Rozdział 5

29 5 0
                                    


Stanąłem jak wryty i wtedy zrozumiałem. Calumowi podobała się Chleo ale wolał nas pogodzić niż nam zaszkodzić. Usiadłem obok niego i nie wiedziałem co mam powiedzieć. Spojrzałem na niego i zdążyłem tylko otworzyć usta gdy zaczął mówić
-Ona jest cudowna. Masz wielkie szczęście że wybrała właśnie Ciebie. Jeśli ją kochasz to idź i jej to wyjaśnij – gdy skończył mówić wstał i odszedł ode mnie. Założył kaptur i zniknął w ciemnościach.
Calum był dobrym chłopakiem. Ale za dobrym jak na gang. Miałem nadzieje że z czasem go ogarnę, ale wtedy w parku zrozumiałem że przypominał mnie sprzed paru ładnych lat. Zanim zaczęła się nasza zabawa z gangiem. Miał dużo czasu aby dorobić się tego co ja. Siedziałem i jakoś nie śpieszyło mi się aby wybrać się gdziekolwiek.Schowałem swoje ręce w dłonie i zacząłem myśleć nad słowami Michaela i Caluma. Może tak naprawdę nie kochałem już Chleo? Już sam nie wiedziałem co czuje. Nie wiedziałem też ile czasu minęło.Zadzwonił mój telefon
-Halo? – powiedziałem załamanym głosem, odchrząknąłem
-Gdzie jesteś? – usłyszałem głos Luke'a
-W parku siedzę na ławce a co?
-Stary wpadła do mnie Chleo i zaczęła się drzeć „gdzie jest Ash" mówiłem jejże nie wiem bo nie przyszedłeś. Była wściekła. Lepiej wracaj do domu
-Nie wiem czy chce – oznajmiłem mu
-Czekaj... Ja kto?
-Nie wiem już co czuje
-Przecież zawsze mówiłeś że zasypiasz i budzisz się obok osoby którą kochasz – westchnąłem ciężko. Wiedziałem że ma rację. Ale tu nie o to chodziło
-Luke...Słuchaj ja – przerwałem aby wziąć głęboki oddech. Te słowa nie były dla mnie proste – Ja po prostu nie chce jej już ranić.Kocham ją najbardziej na świecie ale nie potrafię dłużej tego ciągnąć – oznajmiłem mu
-Ashton masz iść do domu i porozmawiać z nią
-Okey – odpowiedziałem krótko i rozłączyłem się. Wstałem i ruszyłem w stronę domu. Wiedziałem że nie będzie to łatwa rozmowa. Stanąłem na gangu i westchnąłem.Wyciągnąłem klucz i gdy już chciałem je włożyć drzwi się otworzyły. Chleo rzuciła mi się na szyję. Gdy tylko ją objąłem rozpłakałem się. Weszliśmy do środka a ona spojrzała na mnie i chciała otrzeć moje łzy, lecz ja jej na to nie pozwoliłem.
-Słuchaj Chleo... - zacząłem patrząc jej w oczy – Kocham Cię najbardziej na świecie ale rozmowa z chłopakami uświadomiła mi jak bardzo cie ranie. Nie potrafię cie zostawić, odejść od ciebie ale tak będzie najlepiej dla ciebie. Będziesz wtedy bezpieczna
-Czekałam na ciebie cholerne dwa lata – zaczęła krzyczeć – a ty mi mówisz że zostawiasz mnie dla mojego bezpieczeństwa? Proszę bardzo droga wolna – uderzyła mnie w twarz i pobiegła na górę. Po chwili wróciła i rzuciła mi walizkę z moimi rzeczami – Wynoś się – pokazała na drzwi.Schyliłem się po swoją walizkę. Podniosłem ją i wyciągnąłem z kieszeni klucze do mieszkania. Oddałem jej
-Kocham cie–pocałowałem ją po raz ostatni
-Gdybyś kochał to byś tego nie robił – powiedziała ze łzami w oczach
-Będziesz bezpieczniejsza – odparłem a ona spojrzała na mnie
-Przy tobie czuje się bezpieczna rozumiesz?
-Skarbie – wziąłem pasmo jej włosów zaczesałem za ucho – jeszcze nie wiesz co na mnie czeka.Nie chce żebyś przeze mnie znów cierpiała. Znajdziesz jeszcze kogoś lepszego. Będę cie odwiedzać – wyszedłem a ona stanęła na gangu
-Wróć - zaczęła krzyczeć. Ale ja postanowiłem że tak będzie lepiej dla wszystkich. Zatrzymałem się u Luke'a



*3dni później*
Leżałem na łóżku i patrzyłem się w sufit.Usłyszałem pukanie do drzwi. Ponieważ zostałem sam musiałem otworzyć. Westchnąłem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem pana Leona.Odsunąłem się od razu do tyłu. Podszedł i złapał mnie za ubrania
-Ty gnojku – zaczął – Moja córka przez ciebie płacze – oznajmił i przyłożył mi
-Pan nie rozumie ja to zrobiłem żeby była bezpieczna
-Może i cie nie lubiłem ale bynajmniej miałem pewność że jeśli ją ktoś zaatakuje, porwie czy cokolwiek to go dopadniesz i zabijesz czy co ty tam robisz –puścił mnie
-Sam pan chciał żebym od niej odszedł. Dlaczego się pan nie cieszy? – Leon nie wytrzymał i przywalił mi z całej siły w brzuch. Zgiąłem się w pół i upadłem na ziemie
-Spójrz na mnie –krzyknął a ja nie potrafiłem unieść głowy – no spójrz powiedziałem – znów złapał mnie za ubrania i postawił do pionu – masz coś z tym zrobić a jak nie to tutaj wrócę –oznajmił i rzucił mną o ziemie po czym wyszedł. Zacząłem zwijać się z bólu gdy usłyszałem głos Chleo....

~~~~~~~~~~

Hej wszystkim :)))
Przepraszam za tak duży odstęp. Mam nadzieję że wam się spodoba

Infidelity || Aston Irwin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz