Najgorszy dzien...

73 1 0
                                    

Dla lepszego efektu wlacz media ;)

Po kilku dniach powoli dochodzilam do siebie.
Wspierał mnie mój kochany braciszek.
Jak co dzień wstalam o godzinie 12.
Zabralam sie za robienie sobie śniadania bo mój brat juz od samego rana pracował.
A ja całymi dniami siedzialam w domu strasznie sie nudzac.

- Cholera, Mark zapomniał kupić mleka... Nie mogę teraz zjeść płatków - stalam wkurzona przy lodowce.
Z hukiem ją zamknelam.
Postanowiłam ze wybiore sie do tutejszego sklepu i kupie te mleko bo i tak nie mam nic ważnego do roboty.
Ubralam sie, zalozylam buty i chwyciłam pieniądze które mój brat zostawia na wypadek gdyby właśnie chciała gdzieś wyjść.
Wyciagnelam pieniądze i zamknelam drzwi frontowe wolnym krokiem poruszając sie przez park do sklepu.
Na podwórku było ciepło ale wiał lekki zimny wiatr.
Szlam alejkami nie zwracając uwagi co dzieje sie wokół mnie.
Pod koniec parku zauwazylam calujaca sie parę.
Czulam sie dziwnie...
Czulam taką pustkę po odejściu Josh'a było mi ciężko ale dawalam rade.
Powoli zblizalam sie do ławki owej pary.
Gdy byłam na juz dość  blisko mogłam uwierzyć własnym oczom...
Siedzaca para to był nie kto inny jak Josh i jakąś blondii.
Nie moge opisać uczucia które mnie przepelnialo ale kiedy tak na nich spogladalam to robiło mi sie smutno i chciało mi sie ryczec.
Chciałabym być silna ale w tej chwili nie dalam rady..
Przez najbliższe dni nic mi sie nie udawało.
Wtedy po moich policzkach zaczęła spływać ciepła, słona ciecz...
Nie czulam bólu byłam przepełniona zloscia, rozczarowaniem oraz żalem.
A naprawde chciałam uwierzyć w to ze miedzy nami jeszcze sie ułoży...
To były płytkie marzenia.
Para oderwała sie od siebie a wtedy głupia blondynka zapytała mnie

- Dlaczego nam sie tak przygladasz? Niewidzialas nigdy calujacej się pary ahhah - kpila ze mnie

- No właśnie - rzucił oschle Josh

Nie poznawalam tego człowieka.
Odechcialo mi sie wszystkiego.
Obrucilam sie szybko i bieglam co sił w nogach szlochajac i kierując sie w stronę domu.
Gdy byłam już na miejscu rzucialam buty, zdjelam kurtkę, i pobieglam na górę rzucając sie na duże łóżko.
Nie mogłam przestać płakać.
Ten człowiek mimo ze nie mogłam sie z nim przez najbliższy czas dogadać wypełniał pustkę w moim sercu.
A teraz nie czuje nic...
Bedac na skraju załamania miałam myśli samobójcze. Czulam ze w tej chwili nie jestem nikomu już potrzebna. Byłam strasznie przygnebiona. Nie chcialo mi sie żyć. Gdy łóżko cale było mokre od moich lez skierowalam się do łazienki aby przemyć twarz.
Gdy bralam ręcznik aby przetrzec twarz z półki spadly jakieś proszki.
Podnioslam opakowanie i przeczytalam ze to silne leki na sen.
Pomyślałam sobie ze może przestanie o wszystkim myśleć i pójdę szybciej spać.
Na opakowaniu pisało aby wziąć 2 bo są to naprawdę silne leki.
Nie myslalam wtedy racjonalnie. Otworzyalam pudelko i wysypalam 6 tabletek. Skierowałam się do kuchni aby nalac sobie wody.
Gdy w dłoni trzymalam juz szklankę długo przygladalam sie owym tabletkom zastanawiając sie czy aby napewno robię dobrze.
Ale nie myslalam wtedy racjonalnie wiec polknelam wszystkie tabletki upijajac ze szklanki duże łyki wody.
Na blacie zauwazylam w szklance sok wiec wypilam go nie orientujac sie ze w srodku była wódka po wczorajszej imprezie u nas w domu.
Nie przejmowałam sie tym.
Po chwili czulam juz ze robi mi sie słabo.
Widziałam mroczki przed oczami i wszystko wokół zaczęło wirowac.
Postanowiłam ze pójdę sie położyć gdy wyszlam z kuchni powoli chwiejnym krokiem zblizalam sie do schodów.
Gdy byłam juz na 7 schodku, bol w mojej głowie sie nasilał.
Wtedy waczelo robić mi sie nie dobrze. Nie mogąc utrzymać się na nogach spadlam ze schodów.
Gdy lezalam czulam ze z mojej głowy leci ciepła ciecz.
W tym momencie nie widziałam juz nic.
Odplywalam...
Slyszlam tylko jakieś ciche glosy ...
...
- Broke cos ty zrobiła !!!
.... Broke odezwij sie ....
Dlaczego?
...









******
Kolejny rozdział za nami.
Zapraszam ;)
Dziękuje za ponad 500 odsłon ;)

Please Stay...! (Zakonczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz