Rozdział 21

526 39 11
                                    

-On był pijany. Nie wiedział, co robi.

-Chuj mnie to obchodzi.

-Nie chcę, żebyście się kłócili. Dopiero co mnie przeprosił...

-Dobra...Pewnie nawet nie będzie tego wszystkiego pamiętał.

Janka już troche ochłonęła, gdy spacerowała razem z Michałem ulicami Warszawy. Wszystko dobrze układało się na tej domówce, a tu nagle taka sytuacja, pomyślała.

-Nie powinienem w ogóle cię zostawiać samej. -Dodał po chwili Michał.

-Nie gadajmy już o tym. Nic się takiego strasznego w sumie nie stało. Remek za dużo wypił i mu odbiło. Każdemu czasem się zdarza.

-Nie sądziłem, że tak do tego podejdziesz.

-A jak mam podejść? Po prostu mam już dość problemów, spin, kłótni...Nie chcę robić afery z niczego...Nie chcę się zadręczać i niczym przejmować.

Michał się zatrzymał i ujął Jankę za ręce.

-Mogę spełnić to wszystko. Sprawię, że zapomnisz o wszystkim co złe.

-Jak to zrobisz? -Zaciekawiła się Janka.

Chłopak ujął jej twarz za oba policzki i pocałował czule jej usta. Ona nawet się nie zastanawiała, przylgnęła do niego, oddając pocałunek. Rzeczywiście zapomniała o wszystkich przykrych wydarzeniach. Liczyła się tylko ta chwila.

Zaczęło lekko padać, lecz oni kompletnie nie zwracali na to uwagi. Usiedli na pobliskim murku, Janka okrakiem na kolanach Michała.

-Nie jest ci zimno? -Zapytał, tuląc ją do siebie.

-Może troszkę. Ale nie chcę jeszcze wracać do domu.

-Nie? To mam pomysł. -Postawił Jankę na chodniku i zeskoczył z murku. Następnie chwycił jej rękę i zaczął gdzieś prowadzić.

-Gdzie idziemy? -Próbowała się dowiedzieć, lecz ich cel był dla niej tajemnicą do samego końca.

Po dwudziestu minutach drogi zatrzymali się w końcu przed jakimś budynkiem. Janka dostrzegła w świetle latarni, że jest to mały blok mieszkalny, nawet nie zaniedbany, lecz całkiem opuszczony; w żadnym oknie nie świeciło sie światło.

-Chcesz tam wejść? Przecież na drzwiach jest kłódka. -Potrząsnęła łańcuchem, który blokował drzwi.

Chłopak tylko uśmiechnął się tajemniczo. Pokazał dziewczynie, że ma iść za nim. Ciekawa, co on kombinuje, poszła. Szybko dotarli na tyły budynku. Michał pokazał jej wybitą szybę w jednym z okien na parterze.

-Po co mamy tam wchodzić? -Zapytała, zatrzymując się.

-Ufasz mi?

-Tak, ale...

-Więc chodź i o nic nie pytaj.

-No, dobrze. -Zgodziła się.


Weszli po kolei do środka przez dziurę w wybitym oknie. Dotarli w milczeniu na ostatnie, ósme piętro budynku. Janka dalej nic nie mówiła, gdy wspinali się po metalowej drabince, umocowanej w ścianie. Dotarli nią prosto na dach.

-Skąd znasz to miejsce? -Zapytała, rozglądając się dookoła. Rozciągający się stąd widok zapierał jej dech w piersiach. Warszawa nocą była przepiękna.

-Przypadkiem znalazłem. Bardzo lubię szwendać sie wieczorami po mieście. Odkryłem przy tym bardzo dużo miejsc, ale to lubię najbardziej.

-Dlaczego mnie tu wczesniej nie zabrałeś? -Spojrzała na niego.

Gorzki Smak Szczęścia // M. R.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz