Sobota
Manny nieźle się wkurzył po tym jak pokrzyżowałem mu plany. Miał dużego focha. Jego codzienna mina przypominała tą z grumpy cat'a, a na mój widok, minę kota srającego w puszczy. Gdyby nie obecność Rowleya w domu, zostałbym sklonowany, rozszarpany, sklejony, sklonowany, zabity i pogrzebany. Jednak na moje nieszczęście Rodrick też co jakiś czas wtrącał swoje 2 grosze. Nie wiem jak przy wkładaniu mi skarpety do ust, nie obudziłem się. Dzień był nudny. Jedyne co zrobiłem pożytecznego tego dnia, to zmęczyłem się, i stłukłem łokcia. I to chyba jest jedyną, ciekawa rzeczą w tym dniu, otóż. Gdy bawiłem się w lesie z Rowleyem, natrafiłem na szopa. Złego szopa. Uciekając ostrzegłem Rowleya. Chyba trochę mu zajęło zorientowanie się co się dzieje, bo gdy skończyliśmy biec, miał ranę na nodze. Gdy zaczęliśmy normalnie iść, potknąłem się i stłukłem łokcia.
Wtorek
Manny zaczął mnie jechać kolejnymi niewypałami. Nie wiem co jest strasznego w dotykaniu samochodu lub w wchodzeniu do jego pokoju. Rodzice na szczęście zauważyli że to po prostu niedorzeczne. Oto lista jego uwag z przed 3 dni:
-Greg puścił bąka!
-Greg dotyka auto!
-Greg wchodzi do mojego pokoju!
-Greg używa noża!
-Greg jest głośny!
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że każda z tych uwag była po kilka razy, ale i tak najgorsze jest jego lenistwo. Większość rzeczy, które musi zrobić on, muszę zrobić ja, bo albo go boli nóżka, albo po prostu - nie.
--------------------------------------------------------------
Oj wiem, wiem że za krótkie, ale jestem nad morzem i mi się nie chce. Przepraszam za możliwe błędy iAuf wiedersehen. Sie.
CZYTASZ
Dziennik Cwaniaczka *Król Manny "wielki"*
FanfictionGregory Heffley, Rowland Jefferson czy Rodrick Heffley. Te imiona zna każdy, kto przeczytał chociaż jedną część Dziennika Cwaniaczka. W tej książce można zobaczyć np. czym się kończy bunt w zbyt małym wieku, czyli w tym przypadku Mannego.