"Bedzie dobrze kochanie...''

158 2 3
                                    

Pierwsze slowa ktore zdolalam wydusi brzmialy ..
Wow..
Te miasto nawet w malym stopniu nie przypominal mojego miejsca zamieszkania.
Prawie na kazdym budynku wisialy ogromne bilbordy reklam albo innego dziadostwa.
Na ulicach bylo duzo lampek co cudownie rozswietlalo pewnie ulice noca.
Te male rzeczy sprawialy ze czuje sie jak w piepszonym Hollywood ..

Gdy tylko w końcu sie opamietalam zaczęłam szperac w mojej torebce w poszukiwaniu kartki z adresem która dostalam od ojca.
Po 5 min grzebania w końcu znalazłam ja i przeczytalam..

- Old Street 31a ciekawe gdzie to jest - zasmialam sie po czym zobaczylam niedaleko stojący kiosk wiec stwierdziłam ze ktoś na pewno wie gdzie jest ta ulica.
Po 5 min bardzo sympatyczna blondynka wytłumaczyła mi jak mam dojść na dana ulice.
Po godzinnym szlajaniu sie i jezdzeniu autobusem z jednej dzielnicy na druga znalazłam upragnioną ulice.
W duchu cieszylam się ze to tu bo bylam juz wyczerpana ta podróżą i nogi odmawiały mi posłuszności.
Gdy dotarlam pod odpowiednie drzwi wzielam głęboki oddech i chwycilam za klamke po czym weszlam do środka.
Gdy stalam w drzwiach zobaczylam stojącego mojego brata (pomijając fakt ze stoi w samych bokserkach bo przecież to jego dom..)
Ucieszylam sie ze to już tu bo naprawdę byłam wykończona.
Podeszlam do niego rzucając walizkę po drodze po czym mocno przytulilam braciszka.

- tak ciesze sie ze juz przyjechalas , dawno ciebie nie widziałem siostra - uśmiechnął sie do mnie Mark po czym pocalowal mnie w czolo

- ciebie tez Milo widzieć , bardzo za tobą tesknilam - odpowiedzialam radośnie

- chodź - machnal do mnie ręką

- ale gdzie ? - zapytalam zdziwiona

- chodź do kuchni chce ci kogoś przedstawić - usmiechnal sie po czym chwycil mnie za rękę i skierował sie do kuchni

- to jest mój przyjaciel Josh - pokazał na chłopaka który był odwrócony tylem
Gdy usyszlam te imię myslam ze śnie ...
Nie tylko nie on..
To tylko zwykły przypadek , zbieg okoliczności ...
To nie moze być on. ..
Myślę w duchu po czym powoli otwieram oczy ..

- oooo a za mną to juz nie tesknilas ? - zapytał szeroko sie usmiechajac

- oo nie ... -wydusilam po czym znieruchomialam

- to wy sie znacie ? - zapytał Mark rozbawiony cala to sytuacja

- tak przyjacielu nawet nie wiesz jak bardzo powiedział bym dogłęb...

- ehym może braciszku pokazesz mi pokój co ? -zapytalam aby uniknac dalszej rozmowy z tym glupkiem

- dobra zaniose ci rzeczy na gore a ty weź z szafki klucze - krzyknął po chwili wchodząc na gore
Nie chcąc dalej patrzeć się na tego palanta zaczęłam szukać na górnych szafkach kluczy.
Wtedy ten wstał i podszedł do mnie oplatajac moja talie i zachrypnietym głosem przez który miałam juz mokro w majtkach zaczął mówić :

- nie myśl sobie ze zapomniałem o naszej rozmowie z samolotu jeszcze do niej wrocimy nachylil sie nad mną dmuchajac na mnie gorącym

- od - odejdz od mnie glupku - zajaknelam sie przez chwilę

- oboje wiemy ze tego nie chcesz - mówił to jeszcze bardziej napierajac na mnie swoim kroczem przez co wydalam cichy jęk

Cholerny Josh...
Samym dotykiem sprawia ze dochodze
....
Muszę na niego uważac ... Choć to będzie trudne przecież to Mark'a najlepszy kolega ...
Świetnie ..

- proszę cie odsun sie - spojrzalam na niego przez co rozluznil sie wtedy ja wymierzylam mu siarczystego plaskacza w twarz
Wtedy chwycilam znalezione klucze obejrzalam sie jeszcze raz za siebie wtedy napotkalam wzrok wkurwienia Josh'a który wyrażał :
(Jeszcze mnie popamietasz)
Odrwocilam sie i skierowała się na gore do Mark'a.
Ten widząc mnie powiedział z telefonem przy uchu :

- pierwszy na prawo, ide do sklepu - szepnal i przytulil mnie

- ok - krzyknelam i weszlam do pokoju.
Moj pokoj był cudowny.
Istne marzenie ...
Szkoda ze zostaje tu tylko na dwa miesiące ...
Ściany były w kolorze fioletu.
Na samym środku stało ogromne białe lozko z baldachimem.
Obok ogromna szafa w kolorze białym z ogromnym lustrem.
Na przeciwko stało biorko w kolorze brązowego kasztanu na którym stal laptop , lampka nocna i jakieś papiery.
Nad biurkiem zauwazylam półkę na książki na której stało zdjęcie..
Mojej mamy.
Chwycilam zdjęcie po czym przejechalam palcem po jej twarzy.
Zrobiło mi sie smutno i zorietowalam sie ze do moich oczu juz napłynęło mnóstwo łez które kapaly na zdjęcie.
Widząc po chwili ze zdjecie jest cale mokre przetarlam je rękawem bluzy i postawilam je spowrotem na półkę.
Tracąc w ogóle ochotę na wszystko wyszlam na ogromny balkon który również byl w moim pokoju i mial piekny widok na plaze usiadlam na szary fotel żeby pomyśleć ...
Miałam w głowie setki pytań.
Patrząc sie w niebo powiedzialam bliska placzu:

- mamo dlaczego mnie zostawilas sama?
Dlaczego cie tu nie ma?
Nie pomagasz mi w trudnych chwilach , przecież wiesz jak twoje słowa na mnie działały jak dawały mi ukojenie ...
Po tych słowach wybuchlam
- zostawilas tate a ten zabawia sie teraz z ta piepszona lafiryndo!
Nie mógł sie pogodzić ze ciebie nie ma więc zapomnial a ciebie juz nie ma nikt nie trzyma mnie teraz na duchu nikt mi nie pomaga nikt nie wie kiedy ze mną pogadac tylko ty wiedzialas kiedy miałam gorsze dniii...
Tak bardzo chciałabym żebyś była tu ze mną i przytulila mnie mocno do siebie żeby było jak dawniej i żebym mogła znowu słyszeć twój cudowny glos gdy glaszczesz mnie po głowie i mówisz ..

Będzie dobrze kochanie, wszystko sie ułoży zobaczysz ...

Chciałabym żeby tak było...
Z moich przemyśleń i krzyków wyrywa mnie glos stojący za mną odwracam głowę i widzę swojego brata który ma smutna minę i czerwone oczy..

- Bruke..
Wiem ze jest ci cholernie ciężko nawet nie chce myślęc przez co ty musialas przechodzić..
To była dla ciebie ważna osoba ..
Cholernie jest mi przykro widząc jak placzesz..
Ale chce żebyś wiedziała jedno
Nie obwiniając nikogo o śmierć twojej mamy to miało sie stać ...
Nawet gdy nie ma przy tobie jej ona zawsze jest w twoim sercu i tam pozostanie kiedy będziesz miała jakiś problem wygadaj sie jej ona cie wysłucha może nie ma jej ciałem ale jest z toba duchem w każdym momencie pamiętaj o tym - skończył po czym rzucilam sie mu w ramiona

Wiem ze ma piepszona rację ..
Ale nie umiem sie z tym pogodzić

...nie potrafię...

- kocham cie - szepnelam dodając
Mam najlepszego brata na świecie - krzyczalam

- Dobra rozchmurz sie już i uspokuj bo sąsiedzi usłyszą a teraz ogarnij sie bo wygladasz jak siedem nieszczęść i zejdz na dol bo robię naleśniki z czekolada - spojrzał na mnie z uśmiechem

- Bardzo kuszaca propozycja ale nie skorzystam...
Jestem zmęczona i położe sie spac ale dziękuje ci za wszytko Mark jesteś kochany - wtulilam sie w niego po czym on pocałował mnie w czoło i oddalał sie gdy ustał w drzwiach szepnal :

- dobranoc ksiezniczko!
Miłej nocy - wysłał mi buziaka w powietrzu

Odwzajemnilam to a on zamknął drzwi.
Gdy podeszlam do lusterka myslalam ze zemdleje nie dziwie sie ze mój brat tak powiedzial ..
Wyglądałam jak sto nieszczesc !!
Oczy napuchniete cale czerwone od łez noc tez czerwony wory pod oczami po prostu brak slow.
Skierowalam sie do łazienki która również mam w pokoju i wzielam kąpiel siedzialam w wannie chyba z godzinę po czym przebralam sie w pizame i polozylam sie spać.

*****
Wooow
Ten rozdział pobił wszystkie poprzednie ponad 1000 slow
Mam nadzieje ze rozdział sie podoba
Miłego czytania :*!!

Please Stay...! (Zakonczone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz