam cicho i razem z nim zaczęłam gasić swoje pragnienie prosto ze zbiornika wodnego. Skinął ledwie zauważalnie głową.

Miałam ochotę prychnąć. Zrobił to specjalnie, żeby ta dziewczynka tego nie zauważyła, straszny był z niego pantoflarz. Otarłam się o niego, gdy tylko zauważyłam, że Rene znudziła się oglądaniem roślinek i ruszyłam w naszą stronę. Świetnie widziałam jej zaciśnięte pięści, zmrużone oczy i zgrzytające zęby. Miałam nadzieję, że zacznie się kłócić, ale ona rozsądnie przemilczała i gdy gniew jej przeszedł, odezwała się.

-zróbmy coś, nudzi mi się- ta to nie umiała docenić ciszy i spokoju. Tylko co dwójka wilków miałaby robić z człowiekiem z którym nawet nie mogą się porozumieć?

Wzięłam rozbieg i wskoczyłam do jeziora. Poczułam jak woda wsiąka w moje futro, które w kilka sekund stało się bardzo ciężkie. Zmieniłam się w człowieka i zaczęłam pływać i nurkować ciesząc się chłodem w ten ciepły dzień. Wiedziałam, że oburzyłam Rene swoją nagością i ucieszyłam nią Patricka.

-Jak śmiesz- zaczęła Rene, ale jej nie słuchałam, miałam powoli dość tych naszych sprzeczek. Zachowywała się, jakby tylko ona miała problemy z tą sytuacją, a mnie to męczyło.

-Słuchaj, mi też nie pasuje ten układ, ale będziemy musiały się z tym pogodzić. Ty będziesz dla Patricka wszystkim, ale to ja będę jego oficjalną partnerką i to ja będę znacząca dla innych stad. Mi też się to nie podoba, ale bardzo dawno temu tak bywało i musimy to zaakceptować-powiedziałam spokojnie wpatrując się w nią i unosząc na wodzie.

Moja słowa ich zaskoczyły, ale miałam sporo czasu na przemyślenia. Skoro miałam się męczyć z tą dziewczyną prawdopodobnie przez większą część mojego życia, nie miałam zamiaru przez cały ten czas się z nią kłócić.

-Ale jak to?- widać było, że ta ludzka dziewczynka chciała dalej się sprzeczać.

-Larisa ma rację, Rene. To jest bardzo rozsądne wyjście. Powinnyście się pogodzić.- powiedział, zmieniając się w człowieka i wchodząc do wody. Rene chwilę się w niego wpatrywała. Wiedziałam, że chciała się mu sprzeciwić, ale była tylko zwykłym człowiekiem, a naznaczenie było świeże, jeszcze nie umiała mu się przeciwstawiać. Wzruszyła tylko ramionami

-Możemy wracać? Robi się chłodno- i chyba to były najmądrzejsze słowa jakie kiedykolwiek usłyszałam z jej ust. Miała rację, zaczął wiać nieprzyjemny wiatr i czuć było napięcie w powietrzu, zupełnie jak przed burzą. Zmieniliśmy się w wilki, wyszliśmy z jeziora, strzepaliśmy z siebie resztki wody.

A więc czas do domu – powiedziałam i ruszyłam w stronę lasu.

Masz rację, pora żebyś wróciła do naszego wspólnego domu- usłyszałam za sobą niski głos, osobnika o którym zdążyłam już zapomnieć. Odwróciłam się za siebie. Z lasu wyszedł tamten ogromny wilk. Rene i Patrick wpatrywali się w niego zaskoczeni

Tydzień minął skarbie-powiedział. A ja byłam w stanie pomyśleć tylko: Cholera, mam kłopoty.  


*********

Cześć wilczki ^^

Mogę tylko powiedzieć WOW! zaskoczyliście mnie taką ilością gwiazdek w tak krótkim czasie. Spełniał obietnicę i dodaję kolejny rozdział. Teraz podnoszę poprzeczkę :-p

30 ✮= nowy rozdział 

OddanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz