Rozdział 14

12 1 0
                                    

Leon w końcu zaczął mówić
-Powiem Ci, że zrobiłeś ogromne wrażenie na komisji. Ciągle słuchałem jak to Ashton Irwin się zmienił w więzieniu - usiadł i patrzył na moją reakcję - do tego stopnia, że w sumie to Twoja zasługa za przeniesienie Nialla, Josha i Scotta. Ja tylko utwierdziłem ich w tym przekonaniu. Dlatego też gdy przyszła do mnie Chleo i powiedziała, że znów siedzisz, byłem w szoku. Dowiedziałem się o tym pobiciu. Poszedłem do tego mężczyzny i porozmawiałem z nim Tak jak mówiłeś, to on Ciebie zaatakował, a nie Ty jego. Tłumaczył, że bał się o bezpieczeństwo ludzi i postanowił złożyć fałszywe zeznania. Także jeszcze dziś zostaniesz wypuszczony
-To są jakieś jaja tak? Ukryta kamera czy coś?
-Dlaczego tak sądzisz?
-Ciągle jestem między więzieniem a domem i normalnym życiem. Już sam się w tym gubię
-Wychodzisz na wolność Irwin. Jest jednak jeden warunek
-No super. Jaki?
-Będziesz pracować jako strażnik do końca swojej "odsiadki". Będziesz mieć za to pieniądze do życia
-A co jeśli się na to nie zgodzę?
-Rozumiem, że nie chcesz spotkać już swoich przyjaciół
-A co oni mają do tego?
-Zostaniesz przeniesiony do więzienia gdzie aktualnie oni przebywają
-Rozumiem, że to ma też konsekwencje jeśli chodzi o Caluma, Michaela, Luke'a i Chleo?
-Niestety tak - odpowiedział a ja westchnąłem. Chwilę nad tym myślałem
-Okey. Zgadzam się
-Super. Więc jak wyjdziesz to się spakuj i pożegnaj z nimi. Wieczorem masz samolot - powiedział i wyszedł.
Chwilę potem przyszedł Dylan i zabrał mnie. Przebrałem się z powrotem w moje ciuchy i zostałem wypuszczony na wolność. Przez chwile miałem nadzieję, że ktoś na mnie czeka przed więzieniem. Jednak się pomyliłem. Stąd do domu droga zajmie mi jakieś półtorej godziny. Rozejrzałem się i ruszyłem przed siebie. Po kilkunastu minutach zobaczyłem przystanek autobusowy. Spojrzałem na rozpiskę i wiedziałem, że jestem uratowany. Poczekałem kilka minut i nadjechał jeden autobus. Wsiadłem i kupiłem bilet. Niestety jazda autobusem jest długa i męcząca. Po około 40 minutach dojechałem na miejsce. Byłem koło parku, więc miałem blisko do domu Luke'a. Poszedłem tam i stanąłem przed drzwiami. Wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Nie minęła chwila i drzwi otworzyły się. Wszedłem do środka i zobaczyłem wszystkich moich przyjaciół w jednym miejscu
-Hej - powiedziałem i położyłem kurtkę na krześle, a oni patrzyli na nas
-Dlaczego nas opuszczasz? - zapytał Luke. Nigdy nie słyszałem tak smutnego głosu.
-Przepraszam. Ale taki był warunek wyjścia z więzienia. Z resztą tam będę mieć na oku swoich bliskich
-A my nimi nie jesteśmy? - zapytali
-Jesteście. Ale przy Was stałem się kimś złym. A oni znowu wyciągnęli prawdziwego mnie - spojrzeli na mnie. Widziałem ich złość, smutek i rozczarowanie w oczach. - Przepraszam, ale tak będzie lepiej dla wszystkich - podszedłem do szafki wziąłem swoją torbę i zacząłem się pakować. Gdy skończyłem ruszyłem w stronę drzwi. Stanąłem w progu i po raz ostatni popatrzyłem na swoich znajomych. - Żegnajcie - rzuciłem i wyszedłem
Poszedłem ostatni raz przejść się po okolicy. Po moich ulubionych miejscach. Odwiedziłem kryjówkę i zabrałem stamtąd swoje rzeczy. Potem poszedłem przez park. Zostało mi ostatnie miejsce do odwiedzenia, ale wiedziałem, że to będzie najtrudniejsze spotkanie. Dom Chleo. Niechętnie ruszyłem w tamtą stronę. Droga nie zajęła mi dużo czasu. Gdy w końcu tam dotarłem znowu stanąłem przed drzwiami. Nie zdążyłem wziąć głębokiego oddechu ani zapukać gdy drzwi się otworzyły a Chleo rzuciła mi się na szyję. Rozpłakałem się jak dziecko
-Wiesz, że Cie kocham? - powiedziałem wtulając się w nią
-Wiem, ja Ciebie też - powiedziała - wprowadzasz się znów? - zapytała z nutką nadziei w głosie
-Nie. Przykro mi. Przyszedłem po resztę swoich rzeczy - odparłem smutno i odsunąłem się od niej. Widziałem jej smutną miną - Zostałem wypuszczony i dostałem super ofertę. Jednak ma swoje konsekwencję. Wyjeżdżam i to bez was. Będę pracować w więzieniu tam gdzie jest Niall, Scott i Josh. Za jakieś 2h przyjedzie po mnie ktoś i zabierają mnie na samolot - wyjaśniłem i popatrzyłem na nią
-Wejdź, zrobię nam coś do picia - powiedziała i wpuściła mnie do środka. Poszedłem na górę po resztę ubrań. Spojrzałem na jej kalendarz, w którym skreślała dni do mojego powrotu. Zobaczyłem również nasze wspólne zdjęcia, jej listy do mnie i moje do niej. Wyglądało to tak jakby niedawno je przeglądała. Wziąłem jedno zdjęcie i zszedłem na dół
-Chleo, mogę wziąć to zdjęcie? - zapytałem
-Jasne, możesz - uśmiechnęła się i podała mi lemoniadę. Usiadłem i napiłem się. Nie odzywaliśmy się w ogóle do siebie. Posiedziałem chwile i przeszedłem się jeszcze raz po mieszkaniu. Zobaczyłem czy na pewno nie zostawiłem niczego. Wróciłem do stołowego i wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć. Zobaczyłem Leona
-Gotowy? - zapytał
-Tak, wezmę tylko torbę i pożegnam się z Chleo - powiedziałem i wróciłem po rzeczy. Podszedłem do Chleo i po raz ostatni ją przytuliłem. Odszedłem od niej bez słowa. Wziąłem swoje rzeczy i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i pojechaliśmy z Leonem na lotnisko. Tam szybko wszystko się potoczyło. Po kilku godzinach lotu byłem na miejscu. Gdy wyszedłem z samolotu i odebrałem bagaże ruszyłem w stronę wyjścia. Leon mówił, że na miejscu będzie ktoś na mnie czekać. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłem swoich przyjaciół. Spojrzałem na nich pytająco
-Dzięki Twoim staraniom przenieśli nas tutaj, dostaliśmy adwokatów i udowodniliśmy swoją niewinność. Teraz jesteśmy wszyscy wolni i możemy zacząć nowe życie jako strażnicy więzienni - powiedział Niall, a Scott i Josh przytaknęli. Byłem tym bardzo zachwycony. Przytuliłem ich i ruszyliśmy w stronę naszego wspólnego mieszkania


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~THE END ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W końcu wymyśliłam zakończenie
Jednak zastanowię się czy nie zrobić z tego części drugiej
Pozdrawiam xx

Infidelity || Aston Irwin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz