*szybkie ostrzeżenie! - dość długi rozdział:)*
Jedyne co otaczało naszą dwójkę od mojego wyznania, to głucha cisza. Żaden z nas nie omieszkał się przerywać tej chwili żadnym głupim słowem, a kontakt wzrokowy, który utrzymywaliśmy, w zupełności nam wystarczał. W końcu Michael odcharknął znacząco i delikatnie się ode mnie odsunął.
- Michael, ja... - zacząłem, ale w tym samym momencie Britney znalazła się przed nami i oparła o framugę drzwi.
- Nie chcę wam przeszkadzać, słodziaki, ale Logan dzwonił już do mnie jakieś dwadzieścia razy – parsknęła i założyła ręce na pierś.
- Cholera – Clifford mruknął i zaczął nerwowo drapać się po głowie. - Nie powiedziałem mu, że wychodzimy.
- Spokojnie, poinformowałam go, że jesteśmy u ciebie – brunetka wzruszyła ramionami i już miała wycofywać się z powrotem do holu, ale głos czarnowłosego zatrzymał ją w przejściu.
- Tak, genialny, kurwa, pomysł – Michael parsknął sarkastycznie i klasnął w dłonie. - Cudownie, przecież każdy partner chce usłyszeć, że jego chłopak spoufala się ze swoim byłym w swoim własnym domu.
- Uspokój się, przecież do niczego nie doszło – dziewczyna przewróciła oczami, a ja zarumieniłem się nieznacznie. Oczywiście, sytuacja sprzed chwili nie była nawet zdradą, ale Michael, cóż, lubił dramatyzować. - Chyba, że o czymś nie wiem.
- Nie żartuj sobie ze mnie – zbeształ ją. - Luke, jedź już do domu, koniec twojej zmiany na dziś. Och, i przekaż twoim gościom, że serdecznie ich nie pozdrawiam.
- Jasne – prychnąłem. - Może jeszcze zaproszę cię dziś na kolację i urządzimy sobie mały kumpelski zjazd po latach?
- Po prostu wyjdź już z mojego mieszkania – Mikey pchnął mnie delikatnie w stronę wyjścia. Wiem, że boi się konfrontacji z przeszłością, ale ja też jestem przerażony. To, że to on był pokrzywdzony, nie czyni z niego pępka świata, bo finalnie nikt z nas nie skończył tamtego okresu szczęśliwy.
Ale nie, przecież Michael jest tu najważniejszy.
- Mógłbyś chociaż pokusić się o odwiezienie mnie, bo nie znam drogi do domu – szepnąłem kpiąco, gdy chwytałem już za klamkę. Chłopak westchnął tylko cicho i chwycił klucze, po czym wyminął mnie i pierwszy wyszedł na zewnątrz. Mogłem się tego spodziewać.
Całą trójką wpakowaliśmy się z powrotem do samochodu, a gdy krótko poinstruowałem go i streściłem opis okolicy, w której mieszkam, ruszyliśmy.
W drodze nikt nie raczył się odezwać ani słowem, co właściwie prawie mi nie przeszkadzało. Dokuczał mi jedynie fakt, że Michael tak bardzo troszczy się o Logana i tak bardzo liczy się z jego zdaniem, ale nie mogłem być za to zły. To przecież jego chłopak, a gdybym był na jego miejscu, cieszyłbym się, że jestem oczkiem w głowie tego pokręconego, uroczego chłopaka.
No właśnie, mogłem być teraz na jego miejscu.
- To tutaj? – Clifford wskazał palcem okolicę, a ja pokiwałem głową. - Dobrze, wysiadaj. Widzimy się jutro, punkt dziewiąta. Minuta spóźnienia i już nigdy więcej nie postawisz tam nogi.
- Jak zwykle milutki – zachichotałem sucho. - Do widzenia, szefie – prychnąłem jeszcze na odchodne i po chwili mogłem już tylko obserwować oddalający się samochód Michaela. Zrezygnowany pokiwałem głową dezaprobowanie i ruszyłem w stronę bloku. Nie kłopotałem się już nawet z zakupami, bo wizja karmienia ludzi, których nienawidzę z całego serca, średnio mi się podobała.
YOU ARE READING
tea shop; muke
Fanfic„- Tęskniłem za tobą, Hemmings. - Ja za tobą też, Michael." start: 28/05/16 - koniec: 06/07/16 sequel historii "coffee shop" 11/07/16 - #86 w Fanfiction ©️ cutelucass...