Rozdział 6

812 62 7
                                    

Janka biegła do domu ile sił w  nogach. Otoczenie zamazywało jej się przed oczami z powodu łez, a Michał nie mógł jej zatrzymać. Biegł za nią, wołał i pilnował, by nie wpadła pod żaden samochód, bo ona kompletnie nie zwracała uwagi na drogę. W końcu dotarli do mieszkania, a dziewczyna wpadła w szał; trzasnęła drzwiami, kopnęła stolik i zrzuciła z blatu talerz oraz kubek, które po zetknięciu z ziemią rozbiły się w drobny mak. 

-Janka! Uspokój się. -Poprosił Michał, w miarę spokojnym głosem, próbując chwycić ją za ręce, lecz posłała mu mordercze spojrzenie.

-Spierdalaj stąd, słyszysz?! Nie przychodź tu już! -Krzyknęła mu prosto w twarz, a następnie rozpłakała się po raz drugi i wyszła na balkon, dodatkowo denerwując się na drzwi, które nie chciały się otworzyć, jednak w końcu ustąpiły. 

Michał stał w miejscu, w ogóle nie zrażony jej krzykiem, który skierowała w jego stronę. Nie miał zamiaru odchodzić, bardzo Jankę polubił i chciał jej jakoś pomóc. Nie wiedział kim był dla niej ten chłopak, lecz domyślał się, że kimś bardzo ważnym, i miał nadzieję, że Janka w końcu zwierzy mu się, dlaczego tak przeżywa to, że ją olał. Usiadł i zamierzał poczekać, dać chwilę samotności Jance, dać jej czas na uspokojenie się, jeśli w ogóle się uspokoi...Jeśli nie, Michał jakoś jej pomoże.

Po pół godzinie Janka nadal siedziała na balkonie. Nie słychać już było jej płaczu, tylko wycie wiatru i odległe grzmoty, zwiastujące burze. W tym jednym momencie, gdy Jance pogorszył się humor, pogoda też uległa pogorszeniu. W końcu Michał wstał i ruszył na balkon. Zobaczył Jankę siedzącą na betonie i opierającą się o ścianę. W ramionach trzymała Snickersa, który szarpał zębami jej kaptur od bluzy. Dziewczyna rzuciła chłopakowi tylko krótkie spojrzenie, gdy ten zajmował miejsce obok niej. 

-Mówiłam chyba żebyś stąd poszedł. -Odezwała się Janka po chwili, ściszonym głosem.

-Chyba nie liczyłaś na to, że cię posłucham?

-Prawda...Nie liczyłam na to. Jesteś taki sam uparty jak zawsze. 

-Tak. Dlatego będziesz musiała mi powiedzieć czemu tak płakałaś przez tego gościa.

-Sergiusz to był mój przyjaciel. -Zaczęła po chwili. -Był...najbliższą mi osobą, Niestety nasz kontakt się urwał...-Chwila ciszy. -Nie widzieliśmy się ponad dziesięć lat! Nie mam pojęcia czemu mnie tak olał! 

-To...bardzo długo...

-Masz jeszcze coś mądrego do powiedzenia? -Janka popatrzyła na Michała jak na głupka. -W chuj długo...Mówił coś o tym, że tak będzie dla mnie bezpieczniej...

-Bezpieczniej? Może rzeczywiście coś poważnego jest na rzeczy...

-To dlaczego mi tego nie wytłumaczył?! Myślał, że ja tak po prostu się zgodzę i o nim zapomnę?!

-Janka, uspokój się. Nie przychodzi ci do głowy jak można go znaleźć?

-Michał, ja go nie widziałam ponad dziesięć lat! Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek pojawi się w Warszawie i się spotkamy! Nie wiem co on tu robi, gdzie mieszka...Nic!

-Znajdę go.

-Jak?!

-Nie wiem. Postaram się dla ciebie. 

-Nie, dzięki. Słyszałeś, że mam o nim zapomnieć.

-Nie podaruję komuś, przez kogo płakałaś.

-Jechałam tutaj z myślą, żeby być twarda...Ale mi się nie udało.

-Daj spokój. Nawet najlepsi twardziele czasem płaczą...

-Ale chyba nikt tego nie widzi, co?

-Wiesz co, czuję się wyróżniony za to, że zobaczyłem twoje łzy. Skoro obiecałaś sobie być twarda i nikomu nie pokazywać swoich uczuć, a ja je zobaczyłem...Chyba jestem kimś wyjątkowym, prawda?

-Jesteś dalej takim samym upartym głupkiem, który przykleił się do mnie i nie chce się odczepić. -Janka powiedziała to w żartach i Michał doskonale o tym wiedział.

-Ale zauważyłem, że już cię tak nie wkurwiam jak dawniej. -Uśmiechnął się.

-Chyba masz rację. Pogodziłam się z tym, że będę mieć za kumpla takiego debila, więc już mi tak bardzo nie przeszkadzasz.

-Tulimy? -Wyciągnął ramiona w stronę Janki.

-Ej, bez przesady. Żadnych czułości mi tu, okej?

-No, dobra. -Zrobił smutną minę. -To ja idę się przytulić do poduszki. -Wstał i wszedł do środka.

-Ej, ale to jest moja poduszka! -Zawołała Janka, idąc za nim. Na jej twarzy pojawiły się nikłe przebłyski uśmiechu.


Michał zapukał do drzwi mieszkania swojego starszego kuzyna, Szymona. 

Kiedy wracał od Janki do domu, nagle wpadł na pomysł, żeby go odwiedzić. Obaj mieszkają w tym samym mieście, lecz nie widują się często; Szymon ma pracę, dziewczynę i dwie córki, jednym słowem dużo obowiązków. A praktycznie cały wolny czas Michała zajmują wizyty u Janki oraz spotkania z kumplami.

Odczekał chwilę, gdy nagle usłyszał dźwięk otwieranego zamka. Pomyślał, że drzwi otworzy mu Szymon albo Amelia, jego dziewczyna, lecz zamarł, gdy zobaczył osobę, której kompletnie by się nie spodziewał tutaj spotkać. 





Gorzki Smak Szczęścia // M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz