Rozdział 13

13 1 0
                                    

Minęło już parę dni. A ja zaczynałem się czuć jak wrak człowieka. Byłem sam, bez moich przyjaciół. Pewnie teraz zastanawiacie się czy ktoś mnie odwiedzał. Tak, ale mówiłem ochroniarzom, że nie chce się z nimi widzieć. Po prostu chciałem sobie to wszystko ułożyć. Znów musiałem nauczyć się żyć w więzieniu. Gdy już myślałem, że wszystko jest w porządku - to właśnie wtedy zaczął się mój kolejny koszmar. Oczywiście jak w każdy dzień siedziałem sam, czy to na stołówce, czy też na dworze. Wtedy przywalili się do mnie Ci idioci. Tak. Mafioza znów w grze. Nie mieli już chyba do kogo się dopierdolić, to wybrali mnie.
-Ej Irwin - rzucił Harry. Odwróciłem się i spojrzałem na nich - co, nie ma teraz Twoich kolegów to jesteś sam jak ten palec? Oh jak mi przykro
-Weź idź stąd. Znajdźcie sobie inne zajęcie
-Coś powiedział? - Zayn zrobił krok do przodu , wyraźnie się nabuzował
-Uspokój się. Nic takiego nie powiedziałem. Po prostu chce, żebyście zostawili mnie w spokoju. To wszystko - rzuciłem i odwróciłem się od nich. Nie minęła chwila a ja czułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłem się i wtedy dostałem w pysk - Za co to?!
-Za ignorowanie nas - rzucił znów Zayn
-Przecież nic nie zrobiłem. Jesteście bandą idiotów. Właśnie dlatego przenieśli Nialla, Josha i Scotta. Żeby nie musieli być wśród takich debili jak wy -chyba nie muszę wam mówić jak bardzo oberwałem za swoje słowa.
Byłem po raz kolejny przez nich bity i kopany. Pod okiem miałem wielkie limo. Pamiętam tylko słowa pożałujesz tego jeszcze Irwin. Chwile potem przybiegli ochroniarze i zabrali ich do izolatki. Oczywiście według procedur powinni zadzwonić po karetkę, zabrać mnie do szpitala na badania i takie sranie w banie. Powiedziałem jednak Liamowi że nie jest ze mną na tyle źle. Sam wstałem. Poprosiłem go tylko o worek lodu, żebym mógł przyłożyć do oka.

Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Rany zaczęły się goić. Po niektórych nie było już śladu. Leżałem właśnie na łóżku i patrzyłem w sufit. Czekałem aż przyjdą ochroniarze i otworzą cele abyśmy mogli wyjść na zewnątrz. Zastanawiało mnie czy dziś Chleo przyjdzie. A może tym razem usłyszę, że przyszedł Calum, Luke albo Michael? Jednak odkąd 3 razy nie pojawiłem się na widzeniu, przestali przychodzić. Najwidoczniej stwierdzili, że nie ma sensu. Nawet nie wiedzą, przez co ostatnio musiałem przejść. Pragnąłem kontaktu z kimś bliskim. Chciałem z kimś porozmawiać. Niestety przez własną głupotę stałem się samotny. W pewnym momencie usłyszałem znajomy mi głos. Był to jeden z ochroniarzy. Nazywa się Dylan. Lubiłem gościa. Czasem nawet bardziej niż Liama. Wstałem z łóżka i podszedłem do krat. Popatrzyłem i zobaczyłem, że nie otwiera żadnych krat. Czyżby nie było pogody na spacer? Ale przecież nie słychać, aby padał deszcz. Popatrzyłem na niego a on na mnie. Uśmiechnął się

-Jak dobrze Irwin, że Cie widzę - powiedział, a uśmiech nie schodził z jego twarzy
-Coś się stało? - zapytałem lekko skołowany
-Pora na drobne odwiedzinki - mówił otwierając kraty - no już. Wychodź. Myślę, że się ucieszysz
-A co jeżeli nie mam ochoty na odwiedziny?
-No niestety w tym przypadku nie masz nic do gadania. Wychodź

Zrobiłem tak jak mówił. Wyszedłem i ruszyłem z nim. Zaprowadził mnie do sali spotkań. Wszedłem tam ale nikogo nie było.

-O co chodzi Dylan? Przecież tu nikogo - odwróciłem się aby skierować swoje słowa do niego. Jednak jego także nie było - Boże czy ja śnie?
-Nie, nie śnisz Irwin - głos dobiegał zza moich pleców. Znałem ten głos. To był Leon
-Co Ty tutaj robisz? - nie odwróciłem się do niego. Nie chciałem
-Będziemy rozmawiać w ten sposób? Odwróć się do mnie Ashtonie - powiedział dość poważnie przez co po moim ciele przeszły ciarki. Powoli odwróciłem się i spojrzałem na niego - usiądź sobie
-Spokojnie. Postoje - rzuciłem i oparłem się o ścianę - Czego chcesz?
-Co tak oschle? Ty nie lubisz mnie, ja nie lubię Ciebie. Ale robię to dla mojej córki - wstał i zapiał swój garnitur
-To? Czyli co? - kompletnie go nie rozumiałem

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szyderczo. Jeszcze nie wiedziałem co mnie czeka. On ciągle milczał. Tak jakbym miał się domyśleć. Już chyba wolałbym być w tym pokoju z Mafiozą. Jednak po dłuższej niezręcznej ciszy i patrzenia na siebie w końcu się odezwał. Byłem w szoku....

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich!
Mam nadzieję, że ff Wam się podoba
Powoli zmierzamy ku końcowi 1 części Infidelity
Za niedługo pojawi się również nowe opowiadanie, ale na razie jest w fazie projektu więc nie będę Wam za wiele zdradzać
Trzymajcie się i do zobaczenia w następny piątek!
Miłego wieczoru, weekednu i wog :) x

Infidelity || Aston Irwin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz