Dix-sept.

2.2K 362 305
                                    

dość istotna i długa (żadna nowość, woo) notka pod rozdziałem, zapoznajcie się z nią, serio



Dwa piwa i kilka kieliszków później moja samoświadomość wyparowała zupełnie. Jedyne, co zaprzątało aktualnie moją głowę, to zamiar spożytkowania tej nocy jak najlepiej, w każdym aspekcie.

I może dlatego obudziłem się o siódmej trzydzieści trzy, w samej bieliźnie, w obcym łóżku, w obcym mieszkaniu i z nie do końca obcym mężczyzną obok, jeżeli tak właśnie nazwać mogę leżącego po drugiej stronie materaca Michaela Clifforda.

- Michael? - Dziobnąłem go w plecy, na co mruknął cicho i przeciągnął się ospale. Przetarł oczy swoimi pięściami, co swoją drogą wyglądało wyjątkowo słodko i niewinnie, ale kiedy zdał sobie sprawę, w jakiej sytuacji, podniósł się do pozycji pionowej. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, której żaden z nas nie wahał się przerywać, ale w końcu czerwonowłosy przemówił pierwszy.

- Boli cię tyłek? - zapytał bezemocjonalnie, wpatrując się w jakiś punkt na ścianie, a ja spojrzałem na niego głupkowato.

- Nie, dzięki za troskę – prychnąłem.

- Przepraszam, że chcę upewnić się, że nie uprawialiśmy seksu po pijaku w obcym łóżku.

- Nie znamy się jeden dzień. - Przejechałem ręką po moich i tak w dalszym ciągu roztrzepanych włosach. - To nie zrobiłoby nam dużej różnicy.

- Zrobiłoby! - uniósł się. - Mam chłopaka, a budzę się obok ciebie w obcym łóżku i nie pamiętam, co robiliśmy.

- Uspokój się – szepnąłem. - Skoro ani ciebie, ani mnie nie boli żadna część ciała, fragment z seksem możemy sobie darować.

- Skąd wiesz, że nie robiliśmy nic innego?

- Pamiętałbym to. - Uśmiechnąłem się pod nosem.

- Boże, czy choć w takiej chwili mógłbyś przestać zachowywać się jak dupek i być poważny?

- Jestem poważny, Michael. Pomyśl tylko. - Złapałem go za ramię. - Jakoś nie myślałeś o zdradzie, kiedy całowałeś się ze mną, a teraz, kiedy wreszcie dotarło do ciebie, że to idzie w poważnym kierunku, nagle się przeraziłeś. Ile ty masz lat, czternaście?

- Całowanie się nie jest niczym wielkim – parsknął. - Gdyby było, za zdradę uznawałoby się też wszystkie powitania na spotkaniach rodzinnych, na których wręcz należy pocałować te wszystkie idiotyczne ciotki.

- Czy ty siebie słyszysz? – Gwałtownie wstałem z łóżka i zacząłem szukać moich ubrań. - Naprawdę zachowujesz się jak niedojrzałe dziecko, nie wiem, po co marnuję na ciebie mój czas.

Dopiąłem guzik w moich jeansach i spojrzałem w stronę czerwonowłosego.

- Zresztą, Logan też cię zdradza – powiedziałem dobitnie i ruszyłem w stronę drzwi. Już miałem przekraczać ich próg, gdy głos Clifforda odbił się od moich uszu.

- Och, błagam, nie zaczynaj znowu. To, że jesteś zazdrosny, nie musi być finalizowane tym, że wrabiasz go w jakieś wyimaginowane zdrady i spiski, dorośnij.

- A ty zdecyduj się wreszcie, czego tak właściwie chcesz. - Szarpnąłem za klamkę i już po chwili stałem na środku korytarza obcego domu.

Niepewnie ruszyłem w stronę schodów i próbowałem przypomnieć sobie coś z minionej nocy, jednak wciąż na marne. Gdy wreszcie znalazłem się na parterze, postanowiłem rozejrzeć się trochę po mieszkaniu. To niemożliwe, żebyśmy byli tu sami, musiałem w końcu trafić na jakąś żywą duszę.

tea shop; mukeWhere stories live. Discover now