Rozdział 15.

11.6K 667 30
                                    

Rozdział nie sprawdzony! Za błędy przepraszam


-Powinnaś naprawdę opuścić Ravena.- Krystian rozpoczął ten sam temat, co kilka godzin wcześniej. Spuściłam głowę w dół i zaczęłam się bawić swoimi opatrunkami na nadgarstkach.

-Ale on jest moim mate, dlaczego mam go opuszczać?- zapytałam się cicho.

-Bo jest dla ciebie niebezpieczny- powiedział poważnie. - czy on wie, kim jesteś? Kim jest twoja rodzina? On nie jest taki jak my- pokręciłam przecząco głową.

-Nie możesz dopuścić, żeby się tego dowiedział. Nie możesz się z nim sparować- objął mnie mocno, ale wyrwałam się z jego uścisku.

-Jakim prawem mi mówisz co mam robić, nie wyjawiając mi wszystkiego? - warknęłam.

-Nie mogę ci nic powiedzieć. Alfa nam zabronił!- krzyknął i wyszedł trzaskając drzwiami. Coś niepokojącego działo się z moim przyjacielem, nigdy tak łatwo nie tracił opanowania, to ja byłam zawsze tą wybuchową. Przymknęłam oczy, próbując ignorować swędzenie gojącej się skóry.

Dlaczego Krystian nie chciał mi wszystkiego powiedzieć, a właściwie dlaczego Raven mu zabronił? Moje przeczucie mówiło mi, że wolę tego nie wiedzieć. Czułam, że za tym stoi coś złego. Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.

-Proszę!- krzyknęłam, a wtedy do pokoju wszedł młody omega. Wzrok miał spuszczony na swoje nogi.

-Luno, przybył tutaj jakiś obcy wilkołak i chce się z tobą widzieć- powiedział lekko drżącym głosem.

-A gdzie jest Alfa, że przychodzisz z tym do mnie?- zapytałam się zaskoczona. Dopóki miałam tylko "tymczasowe" naznaczenie, Raven nie pozwalała mi na chociaż spojrzenie na innego samca.

-Alfa musiał opuścić posiadłość w pilnej sprawie- oznajmił i szybko się wycofał. Byłam bardzo ciekawa, kim był ten wilkołak i chociaż obiecała Ravenowi, że będę grzeczna, to moja ciekawość wygrała. Zeszłam do salonu, gdzie czekał na mnie, niespodziewany gość. Gdy tylko mnie zobaczył wstał z kanapy i ukłonił mi się, wciągając w moja stronę białą kopertę.

-Zaproszenie na zebranie rady- powiedział spokojnie. Wzięłam ją i delikatnie ją otworzyłam. W środku było białe eleganckie zaproszenie, na którym figurowało moje imię i nazwisko. Odwróciłam zaproszenie na drugą stronę i zaskoczona uniosłam brwi.

-Dlaczego nie ma też zaproszenia dla Ravena?- posłaniec delikatnie się speszył.

-On nigdy nie był zapraszany- powiedział cicho. Czyżby on też o czymś wiedział? Może jego ród nie był dostatecznie znaczący i stary? W radzie było ponad 80 osobników, zaś stad było ponad 500 na całym świecie. Składała się ona z najstarszych i najbardziej szanowanych przywódców. Ale jak tak potężny Alfa może być za kiepski na radę? Przymknęłam oczy.

-Możesz odejść – słyszałam jego oddalające się kroki, trzaśnięcie głównymi drzwiami i kroki Ravena.

-Kto to był?- zapytał delikatnym głosem, chociaż miał pewnie ochotę, walnąć mi wykład, albo nawet zrobić mi awanturę.

-Dostałam zaproszenie na zebranie rady- powiedziałam zrezygnowana i spojrzałam na niego. Zacisnął dłonie w pięści, ale jego oczy wyrażały zaskoczenie.

- Pewnie zaszła jakaś pomyłka- powiedział spokojnie i uśmiechnął się do mnie czarująco, próbując wyciągnąć zaproszenie, z moich rąk. Odsunęłam się od niego.

-To nie jest żadna pomyłka, to zaproszenie jest moje- warknął na moje słowa.

-Nie idziesz, na zebranie tych idiotów, nie puszczę cię tam samej.

-Idę tam, a ty zostajesz w domu. Nie możesz tam być, jeżeli nie jesteś zaproszony- powiedziałam spokojnie, jakbym tłumaczyła małemu dziecku.

-W takim razie ty też nie idziesz- chwycił mnie za ramię. Wyrwałam się mu.

-Chyba śnisz! Wiesz ile czekałam, żeby dostać tą kopertę? –podniosłam głos i krzyczałam na niego, mając gdzieś, że słyszą nas wszyscy mieszkańcy domu.

-Zamknę cię w pokoju i nigdzie nie pójdziesz!- Raven też ignorował kilku członków stada, którzy się na nas patrzyli.

-Nie jestem twoją własności, tylko twoją mate.

-I dlatego nie pozwalam ci tam iść- nie wytrzymałam i dałam mu z liścia. Atmosfera w jednej chwili zgęstniała, a wszyscy, którzy się na nas patrzyli, gdzieś uciekli. Cofnęłam się o krok do Ravena.

-Poniosło mnie- zaczęłam mówić szybko, widząc jego ciemniejące oczy- nie pojadę na to spotkanie, ale pozwól mi się spotkać z mamą- powiedziałam cicho i wpatrywałam się w posadzkę. Raven westchnął głośno i przytulił mnie mocno.

-A obiecasz mi, że jeżeli pozwolę ci samej pojechać do mamy, to nie pojedziesz na zebranie rady?- skinęłam głową, a w duchu skakałam z radości. Moja mama przecież była w radzie i mogłyśmy spotkać się w tym czasie tylko na zebraniu rady, którą w większości tworzyły osoby ze mną spokrewnione, czyli dla mnie był to bardziej zjazd rodzinny niż spotkanie rady.

*************

Hejka moje kochane Wilczki.

Przepraszam za tą całą nieobecność, ale już wróciłam z pomysłami na dalsze rozdziały.

Znowu muszę Was przeprosić za rozdział, ale gdy długo się nie pisało, trudno powrócić do tej łatwości pisania i wczuć się :/

Napiszcie co myślicie, to bardzo mnie zmotywuje, bo nwm ile osób jeszcze chce czytać moją opowieść...


OddanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz