Sobota
Chyba Rodrick nie śpieszył się z ochrzanieniem Manny'ego, bo jego krzyki usłyszałem dopiero dziś rano. Nieźle go wkurzyła ta akcja, bo męczył go z dobre 10 minut. Cóż. Przynajmniej mam spokój na jakiś czas. Jedyne, o co mogę się bać, to o to żeby Ta akcja się nie wydała i żeby Manny nie nauczył się czytać. Po upewnieniu się czy sprawa o mnie nie zahaczy, zająłem się sobą. Z Rowleyem myśleliśmy jak zamknąć całkowicie tę sprawę, i wymyśliliśmy robić takie akcje jak sytuacja zacznie się wymykać spod kontroli np. zostawiać ślady butów Manny'ego w pokoju Rodricka. I tu pojawia się klops. Po burzy mózgów, graliśmy w grę o detektywie i przypomnieliśmy sobie, że Rodrick może zacząć podejrzewać, nie tylko Manny'ego i zacznie zastawiać wszelakie płuapki i kamery. Będzie trzeba w takiej sytuacji zmusić Manny'ego, żeby sam starał się kraść czasopisma, ale o to to już nie trzeba się martwić, bo wystarczy wmówić Manny'emu np. o słodyczach w szafce. Gdy Rowley sobie poszedł zauważyłem że Manny siedzi cicho i wtedy zobaczyłem że w domu jestem tylko ja, Rodrick i tata. Zapytałem się gdzie Manny i Mama, a on powiedział, że po południu pojechali do wujka i że wracają jutro.
Wtorek
Przez kilka dni w zasadzie nic się nie działo, oprócz tego że w końcu skończył mi się szlaban i mogę w końcu pograć na komputerze. Dni w szkole też jakieś zwykłe. Może to przez zbliżające się zakończenie roku. Będzie więcej czasu, aby zająć się Mannym. Na razie mam spokój i lepiej żeby tak zostało...
Chyba za wcześnie to powiedziałem, bo Manny chyba powtarza poprzedni poniedziałek. Tym razem wylał na mnie zupę pieczarkową twierdząc Greg mnie przestraszył. Tym razem wyszło mi na dobre i mama widziała zajście. Za karę nie jadł zupy, tylko kanapkę z szynką. Jednak ten niedobór czasopism zadziałał. W szkole dowiedziałem się że jutro będą sprawdzali rury bo są podejrzenia o awarii i mamy nie przychodzić do szkoły, natomiast po szkole, Manny robił dziwne akcje typu: Greg nie ułożył butów! Albo: Greg nie spuścił wody w kibelku! Jednak każda z akcji nie wypalała, i ten zostawał pozbawiony jakiegoś drobiazgu, bo łaził za rodzicami i wrzeszczał rzeczy typu MAMO TATO W KIBELKU MACIE DOWÓD! Dobrze że nie zostałem pozbawiony zamka w drzwiach, bo byłoby nieciekawie.
Środa
Od rana Manny bawi się kamerką od komputera, więc postanowiłem zobaczyć o co chodzi. Rodzice powiedzieli, że zaianstalowali program służący do czytania, żeby Manny mógł czytać. Mój świat legł w gruzach. Przecież wystarczy że Manny kupi sobie jakieś czasopisma i kaput. Trzeba ułożyć kolejny plan, ale jaki? Zadzwoniłem po Rowleya. Ta sprawa wymagała konkretnej burzy mózgów. Szkoda że fasolki w sosie pomidorowym Rowleya mi to uniemożliwiały. Gdy Rowley dowiedział się o całej sprawie, nałożył sobie konkretną porcję na konkretną burzę mózgów. Wkurzyłem się, lecz byłem dostatecznie silny, by tego nie okazywać. Czekałem na Rowleya z pół godziny, a kiedy przyszedł, zaczęliśmy myśleć. Perfuma wydzielana przez trawiące się fasolki, była gorsza od Manny'ego gdy miał sraczkę i o wilku mowa. Manny wbiegł mi do pokoju i zaczął ględzić mi o tym co przeczytał. Jedyne co zapamiętałem to przepis na naleśniki, i jak rozbroić bombę. Sprawę uratował tata, pytając się Manny'ego czy chce iść na zakupy. Wracając do myślenia i tak nic nie wymyśliliśmy, więc pozostało przekonać rodziców, że ten program nie jest dobry. Ale jak? Burza mózgów i resztek fasolek, doprowadziły nas do zmuszenia Manny'ego, żeby kupił nieodpowiednie czasopismo. Problem z głowy. Na jutro planowaliśmy przygotowania.
---------------------------------------------------------------
Pisałem ten rozdział na komórce. Pozdro z Mazur. Przepraszam za błędy iAuf Wiedersehen . Sie.
CZYTASZ
Dziennik Cwaniaczka *Król Manny "wielki"*
FanfictionGregory Heffley, Rowland Jefferson czy Rodrick Heffley. Te imiona zna każdy, kto przeczytał chociaż jedną część Dziennika Cwaniaczka. W tej książce można zobaczyć np. czym się kończy bunt w zbyt małym wieku, czyli w tym przypadku Mannego.