Wbiegłem do szkoły spocony i jak zawsze spóźniony, a to wszystko przez plakaty, których zapomniałem wziąć z domu. Przypomniałem sobie o nich na przystanku i musiałem po nie wrócić. Owszem, mogłem to po prostu olać, ale moja obowiązkowość wygrała. Obiecałem pani Morris - mojej ulubionej nauczycielce sztuki - że je przyniosę i wywieszę jeszcze w tym tygodniu. Im szybciej, tym lepiej. Casting (o którym właśnie informowały te nieszczęsne plakaty) miał odbyć się jutro wieczorem. Postanowiłem zorganizować przesłuchanie i wystawić sztukę, do lektury ''Romeo & Julia'' którą właśnie omawialiśmy. Tak. Byłem przekonany, że ten dramat przyciągnie wielu uczniów na przesłuchanie. No bo hej, która para nie chciałaby wcielić się w tych zakochanych w sobie na zabój nastolatków? Wracając do mojego pechowego poranka: Spóźniłem się na autobus i musiałem czekać 31 minut na kolejny. Nie chciałem iść pieszo, bo naprawdę nie miałem na to wtedy ochoty, ani siły. Opuściłem pierwszą lekcje i spóźniłem się na drugą. Ten dzień, nie mógł zacząć się gorzej.
- Zayn? - Usłyszałem za sobą i natychmiast się odwróciłem. To była pani Morris - Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś być na chemii?
- Tak, ale... - Zacząłem i wbiłem wzrok w swoje buty - Zaspałem. - Uznałem, że to wytłumaczenie, będzie lepsze, niż opowieść o tym, jakiego mam pecha i jak wszystko idzie nie po mojej myśli. Nauczycielka pokiwała głową ze zrozumieniem i uśmiechnęła się do mnie. Lubiłem tę kobietę. Była bardzo sympatyczną osobą i potrafiła każdego wysłuchać.
- Co tam masz? - Wskazała palcem na moje zawinięte w rulon plakaty, które trzymałem pod pachą. Wyciągnąłem jeden z nich i podałem jej.
- Plakaty, na... moje przedstawienie - Uśmiechnąłem się nieśmiało, a ona rozłożyła papier i oglądała go - Mam jeszcze kilka ulotek w plecaku.
- Dobra robota, Zayn. Jestem z ciebie dumna. - Powiedziała i poklepała mnie po ramieniu, a ja od razu uśmiechnąłem się szerzej - Pozwól, że zabiorę jeden ze sobą i wywieszę w pokoju nauczycielskim.
Oczywiście, zgodziłem się i pożegnałem z nauczycielką. Zostało mi jeszcze kilka minut do końca obecnej lekcji, więc założyłem słuchawki i włączyłem muzykę. Dostałem kilka smsów od Louisa. Pytał gdzie jestem i czy będę w szkole. Od kiedy on się tak o mnie martwi? Wywróciłem oczami i odpisałem zwykłe ''Widzimy się na przerwie :)"
Zadzwonił dzwonek i z klas zaczęli wychodzić uczniowie. Zauważyłem Harry'ego, był wysoki i wyróżniał się z tłumu przez swoje długie loki. Szedł z Louisem. Za rękę. Czasami im zazdrościłem, tego, że mają siebie nawzajem. Że tak doskonale do siebie pasowali i uroczo razem wyglądali. Może po prostu, zazdrościłem Louisowi tej odwagi. Podszedł pewnego dnia do Harry'ego i powiedział mu prosto w twarz, że chce się z nim pieprzyć. No dobra, to nie było tak, ale na pewno, Louis miał to na myśli. Umówili się na kolacje i są ze sobą prawie 2 lata. Ja o związku ze swoim wymarzonym chłopakiem, mogę sobie pomarzyć. Dlaczego? Jest moim kumplem i wątpię, że mógłby poczuć do mnie coś więcej. Nawet nie wiem, czy jest gejem. Nie robię sobie nadziei. Czasami wyobrażam sobie, co by było, gdybyśmy naprawdę byli razem. Przed oczami pojawia mi się obraz, jak oglądamy razem filmy o superbohaterach, albo jak się całujemy... A potem on obejmuje mnie swoimi silnymi, idealnie wyrzeźbionymi ramionami i zanosi do sypialni. Rzuca mnie na łóżko, zdziera za mnie ubrania i...
- Bracie - Louis przywrócił mnie do rzeczywistości - Harry zgodził się, pomóc nam przy scenografii na ten cały teatrzyk.
- To nie jest teatrzyk, Louis - Wywróciłem oczami zirytowany i uderzyłem do lekko w ramię. Nie lubiłem, kiedy mówił w taki sposób o rzeczach, które traktuje poważnie - To sztuka.
- Dobra, sorry... Harry i ja pomożemy ci tworzyć sztukę - Mówiąc to oparł głowę na ramieniu wyższego chłopaka i splótł ich palce razem. Uśmiechnąłem się leciutko patrząc na tą dwójkę. Muszę przyznać - są naprawdę słodcy.
- Dziękuje wam - Odpowiedziałem i wyciągnąłem z plecaka ulotki z terminem i godziną przesłuchania. Podałem kilka Louisowi i Harry'emu. Zaczęliśmy rozdawać je uczniom przechodzącym obok.
Poczułem na swoich bokach czyjeś dłonie, a zaraz potem opierający się podbródek na moim prawym ramieniu.
- Co tam masz, Zaynie? - Powiedział mi do ucha, a ja zadrżałem i przymknąłem oczy. To był Liam. Mój kolega, którego tak bardzo kochałem, przy którym chciałem być już cały czas. Nie wiedziałem, jak zareagować na jego gesty. Odwróciłem się w twarzą do niego i uśmiechnąłem się, cały zarumieniony. Podałem mu jedną z kolorowych kartek, a on zaczął czytać ją uważnie.
- Wystawiam przedstawienie i muszę przeprowadzić casting - Wytłumaczyłem i patrzałem na niego całkowicie zahipnotyzowany. Miał takie piękne, brązowe oczy, w które mógłbym patrzeć wieczność. Lekki zarost i te duże, malinowe usta, które miałem ochote całować.
- Brzmi fajnie, na pewno przyjdę - Oznajmił i schował ulotkę do kieszeni swoich czarnych jeansów, w których wyglądał tak cholernie dobrze. Na początku, trochę się zdziwiłem, że Liam chciał przyjść na przesłuchanie. Myślałem, że ma inne i lepsze rzeczy do zrobienia. Ale z drugiej strony był bardzo pewny siebie i główna rola mogłaby być jego. Skinąłem głową i zagryzłem warge.
- Okej - Powiedziałem i wróciłem do rozdawania ulotek.
- Do zobaczenia, Zayn - Pogładził moje ramię kciukiem i poszedł w przeciwnym kierunku. Odwróciłem się, bo nie byłem pewnien, czy to aby na pewno, Liam przed chwilą dotknął mojego ramienia tak delikatnie. Zobaczyłem jego oddalającą się sylwetkę. Mogłem podziwiać jego idealne plecy. I tyłek. To zdecydowanie jedno z moich ulubionych zajęć.
CZYTASZ
Be my Romeo [ZIAM]
Fanfiction- Nareszcie! - Krzyknął z dołu Liam - Zejdź do mnie, Zayn! Słońce ty moje! - Liam, czy ty jesteś pijany?! - Nie! - Zaprzeczył i roześmiał się - Raczej zakochany.