Rozdział 5

840 66 14
                                    

14 stycznia 2005r.

Kiedy miała siedem lat...

nastał w jej życiu dzień smutny i szczęśliwy zarazem. W zimne i styczniowe popołudnie zyskała rodzinę, ale też musiała pożegnać przyjaciela, który od zawsze jej ją zastępował. Był dla niej jak starszy brat.

Do dziś pamięta jaki był smutny, lecz próbował zamaskować ten smutek sztucznym uśmiechem. Jednak ona wiedziała, że gdzieś tam, w głębi serca cieszył się, że będzie miała kochających rodziców.

Kiedy mama z tatą po nią przyjechali, nie chciała opuszczać ramion Sergiusza, które tak mocno ją obejmowały. Zapytała nawet rodziców, czy on nie mógłby z nimi pojechać, lecz nie zgodzili się.

-Będę tęsknić. -Wyszeptała, tuląc głowę do jego szyi.

-Ja też. -Usłyszała jego szept, a ciepłe wargi dotknęły jej zimnego czoła.

-Obiecaj, że będziesz dzwonić. -Dodała swoim cienkim głosikiem, patrząc chłopakowi głęboko w oczy.

-Obiecuję. Ty też dzwoń. Może nawet pozwolą nam się kiedyś zobaczyć...

-Na pewno niedługo ciebie też ktoś stąd zabierze.

-Na pewno. -Sergio skłamał, lekko się uśmiechając, ponieważ nie chciał robić przyjaciółce przykrości; nie wierzył, że kiedykolwiek opuści Dom Dziecka, który jest jego domem odkąd się urodził.

-Janka! Kochanie! Musimy już jechać! -Jej nowa mamusia zaczęła ją nawoływać z parkingu.

-Wiesz...gdzieś zgubiłam mojego ulubionego misia. -Janka się zasmuciła.

-Poszukam go.

-Jeśli znajdziesz, to się nim zaopiekuj.

-Zaopiekuję. Leć już, rodzice czekają. -Sergio uścisnął delikatnie jej obie dłonie.

W końcu odsunęli się od siebie, a Janka zaczęła się oddalać. Zeszłą ostrożnie po śliskich schodach, a następnie podbiegła do rodziców. Sergiusz stał i patrzył na nią jeszcze dobrą chwilę, póki nie odjechała. Następnie smutny wrócił do swojego pokoju, który dzielił jeszcze z dwoma innymi chłopcami. 

Pokój stał pusty, ponury jak zawsze, i już zawsze taki pozostanie, bo już nigdy nie zajrzy do niego Janka.

Sergiusz westchnął i odsunął poduszkę, a spod niej wyjął sfatygowanego misia swojej przyjaciółki. Zabrał go, gdy nie patrzyła i schował, a teraz przytulił mocno do piersi. Obiecał sobie w tej chwili, że kiedyś jej go odda. 

___________________________________________________________________

Pewnego popołudnia Janka razem z Michałem wybrali się na małe zakupy. Zabrakło im karmy dla Snickersa, więc postanowili uzupełnić jej brak jak najszybciej. Poszli pieszo, bo zapadał bardzo ciepły i przyjemny wieczór.

-Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. -Odezwał się Michał.

-No? -Janka wcisnęła ręce w kieszenie bluzy.

-Kiedy ty zdążyłaś zrobić prawko, skoro osiemnaste urodziny miałaś w lipcu tego roku?

Janka tylko uśmiechnęła się, sądząc, że wcale nie musi odpowiadać na to pytanie, bo odpowiedź jest oczywista.

-Nie zrobiłaś? -Domyślił się Michał. -Janka? -Dodał, gdy dziewczyna milczała.

-A czy odpowiedź nie jest oczywista? -Spojrzała na niego.

-To jakim cudem ty umiesz prowadzić samochód?

-Po pierwsze: nie jestem taka tępa, żeby nie zrozumieć mechaniki samochodu. Po drugie: tata na długo przed moją osiemnastką uczył mnie co nieco... -Na wspomnienie o swoim ojcu próbowała zamaskować złość wychodzącą na jej twarz. Na szczęście jej się to udało, albo Michał tego wcale nie zauważył. 

-I to wystarczyło? A prawo jazdy, w razie gdyby policja...? Dziewczyno, co ty ukrywasz?!

-To moja sprawa. A o policję się nie martwię. Mam wyrobione fałszywe prawko, tak idealnie, że nawet policja się nie połapie.

-Wow, coraz bardziej zaczynam cię podziwiać.

-Nie ma powodu. Po prostu musiałam to zrobić i tyle.

Dotarli do supermarketu, wybrali potrzebne zakupy i podeszli do kasy. Stanęli w małej kolejce i zaczęli o czymś rozmawiać.

-Nie masz może drobnych? -Kasjerka zwróciła się do młodego chłopaka, który płacił za paczkę fajek przed nimi.

-Nie mam. -Odpowiedział i wzruszył ramionami. -Ej, sory, masz może rozmienić stówę? -Szybko wpadł na pomysł i zwrócił się do Janki, która stała tuż za nim, o pomoc.

-Raczej nie.-Odpowiedziała, a chwilę potem zamarła. Te oczy poznałaby wszędzie. -Sergiusz? -Wyszeptała, a zaraz potem uśmiechnęła się promiennie.

-Nie, nie, chyba mnie z kimś pomyliłaś. -Odpowiedział blondyn, wcześniej dobrze jej się przyglądając

-To ja, Janka. -Dziewczyna próbowała chwycić go za ramię.

Chłopak jeszcze raz dobrze przyjrzał się jej twarzy i w tym momencie Janka była pewna, że zobaczyła w jego oczach błysk, oznaczający to, że on też ją poznał.

-Nie znam cię, dziewczyno. -Skłamał. -Do widzenia. -Rzucił do kasjerki, nie zabierając swojego zakupu, za który tak naprawdę nie zapłacił, i zaczął iść szybko w stronę wyjścia.

-Sergiusz! -Zawołała Janka i poszła za nim, zapominając, że jest z nią Michał, bo była pewna, że ten chłopak to jej przyjaciel z dzieciństwa. Bolało ją bardzo to, że skłamał, że ją nie zna...Musiała wiedzieć dlaczego. 

-Sergiusz! -Złapała go dopiero przed drzwiami; chwyciła za ramię, a blondyn się zatrzymał. Nie miał innego wyjścia, jeśli nie chciał robić sceny przed ludźmi. -Wiem, że mnie poznajesz. Dlaczego kłamiesz, że nie...?

Sergiusz milczał. I tym milczeniem bardziej utwierdził Jankę w tym, że jednak miała rację. Że to naprawdę Sergio - jej przyjaciel. 

-Tak, poznałem cię. -Odezwał się w końcu. -Ale lepiej dla ciebie, żebyśmy się nie widywali. Najlepiej o mnie zapomnij. -Chciał odejść, ale Janka mu nie pozwoliła.

-Jak to? Nie widzieliśmy się ponad dziesięć lat! Wiesz jak za tobą tęskniłam? Co się dzieje?

-Janka, zaufaj mi. Tak będziesz bezpieczna. -Chwycił ją za ramiona.

-Jak mam ci zaufać? -W oczach dziewczyny pojawiły się łzy. Niemiłosiernie je raniły, lecz Janka nie pozwoliła im spłynąć po policzkach.

-Janka! -Obok nich pojawił się Michał, niosąc zakupy, za które zapłacił. -Co się dzieje? Kim jest ten gość?

Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, ale Sergiusz skierował na niego swój wzrok.

-Nikim. Od teraz się nie znamy. -Odpowiedział mu, a Janka stała jak sparaliżowana. Nie mogła uwierzyć w słowa Sergia, że w ogóle mógł coś takiego powiedzieć. Chciałaby, żeby to wszystko okazało się jedynie złym snem. Blondyn zaczął szybko odchodzić, a Janka dopiero wtedy poczuła jak słone łzy znaczą brudnym śladem jej policzki. 





Gorzki Smak Szczęścia // M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz