Prolog

9.2K 482 90
                                    

Była ze znajomymi w parku. Nagle spochmurniało i zerwał się przeszywający, zimny wiatr. Ulewa była nieunikniona. Mimo tego, nastolatka nie chciała iść do domu. Nikt nie oczekiwał jej powrotu. Owszem, miała opiekunów, lecz tylko na pokaz, by w rejestrze nie widniała jako sierota i nie psuła statystyk wioski. Nie czuła jednak z nimi więzi, zapewniali jej jedynie niezbędne do życia środki. Zero wsparcia, jedynie wyrzuty, że nie jest wystarczająco dobra, pod każdym względem. 

 Nigdzie nie czuła się dobrze. Żałowała, że w ogóle istnieje. Podobno kiedyś miała kochających rodziców i brata – Nagato, ale oni nie żyli już od kilkunastu lat. Wielka wojna shinobi zebrała krwawe żniwo, zniszczyła dzieciństwo jej i setkom podobnych, opuszczonych sierot. Ledwo skończyła akademię, nie chciała tam uczęszczać, nie chciała zabijać, pragnęła pokoju, tylko tyle... Bała się rozwijać moc, której pokłady i tak wydawały się znikome i określane przez jej dotychczasowych mistrzów jako "poniżej przeciętnej". Może to była prawda, a może tylko wynik braku zapału przy wymuszonej nauce technik. 

 Zimny wiatr wciąż wiał. Stanęła i rozłożywszy ramiona, rozkoszowała się potęgą przyrody, która była prawdziwa, w przeciwieństwie do ludzkiej mocy, do tych wszystkich naiwnych, wierzących, że mogą zmienić świat. Dziewczyna była bowiem przekonana, że moc ta nie jest przez nikogo kierowana. Tak bardzo się wtedy myliła... 

 Gdy na ziemię spadły pierwsze krople, wraz ze znajomymi schowała się za opuszczone chaty. Kochała deszcz, ale nie chciała chorować, więc nie wystawiała się na jego zgubny wpływ.

 W pewnej chwili zorientowała się, że na placu przed nimi stał mężczyzna. Serce jej zamarło...

 Czarny płaszcz, czerwone chmurki, pomalowane paznokcie. To nimi rodzice straszyli swoje niegrzeczne dzieci, o nich pisano legendy straszniejsze od horrorów, to przed nimi kazano się chować i modlić o to, byś to ty nie okazał się ich celem. Potęga tak wielka, że żadna z nacji, a nawet wszystkie razem nie mogłyby jej powstrzymać – Akatsuki. 

Właściwie jeden z nich. Rude włosy, poprzekłuwane prętami ciało i Rinnegan. Historie o nim były najstraszniejsze. Podobno nigdy z nikim nie przegrał. Lider całej organizacji, najsilniejszy żywy shinobi, jakiego widziano od lat. Stał teraz przed grupą nastolatków i wpatrywał się w nich, nie okazując nawet grama emocji.

 - Która z was to Noemi? – zapytał w końcu. 

Pod dziewczyną ugięły się kolana, zadrżała, lecz zawzięła się w sobie i opanowała strach, przecież i tak nie miała nic do stracenia. Gdy już zbierała głos w gardle, by się przyznać, iż to ona nosi wymienione imię, dostrzegła kilka palców skierowanych w jej stronę. Prychnęła zirytowana. Jak mogli tak łatwo wydać swoją towarzyszkę? Wiedziała, że mimo tylu lat spędzonych razem i tak była dla nich nikim. Cholernie bolało. 

 Zapewnienia przyjaźni, miłe słówka, na pozór czułe gesty. To wszystko przestało mieć dla nich jakiekolwiek znaczenie wobec brutalnej siły.

 Rudowłosy mężczyzna podszedł do niej. 

 - Więc ty jesteś Noemi? - zapytał, patrząc jej w oczy.

 Nie mogła wytrzymać tego spojrzenia, zbyt władczego, tak cholernie pewnego siebie i swojej potęgi, speszona opuściła głowę. 

 – Tak – wyjąkała cicho.

 Zastanawiała się, czy teraz ją zabije, lecz nic takiego się nie wydarzyło. To byłoby dziwne, przecież jest tak słaba i nieistotna, że jej życie czy śmierć nie ma najmniejszego znaczenia. O co więc mogło chodzić? Z lękiem podniosła oczy. To, co ujrzała, bardzo ją zdziwiło. Jej dotychczasowi towarzysze zostali odepchnięci jakąś potężną techniką na ścianę, Lider Akatsuki rzucił do nich tylko z pogardą, że za to, iż wydali swoją towarzyszkę nie warci są nazywania siebie shinobi. Ona tymczasem stała i nie potrafiła zrozumieć, co się działo. 

 Mężczyzna w końcu podszedł do szatynki, chwycił ją za rękę i pociągnął za sobą. Ta była zbyt przerażona, żeby o cokolwiek zapytać. Siedziała więc cicho i starała się nadążyć za jego zawrotnym tempem.

To Tylko Kwestia Interpretacji [Itachi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz