Rozdział 20.

10K 600 24
                                        


Jak na odwiedzanie reszty członków watahy, rozrzuconych po całym terytorium, to Raven wcale daleko nie zajechał. Zatrzymał się w najbliższym większym mieście. Z jednej strony to było dobrze, bo gdyby jechał gdzieś dalej, zgubiłabym go, ale z drugiej to mogło oznaczać, że coś przede mną ukrywał. 

Zostałam na obrzeżach miasta. Jako wilk nie mogłam pokazać się na ulicach, ani tym bardziej jako naga kobieta. Postanowiłam przeczekać do jutrzenki i dopiero go poszukać. Miałam czas i byłam cierpliwa. Znalazłam jakieś wygodne miejsce w korzeniach i zasnęłam na runie leśnym .

Zanim jeszcze słońce w ogóle pomyślało, żeby wstać, ja już byłam na nogach. Ruszyłam opustoszałymi ulicami, skupiając się na ulotnym zapachu Ravena, zmieszanym z milionem innych. Zatrzymał się w jakimś hotelu na uboczu miasta, który może nie był pierwszej klasy, ale było mu daleko do motelu. Budynek był ogromny, biały i miał cztery piętra. 

 Czekałam po drugiej stronie drogi, w ślepym zaułku i przyglądałam się głównemu wejściu. Byłam teraz myśliwym i musiałam poczekać na swoją „ofiarę". Po dwóch godzinach, gdy ruch zrobił się większy, ujrzałam swojego przeznaczonego idącego wzdłuż ulicy. Wydawał się być spokojny i pewny siebie. 

Byłam trochę zdziwiona, że omega, która była jego „ochroniarzem" i kierowcą w jednym, wcale z nim nie wyszedł. Bałam się, że pójdzie do centrum miasta i nie dowiem się, co tak naprawdę robi.

-Co przede mną ukrywasz?- wyszeptałam pod nosem, gdy zamiast do centrum, Raven skierował się na obrzeża miasta i wszedł w las. Ułatwiało mi to zadanie, podążania, w bezpiecznej odległości, za nim. Raven wydawał się dobrze wiedzieć, gdzie idzie, tak jakby znał drogę na pamięć. Starałam się zachować bezpieczną odległość, więc w odpowiednim momencie przystanęłam. Przede mną rozciągała się pusta przestrzeń.

Na polanie było kilku mężczyzn, w białych fartuchach. Obeszłam teren i schowałam się w największej gęstwinie. Miałam złe przeczucia, ci ludzie wyglądali jak lekarze, albo naukowcy, ale na pewno nie byli z naszego gatunku. Śmierdzieli ludźmi i byli nimi. Ale Raven witał, a nawet rozmawiał z nimi, jakby byli jego dobrymi znajomymi. Nastawiłam uszy, ciekawa o czym rozmawiają.

- To jest przed ostatnia dawka, za dwa miesiące będziesz już gotowy. Nikt cię nie pokona- powiedział jeden z nich.

-Jak idzie twoja misja?- zapytał się drugi. Raven spojrzał na niego poważnie.

-Wiem, gdzie jest siedziba główna rady i kto nią przewodzi- powiedział mój mate, zimnym, pozbawionym emocji głosem.

-A ród pierwszych? Jeżeli ich nie powybijamy, stworzą nowe wilkołaki. A musimy pozbyć się ich wszystkich z tego gatunku. - nie mogłam uwierzyć, w to co słyszałam. Raven był zdrajcą swojej własnej rasy! Powinnam go od razu zabić. Wiedziałam jednak, że z kilkoma ludzkimi istotami i jednym potężnym wilkołakiem, sama nie dam sobie rady.

-Transformacja jest odwracalna?- pytanie Raven zmroziło mnie.

-Tak, skoro udało nam się z Ciebie stworzyć wilkołaka, to też powinno się udać z powrotem zmienić cię w człowieka- powiedział trzeci, a czwarty podszedł do Ravena i wstrzyknął mu coś w ramię. Mój przeznaczony upadł i zaczął zmieniać się w wilkołaka, ale kiedy przemiana dobiegła końca, jego wilk, jeszcze rósł i rósł, aż stał się wyższy o 20 cm. Cofnęłam się przerażona. 

Musiałam jak najszybciej powiadomić inne wilkołaki, radę i moją rodzinę. Bajka nabierała życia, szykowała się kolejna wojna ludzko- wilcza, a my nie byliśmy zupełnie na nią przygotowani. Cieszyłam się, że nie byliśmy w pełni sparowani, bo inaczej szybciej bym zginęła, niż walczyła przeciwko swojemu mate. Po rozmowie jego z tymi naukowcami, wnioskowałam, że Raven jest jakimś mutantem. Człowiekiem, który przez zastrzyki stał się wilkołakiem. Wycofałam się powoli ruszyła w las. Byłam już kilkaset metrów dalej, gdy natknęłam się na kolejnego naukowca.

-Ej!- wiedziałam, że on wiedział, kim ja jestem . Nie miałam czasu do namysłu. Gdyby zaalarmował innych... Rzuciłam się na niego i swoimi zębami rozszarpałam mu szyję. Przeskoczyłam nad trupem i uciekłam. Musiałam jak najszybciej wrócić do stada i powiedzieć im całą prawdę.      

OddanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz