Niedziela
I przyszedł ten dzień zagłady, dla mnie i częściowo dla innych, bo przyszedł ten dzień. Dzień wyjazdu, czyli dzień nadzieji które się nie spełnią, bo już z rana zostaną zniweczone przez (1) rodziców, którzy postanowili jechać na drugi koniec kraju (2) Manny'ego który będzie rzygał na prawo i lewo (3) Rodricka któremu się będzie nudzić bez telefonu i grzyb wie czym zabije nudę. Jeżeli by się dobrze zastanowić można by stworzyć nawet długą listę. No i początek podróży już zapowiadał się obiecująco, ALE nigdy nie zgadniecie kto poprosił o puszczenie "stacja bajka"(stacja radiowa by ja) ! Nikt inny niż MANNY! Ale miałem szczęście że wyruszyliśmy w noccss[chrrrr...]
Poniedziałek
Obudziłem się ok. 8-9 rano i dowiedziałem się że Manny już raz rzygnął i musieli sprzątać auto na stacji benzynowej. Na szczęście Rodrick w tym czasie podładował sobie telefon. zostało nam jeszcze ok. 6 godzin drogi bo każdy w okolicy postanowił wyruszyć o 8 rano, więc będę się nudzić i mdlić i nudzić BARDZO.
Minęła dopiero godzina odkąd wstałem i zacząłem przeczuwać że ta seria szczęść się zaraz skończy, a co najgorsze to to że miałem rację. I to DUŻĄ rację. A moja racja z czasem okazywała się coraz większą racją. Ale od początku. Najpierw trafiliśmy na 10-io kilometrowy odcinek drogi pełnej latających insektów. I wszystko miało być dobrze gdyby nie to że siadła nam klimatyzacja. Już po 500m zaczęliśmy odczuwać dyskomfort jej braku, a z otwierania okien nici bo insekty. Gdy została nam jakaś godzinka drogi, siadł nam silnik i 2 godziny czekaliśmy na pomoc drogową. Później pół godziny napraw i bez większych problemów w końcu dotarliśmy do celu. UFF!
Wtorek
Nawet zacne miejsce jak za zadupie. Telewizor z 30 kanałami, internet do wytrzymania i dwa monopolowe w okolicy. Wszystko fajnie tylko mamy 5 km do plaży. Czemu rodzice nie zarezerwowali jakiegoś domku przy plaży? Spytałem i dostałem najłatwiejszą odpowiedź w dziejach czyli "ożczentność"
Po zjedzeniu śniadania zaczęliśmy szykować się na DŁUUGĄ podróż na plażę. Już przy pakowaniu zobaczyliśmy że nie zabraliśmy kąpielówek. JAK MOŻNA ZAPOMNIEĆ KĄPIELÓWEK NAD MORZE! Jedynymi ludźmi którzy potrafią to zrobić to oczywiście moja rodzina. Po sprzeczkach kto był odpowiedzialny za kąpielówki i pogodzeniu się z kąpielą w majtkach ruszyliśmy.Szliśmy tak z godzinę i nie uwierzycie...DOSZLIŚMY! Plaża była trochę cienka, ale już byłem zbyt zmęczony aby wybrzydzać. Woda była na szczęście ciepła, ale co z tego jak mogłem się zmoczyć tylko do pasa. Mama chciała mi jeszcze uprzykrzyć życie, pozwalając mi się zanurzać tylko do kolan, ale tata mi pomógł.
Wczesnym wieczorem wróciliśmy do hotelu.
---------------------------------
DYS YS DE WERY KOMBAK!!!! Ze 21 dni bez niczego, ALE JUŻ SIERPIEŃ (koniec CAPS LOCKA...od teraz) Przepraszam a możliwe błędy i...
Auf wiedersehen. Sie.
CZYTASZ
Dziennik Cwaniaczka *Król Manny "wielki"*
FanfictionGregory Heffley, Rowland Jefferson czy Rodrick Heffley. Te imiona zna każdy, kto przeczytał chociaż jedną część Dziennika Cwaniaczka. W tej książce można zobaczyć np. czym się kończy bunt w zbyt małym wieku, czyli w tym przypadku Mannego.