Czasami leżąc wieczorem w łóżku myślałam o swojej śmierci. Zastanawiałam się, jak to jest umierać. Wyobrażałam sobie swój pogrzeb. Najprawdopodobniej będzie to samobójstwo. Widziałam to wyraźnie. Ktoś znajdzie mnie w pokoju, wezwie karetkę. Zabiorą mnie do szpitala, ale będzie już za późno. Nie uratują mnie, nie dadzą rady. Przykryją mnie białym prześcieradłem. Kilka dni potem odbędzie się pogrzeb. Przyjdą wszyscy, którzy mnie znali. Ksiądz odmówi jakieś modlitwy. Potem podniosą moją trumnę, spuszczą ją do wielkiego dołu. Zaczną płakać i mówić, jaka to byłam wspaniała, że taka dobra i uczynna. Docenią mnie dopiero po śmierci... Gdy wszyscy się rozejdą grabarze zasypią dół piachem, do którego przedtem najbliżsi wrzucali kwiatki albo garstki piasku. Pomodlą się jeszcze na stypie, a potem się rozejdą...Niektórzy będą przeżywać to bardzo, inni mniej. Może ponoszą żałobę, a może nie... I tak w końcu wszyscy zapomną. Zapomnienie jest nieuniknione, szczególnie jeśli ma się nic nie warte życie...
Cześć. Mam na imię Milena. Mam 14 lat i mieszkam z matką na jednej z warszawskich dzielnic. Tych gorszych... Nie stać nas na lepszą okolicę, gdzieś w centrum. To cud, że w ogóle mieszkamy w stolicy. Mieszkanie zostało nam po ojcu, który odszedł od matki kilka lat temu. Od tego czasu nie mamy zbyt wiele pieniędzy. Grażyna, moja matka, wszystko przepija... Popadła w nałóg po rozstaniu się z moim tatą, Robertem. Udaje, że szuka pracy, ale ja wiem, że wychodzi z domu tylko po to, żeby znowu utopić smutek i żal w kieliszku wódki. Nie potrafi się pogodzić z tym, że ojciec zostawił ją dla innej. W sumie Robert nie jest złym tatą ani człowiekiem. Kiedyś bardzo dobrze się mną zajmowali. Teraz nie mam nawet z nim kontaktu. A z Grażyną moje relacje są naganne, delikatnie mówiąc.
Miałam 9 lat, gdy tata postanowił od nas odejść. Tak po prostu... Wtedy trudno było mi to zrozumieć. Matka tłumaczyła mi, że wyjechał na kilka miesięcy, ale po jakimś czasie zorientowałam się, że on już nie wróci.
W szkole nie szło mi najlepiej. Nie miałam czasu na naukę, bo ciągle musiałam zajmować się domem i pijaną Grażyną. Upijała się do nieprzytomności. Często odprowadzali ją, a raczej przynosili, do mieszkania jacyś podejrzani mężczyźni. Bałam się ich, więc zabierałam szybko mamę i zamykałam im drzwi przed nosem. Czułam na sobie ich wzrok, dobrze wiedziałam co robili z moją matką i czego chcieliby ode mnie, ale nigdy im się to nie udawało. Nienawidziłam, gdy tak na mnie patrzyli. Zawsze potem szłam wziąć prysznic, bo czułam się brudna. Potem musiałam wykąpać potarganą i zarzyganą Grażynę. Kładłam ją do łóżka, ale prawie nigdy nie zasypiała. Zwykle po kilku godzinach wstawała i przychodziła do mojego pokoju. Potrafiła znaleźć najmniejszy okruszek na podłodze, aby tylko móc się do czegoś przyczepić. Wpadała w furię i wychodziła szybkim krokiem, aby za chwilę wrócić i zrobić to, co zwykła czynić w takim stanie. Mianowicie wychodziła po pasek, miotłę, albo inny przedmiot, którym mogłaby mnie uderzyć. Uderzyć? Ha, to za mało powiedziane. Pobić, po prostu zlać. Następnie zmęczona szła do sypialni i kładła się spać, zostawiając mnie nie raz z krwawiącym nosem, wieloma siniakami i zapłakaną twarzą.
Czy zgłaszałam to gdzieś? Haha, oczywiście, że nie. Przecież wtedy to by mnie zabiła. Wielokrotnie następnego dnia przychodziła, klękała przede mną, całowała po rękach, głaskała po włosach i przepraszała, obiecując, że więcej się to nie powtórzy. Nie wierzyłam jej, ale zawsze wybaczałam. Wciąż miałam tą głupią nadzieję, że kiedyś będzie to szczere, że kiedyś się zmieni...Przecież to moja matka. Nienawidziłam jej, ale to ciągle była moja matka. Kobieta, która mnie urodziła i dobrze się mną opiekowała przez 9 lat. Niestety, tylko przez 9 lat... Pomimo wszystko miałam do niej szacunek, ale wiedziałam, że kiedyś nadejdzie dzień, w którym się jej postawię i powiem definitywne ,,dość''. Jednak przed tym pewnie zwariuję, to bardzo prawdopodobne.
Moje życie nie było kolorowe, a wręcz czarno- białe. Często wagarowałam, bo ktoś w końcu musiał utrzymać rodzinę i dom. Chodziłam do prac dorywczych. O każdej porze roku coś się znalazło. Czasami było to zbieranie owoców, a czasami grabienie liści albo odśnieżanie podwórka. Nikt nie płacił zbyt wiele, ale lepsze to niż nie robienie niczego. Oprócz tego mieliśmy jakieś tam pieniądze z opieki społecznej, a także alimenty od ojca. Większość zabierała Grażyna do własnego użytku. Bywało też tak, że przez kilka miesięcy nie mieliśmy prądu. To był koszmarny okres, ale matka miała to gdzieś, bo przecież wszystkim mogła zająć się córeczka...
Nie miałam koleżanek ani przyjaciółek, a co dopiero chłopaka. Nie miałam czasu na spotkania z nimi, a zresztą nawet nie miałam gdzie się z nimi zapoznać. W szkole pojawiałam się kilka razy na miesiąc. Uczniowie z mojej klasy kojarzyli mnie tylko z widzenia.
Zdarzało się, że było naprawdę źle. Ze mną. Psychicznie. Bardzo chciałam się komuś wygadać, ale nie miałam nikogo takiego. Wtedy szłam do sypialni mamy i kładłam się koło niej póki jeszcze była nieprzytomna. To nic, że śmierdziała i była brudna. Po prostu potrzebowałam się do kogoś przytulić. Opowiadałam jej, jak jest mi ciężko. Wiedziałam, że i tak nie słyszy, a nawet jeśli to nic nie rozumie, ale musiałam. Musiałam... No a potem budziła się, kąpałam ją i znowu zaczynało się to samo. Nigdy nie odważyłabym się podejść do niej z prośbą o rozmowę, gdy była przytomna i trzeźwa. Nie lubiła jak jej przeszkadzałam. Zresztą powiedziałaby tylko, że ona ma gorsze problemy, bo nie ma pieniędzy na opłatę rachunków (tak jakby ona je płaciła) i że tęskni za ojcem, bo ja zostawił... Blablabla... Zawsze to samo. No tak, bo ona przecież wie więcej o życiu i cierpieniu....
Jeśli chodzi o mój wygląd to chyba nie byłam taka zła. Wszystko miałam proporcjonalne i na swoim miejscu. Można by nawet powiedzieć, że byłam ładna, ale nigdy nie przejmowałam się swoim wyglądem, ciuchami i makijażem. Miałam ważniejsze sprawy.
A najgorsze w moim życiu było to, że nie miałam nikogo bliskiego, komu mogłabym się wygadać. Nigdy nie okazano mi zrozumienia.
No, to moje życie. Byłam takim czarnym motylem, dryfującym bezsilnie na powietrzu.Czy ktoś z Was mnie zrozumie?
CZYTASZ
Black Butterfly
Teen FictionOpowieść o młodej dziewczynie, która codziennie musi zmagać się z nowymi problemami. Nie pomaga jej matka, która wręcz dokłada jej kłopotów, a czasami jest ich głównym powodem. Historia coraz bardziej się rozwija, a w każdym rozdziale pojawia się...