Kolejne lekcje mijały o dziwo spokojnie, ale miałem wrażenie, że czas stoi w miejscu. Na ostatnich zajęciach w tym dniu, byłem cholernie zmęczony i wręcz marzyłem o drzemce. Oddałbym wtedy wszystko, żeby znaleźć się w swoim wygodnym łóżku (jeszcze lepiej - w objęciach Liama) i zasnąć na parę godzin, lub dni. Uwielbiałem spać. Codzienne wstawanie jest dla mnie torturą. Mógłbym spędzić pod kołdrą całe swoje życie. Zadzwonił dzwonek i od razu nabrałem sił do życia. Zostały mi do wywieszenia 3 plakaty i kilka ulotek, więc uznałem, że rozdam je wracając do domu.
Wybiegłem z sali na korytarz i wpadłem na kogoś. Straciłem równowagę, zamknąłem oczy i już czułem ten bolesny upadek, ale złapała mnie i objęła w talii czyjaś ręka. Otworzyłem oczy i zobaczyłem swojego wybawce. Był nim Liam.
Mogę już nazywać go swoim bohaterem?
-Gdzie się tak spieszysz, Malik? - Zapytał i odsunął się ode mnie nadal trzymając dłoń na dole moich pleców. Zarumieniłem się i odwróciłem wzrok.
- Do domu - Odpowiedziałem nieśmiało i zaśmiałem się - Przepraszam, że na ciebie wpadłem, cholera - Podrapałem się nerwowo po karku, chciałem dodać coś jeszcze, ale Liam mnie wyprzedził.
- Nic się nie stało - W końcu puścił moje plecy. Mogłem odetchnąć, bo byłem bardzo spięty kiedy mnie dotykał - Dobrze, że wpadłeś na mnie, a nie na jakiegoś kolesia, który by ci za to przyłożył.
- Taa, mam szczęście - zagryzłem swoją wargę i poszliśmy razem w stronę drzwi wyjściowych.
Czułem się tak dumnie, idąc blisko Liama. Był taki popularny i wszyscy patrzeli na nas z zazdrością albo przynajmniej tak mi się wydawało. Wyszliśmy przed szkołę i trwającą między nami ciszę przerwał Liam.
- Podwieźć cie do domu? - Zapytał i spojrzał na mnie. Nie chciałem mu się narzucać, ani robić problemu, ale dzięki temu mógłbym spędzić z nim więcej czasu. Plus, nie miałem ochoty stać w zatłoczonym autobusie, jak to zawsze bywa.
- To nie będzie kłopot? - Zapytałem, aby się upewnić.
Liam wzruszył ramionami.
- Żaden kłopot, Zee, po prostu chodź.
Poszedłem za nim na parking przed szkołą i zauważyłem jego samochód. Piękny, czarny Land Rover. Liam mówił mi kiedyś, że dostał go na 18 urodziny.
- Nareszcie jesteś! - Usłyszałem znajomy głos i zauważyłem Nialla stojącego przy samochodzie Liama - Słuchaj, możemy po drodze wstąpić do McDrive'a? Jestem głodny!
Chrząknąłem, bo najwidoczniej Niall albo mnie nie widział, albo nie chciał widzieć.
- Hej Zayn - Odezwał się w końcu do mnie - Możesz jechać z nami, zjesz coś chudzielcu.
Liam odblokował samochód i bawił się kluczykami.
- Zayn i tak jedzie z nami - Powiedział.
Niall zagwizdał patrząc najpierw na Liama, potem na mnie.
- Czyżby randka? Wiecie, mogę sobie pójść, pewnie przeszka...
- Wsiadaj, zanim stracę cierpliwość i serio zostawię cie tu na pastwę losu i umrzesz z głodu - Zagroził brunet, a Niall zaczął się śmiać.
- Nie zrobiłbyś tego - Blondyn usiadł z tyłu, a Liam otworzył mi drzwi od strony pasażera. Usiadłem i zapiąłem pas.
Jechaliśmy przez 10 minut w kompletnej ciszy. Oparłem głowę o szybę i podziwiałem stare, po części zniszczone budynki, które mijaliśmy. Niall robił coś w telefonie i chichotał co jakiś czas. W końcu Liam włączył radio i przerwał tą niezręczną ciszę. Zaczął podśpiewywać pod nosem, a ja uśmiechałem się leciutko sam do siebie. Ma naprawdę cudowny głos. Mógłbym go słuchać rozmawiając z Liamem godzinami o wszystkim i o niczym pijąc herbatę i przytulając się do siebie na kanapie.
- Ładnie śpiewasz - Odezwałem się w końcu i spojrzałem nieśmiało na Liama. Brunet zaśmiał się i odpowiedział:
- Zwykle robię to, kiedy jestem całkiem sam, nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje... Cokolwiek, dzięki.
- Ktoś się chyba zakochał i stracił rozum - Powiedział Niall i poklepał Liama po ramieniu.
- Zamknij się, już ci mówiłem - Dodał starszy trochę się rumieniąc. Skręcił w lewo, w stronę McDonald - Co chcecie do jedzenia?
Niall wyrecytował swoje zamówienie, a ja podziękowałem, tłumacząc się, że w domu czeka na mnie przepyszny obiad mojej mamy, która świetnie gotuje. Liam także nic nie zamówił. Jechaliśmy dalej, nie odzywając się do siebie. Oczywiście, było słychać tylko głośne mlaskanie Nialla. Payne skręcił w stronę ulicy, na której mieszkam.
- Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - Wypaliłem.
- Szpiegu... - Odezwał się Niall, ale przez jego pełne usta nic nie zrozumiałem. Liam spojrzał w lusterko i posłał mu wrogie spojrzenie. Niall wytrzeszczył oczy i przełknął jedzenie - Po prostu mu powiedziałem... Kiedyś tam.
Liam wywrócił oczami i zatrzymał się pod moim domem.
- Dziękuje za podwiezienie - Powiedziałem i otworzyłem drzwi samochodu.
- Nie ma sprawy - Odpowiedział Liam i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłem uśmiech i pożegnałem się z nim oraz Niallem. Wyszedłem z auta i zamknąłem za sobą drzwi. Poprawiłem plecak, który zsuwał mi się z ramienia i stałem przed domem, patrząc jak Liam odjeżdża.
Przypomniał mi się dzisiejszy dzień. To jak Liam złapał moje biodra, jak oparł podbródek na moim ramieniu. Kilka godzin później, jak na niego wpadłem, jak się do mnie uśmiechał, jak odwiózł mnie do domu. Nawet nie wiem kiedy, na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Wszedłem szybko do domu i pobiegłem po schodach na górę, do swojego pokoju. Rzuciłem plecak w kąt i położyłem się na łóżku patrząc w sufit. Zamknąłem oczy i zasnąłem.
CZYTASZ
Be my Romeo [ZIAM]
Fiksi Penggemar- Nareszcie! - Krzyknął z dołu Liam - Zejdź do mnie, Zayn! Słońce ty moje! - Liam, czy ty jesteś pijany?! - Nie! - Zaprzeczył i roześmiał się - Raczej zakochany.