"Wyjazd ..."

94 2 0
                                    

Widząc cale zajście szybko odsunelam sie od progu i rzucialam sie w pogoń do szafki z butami. W tej chwili nie chciałam ani minuty dłużej zostać w tym cholernym domu.
Wsunelam buty cały czas trzesly mi sie ręce od zdenerwowania ale nie przejmowalam sie tym.
Zalozylam szybko na siebie kurtkę i chciałam wybiec już z domu ale poczulam ucisk na nadgarstku.
Odwocilam sie i zobaczylam smutna twarz Josh'a.

- Broke nie zostawiaj mnie znowu proszę cie- skomlal

- Josh jak mogles mi to zrobić przecież wszystko miało sie ułożyć a ty to wszystko zepsules debilu calujac sie z tą szmato! - wylam ze wściekłości czasami przestając aby wciągnąć powietrze

- Ale to ona to wszystko jej wina uwierz mi do cholery! - krzyknął

- Proszę nie tłumacz sie więcej gdybyś tego nie chciał to byś sie odsunął dupku! Jak mogles zrobić mi cos takiego po tym wszystkim co przeszlam przecież ja juz nie daje rady jak ty możesz mnie jeszcze dobijac! No jak kurwa! Powiedz mi! - stalam wpatrujac sie w niego z nienawiścią. To była osoba która trzymala mnie przy życiu i przy zdrowym rozsądku a teraz nie ma już nikogo..

- Tak jak myslalam jesteś zwykłym tchórzem! Nie umiesz sie przyznać nawet przed samym sobą ze zrobiles błąd ... Idz w cholerę Jonson...- wyrwalam mu rękę i zblizalam sie do drzwi po czym on odwrócił mnie i mocno pocałował. Stalam oszolomiona ale nie oddalam pocałunku oderwalam sie od niego i spojrzalam ze zdziwieniem i pogarda.

- Kocham cie jak nikogo na świecie zrozum to ona nic dla mnie nie znaczy nie zostawiaj mnie po raz drugi nie odchodz! - warknal ze smutkiem

- To ty mnie zostawiles właśnie teraz byłeś jedyna osoba jedyna kurwa ! Która znaczyła w tym momencie dla mnie najwięcej a teraz znaczysz tyle co ta lafirynda idź do niej i dostaw mnie juz w spokoju, wszyscy dajcie mi święty spokój do cholery !! - krzyczlalam na przemian szlochajac

- Ale przestan patrzeć tylko na siebie ty zadufana egoistko! Nie widzisz ze ktoś sie o ciebie stara tylko liczy sie to ze stracilas rodzicow. Przecież śmierć zdarza sie na porządku dziennym zrozum to i zacznij żyć życiem a nie przejmować sie tym co było i nigdy nie wróci. Zrozum oni nie wrócą nie zachowuj sie jak 5 latka która płacze za swoja zabawka..zrozum ze ja cie kocham a ty nie doceniasz moich starań czy kiedykolwiek będę postawiony u ciebie wyżej albo chociaż na równo z rodzina? Bo nie wiem czy jest sens dalej walczyć .. - wyrzucił to z sobie ale kiedy zobaczył ze utonilam łzę dodał bezczelnie - płacz bo tylko to potrafisz - po tych słowach o pamiętał sie bo posmutnial i dodał
- p- przepraszam nie to miałem na mysli

- Nic już nie mów wystarczajaco zrobiles już i powiedziales a teraz zniknij z mojego życia o mnie nie warto walczyć bo jestem egoistka ... - szepnelam przerywając mu
Po czym bez słowa wyszlam trzaskajac drzwiami.
Nie wiedziałam dokad pójdę gdzie sie po dzieje ale wiedziałam ze do Venessy na pewno nie wrócę nie po tym co mi zrobila, co zrobila z Joshem...
Szlam ciemno ulica płacząc tak mocno ze w pewnych momentach brakowało mi siły i opieralam sie o pobliskie ławki.
W kieszeni znalazlam pieniądze wiec postanowiłam ze jedyna rzecz która mi została to porządnie sie schlac. Tak wiec zrobilam od domu mialam jakieś 50 metrów do pobliskiego baru do którego zjeżdża sie sporo osób.
Weszlam po schodach i skierowałam sie najpierw do łazienki żeby nie wyglądać jak 100 nieszczęść. Tak jak myslalam wygladalam okropnie czerwona twarz, napuchniete oczy, różowy nos. To było kilka mankamentów z mojej twarz przez które moja twarz w tym momencie wygladala źle.
Szybko przemylam twarz woda po czym skierowała sie na krzesło przy barze.
Zamowilam jednego drinka potem kolejnego. Przy czwartym obok na krzesło przysiadl sie jakiś przystojny blondyn.
Po chwili rozmowy dowiedziałam sie ze nazwywa sie Klark, pracuje w biurze na poczatku miasta, jego dziewczyna odziwo pochodzi z Californi.

-Dlaczego przysiadles sie do mnie skoro masz dziewczynę? -zapytalam go w prost bo od poczatku nurtowalo mnie te pytanie

- Może wyda ci sie to trochę dziwne ale gdy zobaczyłem cie ze siedzisz taka smutna pomyślałem ze może potrzebujesz pomocy - uśmiechnął sie ukazując rząd białych zębów

- Nie potrzebuje litości - warknelam po chwili zrozumiałym jednak ze byłam trochę za ostra - przepraszam- dodalam

- Źle mnie zrozumiałas po prostu pomysłem ze może chcesz o tym pogadac wiem ze znasz mnie kilka godzin ale chyba lepiej jest sie wygadac mi niż topić smutki samemu - poglaskal mnie po ramieniu

- Klark właśnie dzisiaj zawalił sie na mnie cały świat ....

▶▶▶▶▶
Gdy wszystko opowiedziała dla nowo poznanego chłopaka zrobiło mi sie trochę lżej ze komuś sie wygadalam. Oczywiście bronił Josh'a mówiąc ze to może rzeczywiście nie jego wina, broniąc oczywiście swojej płci ale ja miałam na chwile obecna go serdecznie dosyć. Za dużo krzywdy wyrządził mi teraz.

- Nie wiem jak mam w tym momencie ciebie pocieszyć - szepnal smutno

- jedyna osoba która mogłaby mnie pocieszyć jest mój brat to osoba która mi została i jest dla mnie najwazniejsza w moim życiu - cicho sapnelam

- W takim razie czemu do niego nie pojdziesz ? - zapytał

- Nie mam teraz kasy żeby pojechać do Californi - nerwowo wsadzilam kosmyk włosów za ucho

- Oo czyli twój brat tez jest z Californi? A gdzie dokładnie mieszka? - zapytał jakby sie nad czymś zastanawiał

- Wall streed 37

- Dziewczyno masz duże szczęście ! - krzyknął z entuzjazmem

- Dlaczego - zdziwiona spojrzalam na niego

- właśnie jutro jade samochodem do mojej dziewczyny wiec mógłbym cie porzucić do niego  - tłumaczył mi a ja jak wryta przygladalam sie na niego nie wierząc w to co slysze
Czyżby los sie do mnie uśmiechnął ?

- Naprawdę moglbys dla mnie to zrobić? - zapytalam ze łzami w oczach
Przytulil mnie po czym dodał

- Oczywiście to będzie dla mnie przyjemność abyś po towarzyszyła mi w podróży tak to bym jechał sam a wyszło ze będę miał osobę z która pogadam - uśmiechnął sie glaszczac moje plecy

- Twoja dziewczyna ma najwspanialszego chłopaka pod słońcem zazdroszcze jej - zasmialam sie

- Nie zartuj sobie na pewno ten cały Josh szaleje za toba tylko trochę sie jeszcze w tym gubi daj mu czas - szturchal mnie w żebra

- Taa na pewno - powiedzialam z sarkazmem

- Dobra chodźmy juz odprowadze cie do domu bo jutro przed nami długa droga - złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą

📝+⭐= motywacja pamiętajcie

Please Stay...! (Zakonczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz