Rozdział 10

101 6 3
                                    

Obudziły mnie głośne śmiechy taty i Any. Zawstydzona podniosłam głowę z klatki piersiowej Dereka i wstałam z kanapy. Swoją drogą nie wiem jak my się na niej zmieściliśmy, ale nie będę nad tym myśleć. Szybkim krokiem poszłam na górę. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne leginsy oraz białą bluzkę, którą podkradłam Nathanowi. Poszłam pod prysznic, gdzie spędziłam około godziny. Gdy w końcu wyszłam z kabiny dokładnie wytarłam ciało, wysuszyłam włosy, ubrałam się i zrobiłam makijaż. Jeszcze trochę senna weszłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. 8:37. Czyli wstać musiałam po siódmej. Kto normalny wstaje tak wcześnie?!
Zeszłam po schodach i zobaczyłam Nathana sprzątającego salon.
- Hej - powiedziałam z uśmiechem.
- Hej - odpowiedział dokładnie mi się przyglądając - czy to nie jest moja koszulka?
- Już nie.
- Masz pecha, bo to jest moja ulubiona i ci jej nie oddam.
- Masz pecha, bo jest bardzo wygodna i już jej nie odzyskasz - powiedziałam i poszłam do kuchni.
- Witaj córeczko - przywitał mnie wesoły głos ojca.
- Cześć tato - dałam my buziaka w policzek i zajęłam się przygotowywaniem śniadania.
- Jesteś już spakowana - spytał tata podczas gdy ja jadłam płatki z mlekiem.
- Nie. Dlaczego miałabym?
- Bo o 18 macie samolot do Nowego Yorku.
- Co - zakrztusiłam się posiłkiem i spojrzałam na zegarek. 12:47. I ja mam zdążyć się spakować?! Dojadłam szybko śniadanie i pobiegłam do pokoju. Wyciągnęłam walizki i zaczęłam się pakować. Na pierwszy ogień poszły ubrania. Postanowiłam nie pakować wszystkich rzeczy, ponieważ zamierzam tu jeszcze przyjechać. Po spakowaniu ubrań zajęłam się resztą rzeczy. Wyrobiłam się dosyć szybko, bo około 15:39 wszystko było spakowane. Zbiegłam na dół, gdzie na kanapie siedziała cała rodzina oraz przyjaciele Nathana. Usiadłam pomiędzy Natem i Derekiem i położyłam głowę na ramieniu brata. Z jednej strony czuję się dziwnie tak go nazywając, a z drugiej cieszę się, że mam brata, który mnie nie ignoruje. Oglądając film myślałam nad tym jak to będzie, gdy wrócę do domu. Pewnie tak jak wcześniej. Brat będzie mnie olewał, matka będzie ciągle w pracy i tylko Ashton będzie przy mnie. Rozmyślając nawet nie zauważyłam kiedy skończył się film.
- No dzieciaki trzeba się zbierać - powiedział tata wstając z fotela.
- Nie proszę. Ja chcę jeszcze zostać - powiedziałam żałośnie przytulając się do Nata.
- Przykro mi, ale trzeba. Nic na to nie poradzę - wstałam pochylając głowę. Miałam łzy w oczach.
- Ale odwiedzicie nas jeszcze - powiedział Chris z nadzieją w głosie, podchodząc do mnie i podnosząc mój podbrudek tak, bym spojrzała mu w oczy.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się - jeśli tylko tata i Ana się zgodzą - dodałam.
- Możecie nas odwiedzić kiedy chcecie - powiedziała Ana a tata jej przytaknął.
- A ja nie mam nic do powiedzenia - Nat udawał oburzenie.
- Oj już się nie dąsaj. Nie pytałam cie, bo wiem, że mnie uwielbiasz i zawsze się zgodzisz - podeszłam do chłopaka i mocno go uścisnęłam.
- Dobra idzcie po bagaże i jedziemy.
- A oni mogą jechać z nami na lotnisko - spytałam pokazując na chłopaków.
- Nie wiem czy się wszyscy zmieścimy.
- To pojedziemy samochodem Nathana - powiedziałam patrząc na chłopaka, a on tylko przytaknął.
- Niech będzie - powiedział tata, a ja I Michael poszliśmy po bagaże. Gdy byliśmy na dole Chase chciał pomóc mi z bagażem, ale mu na to nie pozwoliłam, a kiedy chciał mi wyrwać walizki siłą krzyknęłam, że nie jestem inwalidą ani pieprzoną księżniczką i dam radę sama. Chłopak zrobił wielkie oczy i odpuścił. Poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę lotniska. Na miejscu byliśmy po 15 minutach. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w miejsce, gdzie odbywała się odprawa. Zatrzymałam się i odwróciłam się w stronę moich towarzyszy. Teraz już nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Przytuliłam ich wszystkich. Nie chciałam ich opuszczać.
- Będę za wami strasznie tęsknić - powiedziałam przez łzy i oderwałam się od nich i przytuliłam każdego z osobna.
- Będziemy tęsknić - powiedział Derek, gdy go ściskałam.
- Jesteś cudowna - dodał Chris.
- Odwiedź nas jeszcze kiedyś - dodał Chase słodko się uśmiechając.
- Skoro już wyjeżdżasz możesz mi powiedzieć jak mam zmyć tą farbę z włosów - spytał Nathan, a wszyscy wybuchneli śmiechem.
- A nie podoba ci się ten kolor - droczyłam się.
- Jest bardzo fajny. Ale chyba nie w moim stylu. To jak?
- Octem - powiedziałam z powagą.
- Wiesz... chyba jednak zostanę przy różowym. Jest całkiem ładny - zaśmiałam się i podeszłam do taty.
- Do zobaczenia - zamknął mnie w uścisku.
- Tato zaraz spóźnię się na samolot. Tego chcesz?
- Szczerze to tak. Ale twoja matka by mnie zabiła, więc lepiej już biegnij - lekko popchął mnie w odpowiednią stronę. Pomachałam im na pożegnanie i ruszyłam w stronę samolotu.
Gdy już siedziałam wygodnie na swoim miejscu wyjęłam książkę i zaczęłam czytać, żeby jakoś zabić czas. Nawet nie wiem kiedy wylądowaliśmy. Mama nie mogła po nas przyjechać, ponieważ wyjechała w delegajcię, więc zamówiliśmy taksówkę. W domu wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i położyłam na łóżku. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy snów.

FadedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz