Rozdział 43

15 1 0
                                    

Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Kiedy zauważyłam, że ktoś wyszedł z kawiarenki, przyspieszyłam kroku. Nie miałam ochoty teraz z nikim rozmawiać. Sylwii nie miałam nic do powiedzenia, a na Filipa byłam zła.

Szłam tak dłuższy czas, kiedy nagle z ciemności wyłonił się jakiś chłopak i wpadł na mnie.

- Ojeju, przepraszam bardzo. - zawstydził się.

- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się smutno i spojrzałam w jego błękitne tęczówki.

- Powinienem patrzeć, gdzie idę. - zaśmiał się nerwowo. - Nie jest Ci zimno? - zapytał.

- Nie. Mam sweterek. - chwyciłam za ubranie i lekko je podniosłam w okolicy klatki.

Chłopak uznał, że to zbyt letnie ubranie jak na taką porę i podarował mi swoją kurtkę. A wręcz mi ją wcisnął, gdyż ciągle odmawiałam. Potem zaproponował, że mnie odprowadzi do domu. Mówiłam, że nie ma potrzeby, poradzę sobie sama i że mieszkam dość daleko stąd, więc nie chcę mu robić kłopotu. Tym bardziej nalegał i twierdził, że o tej porze Warszawa nie jest bezpieczna. Uśmiechnęłam się tylko lekko i ruszyłam, a chłopak poszedł za mną.

- Wyglądasz na przygnębioną. Coś się stało?

- Nie. Miałam małą sprzeczkę z przyjaciółmi. Nic wielkiego. - odparłam szeptem.

Przecież nie powiem obcej osobie, że moja przyjaciółka okazała się być zakochaną we mnie lesbijką, były chłopak wciąż mnie kocha i mnie jeszcze wkurzył, a matka ponownie robi mi piekło w domu. Wolałam to przemilczeć i wymyślić inny, błahy powód.

Kiedy dotarliśmy pod mój blok, grzecznie podziękowałam za odprowadzenie, oddałam kurtkę i chciałam wejść do budynku, jednak poczułam uścisk na swoim nadgarstku.

- Mikołaj. - powiedział brunet.

Nie zrozumiałam, o co mu chodzi, więc uśmiechnęłam się jak idiotka. Kiedy ,,ogarnęłam", że właśnie mi się przedstawił, zaczerwieniłam się ze wstydu. Jak mogłam być tak niedomyślna? Pewnie pomyślał, że jestem jakaś głupia. Jak mogłam wypaść tak źle przed takim przystojnym chłopakiem?

- Milena. Miło mi Cię poznać. - odpowiedziałam w końcu.

- Ymmm... - zawahał się. - Mogę Cię... no wiesz... przytulić? Tak na pożegnanie. - spuścił wzrok na buty, ale po chwili wyszczerzył się i pokazał swoje idealnie równe i białe zęby.

Nic nie powiedziałam tylko rozłożyłam ręce i zaśmiałam się. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił przelotnie.

- Pójdę już. - powiedziałam w końcu i nie oglądając się weszłam na klatkę.

Weszłam na swoje piętro i otworzyłam drzwi. Słyszałam, jak Grażyna z kimś rozmawia. Weszłam do kuchni i zauważyłam, że siedzi tam w samej seksownej bieliźnie, z jakimś facetem. Nie był to ani Artur, ani facet z poprzedniej nocy, ani nikt kogo znałam. Czyli przyprowadziła sobie kolejnego.

- Och, kochanie... - powiedziała, czerwieniąc się, kiedy mnie dostrzegła. - Co Ty tu robisz?

- Mieszkam. - warknęłam ze złością, po czym zabrałam się i poszłam do swojego pokoju.

Po około godzinie usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, a potem do pokoju weszła Grażyna.

- Nie wiedziałam, że tak szybko wrócisz. To nie tak jak myślisz. Możemy pogadać? - zapytała.

- Wyjdź. Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać ani nawet na Ciebie patrzeć.

Matka posmutniała, ale wykonała moje polecenie. Ja w tym czasie podniosłam się i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, umyłam zęby i przebrałam się w wygodną piżamę. Poszłam spać.

Black ButterflyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz