Rozdział 16

468 39 8
                                    

Kiedy za Janką zamknęły się drzwi i Michał został sam w tych nieprzeniknionych ciemnościach, zaczął się o nią martwić. Powiedziała, żeby tego nie robił, ale on nie potrafił inaczej. Zastanawiał się, gdzie zabrał ją Ignacy i próbował na różne sposoby sięgnąć do kieszeni, by wyciągnąć telefon. Niestety, było to niemożliwe. Więzy nie dały się poluzować nawet na milimetr, więc dał sobie w końcu spokój. Westchnął z bezradności i stwierdził, że pozostało mu jedynie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. I bardzo denerwowało go to, że nie mógł nic więcej zrobić. 

Nagle drzwi zaczęły się powoli otwierać. Michał poderwał głowę, mając nadzieję, że Janka wróciła, lecz bardzo się rozczarował. Do pomieszczenia weszła tylko jedna osoba. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła z włączoną latarką do Michała. 

-Gdzie jest Janka? -Zapytał, patrząc w górę na nieznajomego, mimo tego, że nie widział jego twarzy.

-Cicho. -Syknął ten ktoś, popatrzył ze strachem w stronę drzwi, a następnie przykucnął obok. Poświecił latarką w stronę swojej twarzy i Michał rozpoznał jednego z ludzi Roja. Tomek - bo tak miał na imię - na oko był najmłodszy z nich wszystkich. Miał na głowie czarną czapkę z daszkiem i nosił okulary w czarnych oprawkach.

-Czego ode mnie chcesz? Gdzie jest Janka? Powiedz mi. -Nalegał szeptem Michał.

-Z Janką wszystko w porządku. 

-Zaprowadź mnie do niej.

-Bądź cicho i posłuchaj co mam ci do powiedzenia. -Powiedział stanowczym tonem. 

Michał miał ochotę mu się odgryźć, lecz nic więcej nie powiedział. Tymczasem Tomek kontynuował:

-Chcę wam pomóc się stąd wydostać. Zawiadomiłem już policję, jest w drodze. Los waszej trójki leży teraz w twoich rękach. Ja muszę uciekać, nie chcę, żeby psy mnie złapały. Nie mogę ci dać mojej broni, ale trzymaj to. -Michał ujrzał w świetle latarki metalowy pręt. -Jeśli będziesz dostatecznie cicho, dasz radę ich wszystkich tym powalić, ale musisz działać z zaskoczenia. I pamiętaj, bardzo cicho. -Odłożył pręt na bok i zaczął rozwiązywać więzy krępujące Michała.

Michał nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Przemknęło mu przez głowę, że to może być pułapka. Wpadnie w nią i już po nim. I po Jance...Ale chłopak może też naprawdę chcieć mu pomóc i jeśli nie wykorzysta takiej okazji, ich szanse na ucieczkę spadną do zera. Postanowił zaufać chłopakowi, który już odrzucił sznur na bok i pomógł Michałowi wstać. Chwycił pręt do ręki i wtedy rozległ się krzyk Janki.


-Co? -Janka zmarszczyła brwi. -Pożegnać? O czym ty mówisz?

-Nie wiesz? To nie takie trudne domyślić się o czym mówię.

Od razu wiedziała, co facet ma na myśli, lecz nie chciała dopuszczać do swojej świadomości tej okrutnej prawdy.

-Nie... -Szepnęła. -Kłamiesz...On żyje.

Rojo roześmiał się. A im dluzej sie śmiał, tym bardziej Janka była przekonana, ze mówi prawdę.

-Niee! -Krzyknęła. Miała ochotę obić mu ryj, żeby ten głupi uśmieszek znikł raz na zawsze. Ale nie mogła. Wciąż miała skrępowane ręce. A nawet jeśli byłoby jej to dane, to zanim by do niego doskoczyła, zostałaby zestrzelona

-Tak. Teraz przyjdzie czas na twojego drugiego kolegę. Na koniec zostawię sobie ciebie. Wierz mi, nie lubię zabijać, lecz w tej sytuacji sprawia mi to ogromną przyjemność.

-Jesteś chory! -Z jej oczu lały sie łzy.

-Ignacy! -Zawołał Rojo. -Wyprowadź ja. -Dodał, gdy mężczyzna zjawił sie w pomieszczeniu.

-Pożałujesz! -Krzyknęła, gdy ją wyprowadzano. Rojo się tylko śmiał. Ciągle słyszała w myślach ten jego okrutny śmiech. Szła ze spuszczoną głową, pozbawiona jakiejkolwiek, nawet najmniejszej, iskierki nadziei. Zginą z rąk jakiegoś szaleńca jak w kiepskim horrorze.


Kiedy tylko Michał usłyszał krzyk Janki, natychmiast wybiegł z pomieszczenia. W biegu podziękował Tomkowi, a ten szybko zwiał, żeby zdążyć przed przyjazdem glin. Poszedł szukać przyjaciólki, pamiętając słowa swojego wybawcy, żeby zachowywać sie cicho i ostrożnie. W końcu usłyszał jej głos i głos Roja z pobliskiego pomieszczenia. Kiedy zaczął nadchodzić Ignacy, schował się. Poszedł tropem wyprowadzanej Janki, a w pewnym momencie zaatakował; mocno uderzył kolesia prętem w głowę, a gdy ten sie zatrzymał zdzielił jeszcze w nogi. Ignacy wywrócił oczami, latarka wypadła z jego reki na podłogę, a sekundę później sam leżał obok niej nieprzytomny.

-Michał... -Janka szepnęła z uśmiechem, nie mogąc uwierzyć, ze ją uratował. Nie mogła zrozumieć jak się uwolnił, lecz teraz nie było czasu, by zadawać te wszystkie pytania, które wyjaśniłyby wszystko.

Michał rozwiązał sznur na jej rękach, a następnie przytulili się do siebie mocno.

-Chodź, nie ma czasu. -Oderwał się od niej po chwili. Zabrał broń należąca do Ignacego, tak na wszelki wypadek. Schował, a w rękę wziął pręt. -Musimy być bardzo cicho. -Chwycił Jankę za rękę i poszli do pomieszczenia, gdzie powinni znaleźć Sergia. Bez problemu odnaleźli odpowiednie drzwi i gdy już Michał sięgał do klamki, ktoś gwałtownie otworzył je od wewnątrz. Ich oczom ukazał się Rojo. Uśmiechnął sie tylko złośliwie, a Michał od razu zamachnął sie na niego prętem. Niestety, facet miał bardzo dobry refleks. Chwycił za pręt zanim ten zdążył choćby musnąć jego głowę. Był silniejszy, więc bez problemu wyrwał go z reki chłopaka. Wepchnął oboje do pomieszczenia. Sergio nadal siedział przywiązany do krzesła.

-No, no, nie wiem jak sie uwolniłeś, kolego, ale musisz być bardzo sprytny. -Zwrócił sie do Michała. -Może zechciałbyś do mnie dołączyć? -Zaśmiał się pogardliwie.

-Nie chce miec z tobą nic wspólnego.

-Oh, to sie dobrze składa, bo ja z wami też już nie. -Jednym ruchem wyciągnął spluwę i wymierzył w nich. Po całym budynku rozległ się huk wystrzału.



Gorzki Smak Szczęścia // M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz