Był to szanowny pan Justin. Ciekawe czego chciał?
-Hej Zoe.- wszedł sobie jak gdyby nigdy nic. Ja tak chwilę stałam, a potem też weszłam.
-Yyyy... hej? Czego chciałeś?
-Przyszedłem cię odwiedzić i zaprosić na obiad.-Na obiad serio?
-No ok...
Ubrałam kurtę, buty i wyszłam. Wsiadłam do samochodu chłopaka. Gdy jechaliśmy chłopak nie odezwał się do mnie, ani słowem. Po prawie dziesięciu minutach zatrzymał samochód przy jakiejś restauracji. Wyszłam i skierowałam się wraz z nim do naszego stolika. Kelner przyniósł nam kartę. Po paru minutach wrócił.
-Co państwo sobie wybrało?
-Ja poproszę krewetki, a do picia najlepsze wino jakie macie.-kelner zapisał.
-A dla pani?
-Ja poproszę sałatkę, najlepiej mało kaloryczną i wodę.-kelner odszedł.
-Najesz się tym?-zapytała zatroskany. Zatroskany? O co kurwa chodzi?!
-Jestem na diecie, wyglądam jak świnia.-musiałam to powiedzieć.
-Co takiego? Wyglądasz doskonale, jesteś chuda, nie musisz się odchudzać.
Nie wytrzymałam i uciekłam z restauracji. Myślałam, że jest inny, a on? Jest taki jak inni. Żałosna byłam spotykając się z nim. To był błąd. Na szczęście pamiętałam drogę do domu.
----------------------------------------------------------------------------
Nie wychodzę już z pokoju około 2 tygodnie. Nie mam zmiaru wychodzić...
SORY ŻE TAK KRÓTKO! KC
CZYTASZ
112 Kalorii
Teen FictionZoe była zdrowa... wmawiała sobie, że jest za gruba i co? Anoreksja gotowa.