Rozdział 1

117 17 4
                                    

Gdy wychodziłem z więzienia miałem nadzieje że mój gang nadal istnieje i jakoś sobie beze mnie radzą. Moje życie uległo całkowitej zmianie gdy dostałem osiem lat więzienia. Chociaż sam nie byłem pewny czy się zmieniłem przez ten czas. Ostatnimi dniami planowałem spotkanie z chłopakami aby omówić sprawy które mnie ominęły. Wiedziałem jednak że kontakt z moimi przyjaciółmi będzie ograniczony przez moją dziewczynę Chleo. Właśnie, skoro o niej mowa. Stała obok swojego auta czekając na mnie. Krzyknąłem do niej. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Wyglądałem inaczej, więc mogła mnie nie poznać. Miałem parę tatuaży na rękach, byłem bardziej umięśniony. Moje włosy trochę urosły i Chleo spokojnie mogła zacząć robić mi kucyki. Podeszła i przytuliła mnie mocno. Po tak długim okresie mogłem w końcu ją dotknąć, trzymać w ramionach. Nie wierzyłem że ona tyle na mnie czekała. Już dawno mogła ze mną zerwać i znaleźć sobie kogoś innego
Pamiętam jak wpadła policja i szukała mnie -wspominałem- pamiętam jak bałem się reakcji rodziców Chleo na moje aresztowanie. W gruncie rzeczy nie dziwili się. Spałem -westchnąłem ciężko - ze snu wyrwał mnie hałas otwierających się drzwi wpadli zamaskowani i uzbrojeni faceci.
-Bierzcie go- krzyczeli a ja wciąż nie mogłem dojść do siebie. Otarłem szybko oczy i spojrzałem na nich - jesteś oskarżony o zamordowanie Profesora Murphiego, zostajesz aresztowany - usłyszałem i skinąłem głową.
Na Sali rozpraw pytali:
-Czy rozumiesz akt oskarżenia? -zapytał sędzia
-Tak - odpowiedziałem bez emocji
-Czy przyznajesz się do czynu?
-Tak - odpowiedziałem bez skruchy i usłyszałem płacz kobiety. Była to jego żona.
Odmówiłem składania wyjaśnień aby uchronić moich przyjaciół którzy byli w to zamieszani. Nigdy ich nie wydałem i oni nigdy nie zostali złapani

Wszedłem do domu i rozejrzałem się dookoła. Rzuciłem swoją torbę z ciuchami w przedpokoju i pobiegł na kanapę. Było widać że od dawna nie leżałem na niczym miękkim. Chleo spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać
-Jesteś głodny? - zapytała
-Tak, zjadłbym pizze, hamburgera i frytki - spojrzałem na nią a ona na mnie. Zrobiła zdziwioną minę więc dodałem szybko - nie jadłem nic tak dobrego od kiedy pamiętam
Zaśmiała się głośno i wyjęła telefon. Patrzyłem na nią uważnie. Zamówiła na jedzenie i podeszła do mnie. Usiadła obok mnie a ja ją objąłem przyciągając bliżej do siebie. Siedzieliśmy tak i nie rozmawialiśmy. Nie chciałem się odzywać, po prostu chciałem zapamiętać tę chwile. Wiedziałem że za niedługo chłopaki przyjdą i stanie się to czego Chleo najbardziej nie chciała. Znów wstąpię do gangu, znów będę przywódcą. Próbowałem odwrócić od siebie te myśli, ale nie potrafiłem. Nie chciałem jej stracić, ale też wiedziałem że chłopaki beze mnie nie dadzą sobie rady. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Nie wiedzieliśmy że minęło już ponad 30 min. Wstałem, wziąłem portfel i poszedłem otworzyć. Dostawca spojrzał na mnie z paniką w oczach. Podał mi zamówienie
-Ile mam panu zapłacić? - zapytałem z uśmiechem na ustach. Dostawca nie umiał mi odpowiedzieć. Zobaczyłem paragon i dałem mu tak, żeby chłopak miał też napiwek
-Dz... dz... dziękuję panu - mówił przerażony. Roześmiałem się
-Nie bój się, nic Ci nie zrobię - spojrzałem na chłopaka a on powoli zaczął się oddalać - miłej pracy - rzuciłem na koniec i zamknąłem za sobą drzwi. Wszedłem do kuchni i położyłem jedzenie na blacie kuchennym. Zacząłem się śmiać, więc Chleo spojrzała na mnie z zaciekawieniem- Gdybyś widziała jego minę. Był przerażony. Trząsł się jak cziłała.
-Mogłam iść odebrać. Nastraszyłeś go i zaraz pół miasta będzie trąbić że Ashton Irwin wyszedł, gang powraca i znowu będzie policja łazić - odparła
-Ja do gangu przecież nie wracam - powiedziałem i zacząłem jeść frytki - chcesz trochę skarbie? - zapytałem troskliwie
-Nie dzięki , smacznego - powiedziała spokojnie i poszła rozpakować moją torbę
-Wszystko moje - ucieszyłem się i zacząłem pochłaniać hamburgera z frytkami.
Dużo myślałem o powrocie i spotkaniu z chłopakami. Traktowałem ich jak braci których nigdy nie miałem. Jeszcze 5 lat temu gdy poznałem Chleo byłem porządnym chłopakiem. Jej rodzice zawsze mnie szanowali, jednak gdy zacząłem spotykać się z Lukiem, Calumem i Michaelem gdzieś zabłądziłem i stałem się przywódcą znanego gangu. Nie mogłem się pogodzić ze swoją przeszłością - z dzieciństwem, które spędziłem w domu dziecka. Nigdy nie poznałem rodziców, nawet nie starałem się ich szukać. Zawdzięczałem dużo swoim wychowawcą. Zawsze byłem pewny, że będę uczciwym chłopakiem i nigdy nie zejdę na złą drogę. Jednak złe towarzystwo - jak to zawsze powtarzają ludzie - zmieniło mnie na dobre. Polubiłem ryzyko i niebezpieczeństwo. Stawałem się groźny, byłem postrachem całego miasteczka. Stałem się niebezpieczny dla swojej dziewczyny i całego otoczenia. Często chciałem z tym skończyć, ale po tak długim czasie bycia w gangu stało się to moją pasją. Czymś co mogło mnie wybić i czymś dzięki czemu ludzie o mnie gadali. Usłyszałem dźwięk otwierających się drzwi. Wstałem i ruszyłem w kierunku przedpokoju. Zobaczyłem Michaela. Od razu wyszedłem z nim na dwór aby Chleo nie nabrała podejrzeń. Spojrzałem na niego a Mike zaczął mówić.

Infidelity || Aston Irwin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz