Fotografia

2.6K 208 22
                                    

Na szczęście sprawa trochę ucichła. Ludzie zaczęli normalnie chodzić po ulicach i przystosowywali się do sytuacji.

Każdy z nas ma jakieś swoje hobby. Moim jest fotografowanie. Długo zbierałam na swój aparat, ale w końcu się udało. Dzisiaj zebrałam się i postanowiłam porobić zdjęcia w tym ciemnym, tajemniczym lesie. Skoro sprawa ucichła i nic nam nie grozi, to przejdę te 600 metrów, porobię kilka zdjęć i wrócę.

Nazajutrz wzięłam ze sobą mały plecaczek, do którego szybko powrzucałam wszystkie potrzebne rzeczy, aparat na szyję i w drogę. Jednak te moje krótkie 600 metrów przy dużej nudzie zdawało się być 6 kilometrami. Droga tak bardzo się ciągnęła, że myślałam, że już dziś nie dojdę do tego lasu. Ale jak się chce, to się może. Teraz to tak naprawdę nie wiem, czego tak strasznie obawiali się inni.

Pół wilki nikogo nigdy nie zaatakowały, kolejny raz powtarzam. A może... to ludzie zaczęli bać się, nie ich samych, tylko swojego braku siły? Co prawda w postaci wilka włamywali się czasem do domów, ale nikt nie ucierpiał, z wyjątkiem wyposażenia lodówki w mięso. Pół wilk, który zdobył taki kawał mięsa, mimo głodu, nigdy nie zjadał go sam. Zawsze, bez wyjątku, dzielił się ze słabszymi, lub głodniejszymi wilkami z watahy. 

Gdy już znalazłam się przed lasem, nagle, niespodziewanie i nieprzewidywalnie coś poruszyło się w krzakach. Szybko cofnęłam się o dwa kroki... a z krzaków wyskoczyła mała wiewiórka. Nie wiem, czy najśmieszniejsze było to, że się jej wystraszyłam, czy to, że cofnęłam się jednocześnie potykając o kamień... No ale co poradzić.

- Dalej, w drogę!

Nie mogła przecież marnować czasu tylko stojąc przed tym lasem. Za chwilkę, miałam mieć niepowtarzalne zdjęcia dosłownie wszystkiego w tym pięknym lesie. Poszłam dalej, powoli wyjmując aparat z opakowania i nieustannie rozglądając się. W tym lesie nie było nic podejrzanego.

- Las, jak każdy inny.

A przynajmniej tak mi się zdawało. Zaczęłam robić zdjęcia, za każdym razem sprawdzając jak wyszło. Pomimo ich różnorodności, przy każdym leciał komentarz:

- WOW! Ale piękne!

Albo też:

- Ale to ślicznie wyszło! WOOOW!

Oczywiście pod nosem. Trochę później doszłam do wysokiego wzgórza, które wyglądało jak ogromne, zarośnięte trawą i zasypane ziemią, wejście do kreciej nory. Oświetlały ją promienie słońca, przedostające się przez konary drzew. Usiadłam sobie na miękkim mchu. Przeglądałam wszystkie zdjęcia, które zrobiłam do tej pory. Były super, ale jeszcze czegoś mi brakowało. Zaczęłam znowu robić zdjęcia, kolejno od lewej - do prawej. Coś znowu poruszyło się w krzakach obok, a ja myśląc, że to tylko wiewiórka nie cofałam się i wyciągnęłam aparat, by uwiecznić na zdjęciu tę właśnie wiewiórkę. To był mój błąd. Zrobiłam zdjęcie tej strony, z której słyszałam szmery w krzakach i nagle wyłonił się stamtąd wilk. Siedziałam teraz wystraszona w bezruchu. Okazał się nie być tylko zwykłym wilkiem. Był to szary wilk! Jak tylko mnie zauważył, uciekł znowu do krzaków. Musiał przed czymś pewnie uciekać. Postanowiłam biegiem wracać do domu, zanim z kolejnego krzaku nie wyłoni mi się dinozaur...

W domu zaczęłam oglądać tym razem wszystkie zdjęcia, nie seriami, jak to robiłam w lesie. Na ostatnim zdjęciu widniał szary wilk. Tym razem mogłam mu się bardziej przyjrzeć. Miał oczy świecące jasno, na złoto. Wpatrywał się we mnie. Musiał mnie zauważyć.

Szybko schowałam to zdjęcie w bezpieczne miejsce - pod poduszkę. Od tamtej pory co noc słyszę wycie wilka, ale nikt poza mną. Co się ze mną stało?

Biała wilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz