Rozdział 20

361 30 3
                                    

-Co?! -Wstałam gwałtownie i natychmiast skrzywiłam się z bólu. Brzuch miałam jeszcze cały siny i obolały.

-Kochanie, spokojnie... -Mama również wstała, a Michał pociągnął mnie delikatnie z powrotem na kanapę.

-To nie może być prawda... -Wyszeptałam, trzymając się za brzuch.

Mama milczała, ojciec również, a ja starałam sobie uporządkować tę prawdę, o której nigdy miałam się nie dowiedzieć.

-Dlaczego ona wiedziała? -Wskazałam głową w stronę Amelii. Ta natychmiast się ożywiła i sama odpowiedziała mi na pytanie.

-Ja...w dzień mojej przeprowadzki byłam u ciebie i...naprawdę niechcący podsłuchałam rozmowę twoich rodziców...

-I nic mi nie powiedziałaś?!

-Później całkiem o tym zapomniałam. A poza tym to nie do mnie należało przekazanie ci takiej informacji...

-Marta... -Usłyszałam głos mamy. -Ona zawsze chciała byś poszła w jej ślady. Chciała byś została lekarzem i...poprosiła nas, byśmy posłali cię do odpowiedniej szkoły, a później na studia...

-To dlatego tacy wobec mnie byliście, gdy rzuciłam liceum? -Popatrzyłam na rodziców.

-Zrozum...Nie wypełniliśmy jej woli i...to nas bardzo bolało.

-Przecież po technikum zawsze mogłam iść na studia medyczne! Nie pomyśleliście o tym?!

-Wydawało się nam, że nie będziesz nimi już zainteresowana...

-I dobrze się wam wydawało...


Resztę wieczoru spędziłam w pokoju tylko w towarzystwie Michała. Rodzice pojechali do swojego hotelu, w którym się zatrzymali, a Amelia wróciła do swojego domu. 

Już nie myślałam o moim życiowym błędzie, jakim było zadawanie się ze starszymi facetami. To odeszło już na zawsze. Ale do końca życia będę pamiętać, że nie jestem biologiczną córką moich rodziców. Gdzieś głęboko w sercu zawsze przeczuwałam, że bardzo się od nich różnię.

Rodzice od razu zgodzili się mnie adoptować. To był dla nich cud, ponieważ moja mama - już zawsze będę ją tak nazywać, nic tego nie zmieni - jest bezpłodna. Nigdy nie dane jej było mieć własnych dzieci. A tak zyskała mnie, przyrodnią córkę, którą - jak mówiła - pokochała od pierwszej chwili, gdy tyko ją zobaczyła.

-Tola...Dalej o tym myślisz? -Do rzeczywistości przywrócił mnie głos Michała.

-Tak... -Odpowiedziałam. -To był dla mnie ogromny szok...

-Chyba dla nas wszystkich...Ale nie przejmuj się. Mimo, że to nie są twoi biologiczni rodzice, to przecież wychowywali cię od małego...Kochali cię jak własną córkę.

-Wiem. Trochę mi głupio, że byłam taka wobec nich...Że uciekłam, choć nie żałuję tego, bo poznałam ciebie. Tyle z tobą przeżyłam...Teraz wiem, że to nie przez ich ambicje tak się na mnie wkurzali, gdy zmieniłam szkołę...I wiesz co? Postanowiłam, że jednak pójdę na studia medyczne. Dla Marty...

-Czyli...wracasz do Opola? 

-Michaś...nie bądź zły, ale...chyba sam rozumiesz. Zostały mi jeszcze dwa lata szkoły...Będę chciała ją skończyć...Ale na studia przyjadę tutaj.

-To dobrze, bo ja się stąd nigdzie nie wybieram.

-Nie chcesz zobaczyć się z mamą?

-Nie wiem...Ona chyba najwyraźniej nie chce...

-Sam powiedziałeś, że pewnie na ciebie czeka...

-Tylko tak przypuszczałem...Nie wiem tego na pewno. 

-Na pewno za tobą tęskni.

-Może...Kiedy wracasz?

-Pewnie razem z rodzicami...Pojedziesz ze mną?

-Pewnie, że pojadę. -Przytuliłem ją czule do siebie. Chciałem się ją jak najbardziej nacieszyć przed długim rozstaniem, które nas czekało. 



W Podróży Po Szczęście // M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz