Lot do Kalifornii.

206 3 3
                                    


- o znalazłem dobrze kochanie zbieraj sie jedziemy bo sie spóźnimy - krzyknal na mnie ojciec ,szybkim ruchem zlapalam walizkę telefon i zbieglam po schodach malo brakowało żebym z nich nie spadła.
Gdy byłam na dole ubralam szybko moja skórzaną czarna kurtkę i byłam gotowa do wyjścia.
Wtedy tata spojrzał na mnie i rzekł :

-Czy ty o czymś nie zapomnialas ? -zapytał z ironia w głosie
Dobrze wiedziałam ze czekał na to aż pozegnam sie z moja macocha Natalii.
Może i mieszka z nami juz rok ale i tak nie przyzwyczaje sie do jej obecności a jeszcze bardziej do tego ze mialabym mówić jej "mamo"
Niedoczekanie jej ..

- hmm nie chyba wszystko mam - odpowiedzialam twardo i spojrzalam na niego

-corciu pożegnaj sie z Natalii -powiedział spokojnie

Bo on juz sam nie ma do mnie siły i nie wie jak ze mną rozmawiać wiec może dlatego wywozi mnie do mojego brata ciotecznego Mark'a do Kaliforni. Z jednej strony cieszę sie z okazji wyjechania do tak pięknego miejsca ale z drugiej strony nie będę wiedziała co dzieje sie w domu i nie będę mogła przeszkodzić mojemu tacie jeśli znowu wpadnie na pomysł żeby robić dzieciaka dla tej larwy...
Mam nadzieje ze jeszcze nie postradał zmysłów.

- Oh tato - przewrocilam oczami ale widząc jego palący wzrok na mnie powiedzialam krotke i sarkastyczne :

- nara Natalii

Tata chcial cos dodać ale zabralam rzeczy i skierowalam się do jego samochodu.
Chwile później przyszedł do mnie wziął od mnie moje walizki i wsadził do bagarznika.
Po 5 min byliśmy juz w drodze na lotnisko.
W drodze tata zaczął :

- czy ty nie mozesz być milsza dla Natalii -zapytał smutny

-oh tato dobrze wiesz ze nieznosze jej i nie polubie jej tylko dlatego ze ty sie z nią zwiazales - odpowiedzialam wkurzona

- o właśnie chociaż może z tego wzgledu ze z nią jestem powinnas to uszanować i przestać być dla niej wrogiem przciez jestem twoim ojcem do cholery! - rzekł przyglądając sie cały czas na drogę

- no i co z tego nawet to cie nie usprawiedliwia skoncz juz to gatke bo dojezdamy na lotnisko - mruknelam bawiąc sie włosami

- Corciu kiedy ty w końcu zrozumiesz ze to jest twoja mama zastępuje ci tamta jak tylko umie a ty nie umiesz tego docenić - mówił wypakowujac moje rzeczy i stawiajac je na pierwszej lawce blisko tablicy z odlotami do Kanady.
Nawet nie zauwazyl ze przez jego słowa które tak mocno mnie ranią z moich oczu lecą pojedyncze krople łez.

- ty cholerny dupku! - krzyknelam ze złości

- wyrażaj sie młoda damo - chuknal na mnie ze złością w oczach

- dlaczego mi to robisz ?
Tata który kilka lat temu był dla nie tak ważny jak mama a co sie teraz z toba stało ?
Poznales jakoś młoda lalunie i zapomniales juz ze miales kiedyś żonę
No tak bo po co pamiętać
Może dla ciebie egoisto jest to przeszłość ale chce żebyś i ty to wiedział to co mowilam twojej Natalii
Ja nigdy nie zapomnę o mamie i nie myśl sobie ze kiedykolwiek ona mi ja zastąpi bo się myli...

- milcz ! -warknal na mnie mój ojciec

- juz milcze ojcze haah - spojrzalam na niego z odrazą w oczach skrzywialm sie i trzasnelam jego drzwiami zabierając torebkę i udalam się na ławkę czekając na lot.
Byłam starsznie wściekła na niego ze próbuje mnie pogodzić z ta swoja Mery.
Gowno mnie to obchodziło.
Nie trawilam tej plastikowej blondi która leci tylko na hajs mojego ojca i nie interesują ja uczucia innych po prostu w buciorach wpiepsza sie do czyjegoś spokojnego życia i wszystko psuje.
Szmata..
Po tym słowie usłyszała komunikat :

****Szanowni państwo
Prosimy zbliżać sie do lini bramek osoby które leca do Kalifornii.
Życzymy miłego lotu.****

Wstalam i po 20 min siedzialam juz w samolocie. Wlozylam słuchawki i rozluznilam sie przy piosence :

Please Stay...! (Zakonczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz