Rozdział 10

605 39 0
                                    

  -Wracamy. -Szepnąłem do Toli i już mieliśmy wychodzić, gdy usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do środka trzaskając drzwiami.   


-Co to było? -Wyszeptała przerażona Tola.

-Mam nadzieję, że to wiatr. -Odpowiedziałem, lecz dobrze wiedziałem, że powietrze na zewnątrz jest duszne i nieruchome.

Usłyszeliśmy głośne kroki i jeszcze inne dźwięki; jakby ktoś się potykał i obijał o ściany. Nieznajomy z każdą sekundą był coraz bliżej nas.

-Wyłącz tę latarkę. -Gorączkowo szepnęła Tola i próbowała zrobić to za mnie, lecz w efekcie tylko wytrąciła mi przedmiot z dłoni.

-Kto tu, kurwa, jest? -Wybełkotał pijany mężczyzna, a wtedy szybko sięgnąłem po latarkę i skierowałem snop światła na jego twarz. Ten zasłonił ją sobie swoją wielką, brudną dłonią, zataczając się do tyłu. 

Próbowałem na szybko wymyślić jak moglibyśmy z Tolą stąd uciec, ponieważ ten gość blokował drzwi swoją potężną posturą. 

-Michał. -Pisnęła, jeszcze bardziej niż przed chwilą, przestraszona Tola. 

Schowała się za mną, a ja wiedziałem, że muszę ją bronić.

Pijany mężczyzna miał w dłoni butelkę i był wściekły, dlatego ów przedmiot mógł mu posłużyć jako broń. Światło z mojej latarki błądziło gdzieś po jego brzuchu, a chwilę potem facet ruszył w naszą stronę, dalej chwiejąc się na nogach. Uznałem, że możemy przejść obok niego nie spokojnie nie drażniąc go. W końcu nie za wiele widział, a jeśli już to bardzo niewyraźnie, jak przypuszczam. Zrobiłem krok do przodu, a Tola podążyła za mną, uczepiona mojego ramienia.

-Wypierdalać mi stąd. -Z ust mężczyzny wydobywał się bełkot.

Już myślałem, że udało nam się go sprytnie ominąć, gdy potknął się i runął na Tole. Złapał ją swoimi łapami, a ona krzycząc, zaczęła się wyrywać. Tym jeszcze bardziej go rozjuszyła. Bez zastanowienia przywaliłem facetowi latarką w głowę. Następnie odciągnąłem moją przyjaciółkę, która momentalnie wtuliła we mnie swoje drobne ciałko. Objąłem ją, a gdy pijak zaczął osuwać się na podłogę, wyprowadziłem nas stamtąd. Dzięki Bogu, latarka nadal działała, mimo uderzenia w napijaczony łeb, więc umożliwiła nam szybsze wydostanie się z lasu.

Kiedy tylko go opuściliśmy, zatrzymałem się i przytuliłem Tolę mocno do siebie. Trzęsła się, lecz nie uroniła ani jednej łzy. Byłem z niej naprawdę dumny.

-Dziękuję. -Szepnęła z ustami przy mojej szyi.

-A ja przepraszam. Mogłem cię posłuchać i tam nie wchodzić.

-Wszystko już w porządku. -Posłała mi lekki uśmiech, uspokojona odrobinę. -Chodźmy już stąd. Chce być jak najdalej od tego miejsca.

Kiwnąłem głową i ruszyliśmy. Chwyciłem jej dłoń i długo nie puszczałem. W milczeniu pokonaliśmy krótki odcinek drogi, który doprowadził nas do centrum małego miasteczka. Nawet nie pamiętałem już jego nazwy.

-Popatrz. -Tola wskazała napis na jednym z większych budynków. Informował on o tanich noclegach. Od razu się tam skierowaliśmy. Sam miałem ochotę położyć się do łóżka i po prostu zasnąć, chociaż na godzinę lub dwie. Poprosiliśmy o jeden pokój, a gdy do niego weszliśmy, okazało się, że jest w nim tylko jedno łóżko, lecz było dwuosobowe. Nie wiedziałem czy Tola nie będzie skrępowana je ze mną dzielić. Nie powiedziała nic jednak na ten temat, lecz w każdej chwili byłem gotów zejść na dół i poprosić o inny pokój, ten z dwoma łóżkami. Dziewczyna zniknęła w łazience, a po chwili dało się słyszeć z niej szum wody. 

W Podróży Po Szczęście // M.ROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz