Rozdział 4

66 8 4
                                    

    Chloe wróciła jakieś 30 min po naszym przyjściu. Siedzieliśmy na kanapie, jedliśmy pizze i graliśmy w gry. Podeszła do blatu i oparła się o niego
-Co dziś robiliście? – zapytała tak jakby nie miała o niczym pojęcia
-Byliśmy na spacerze – odpowiedział Luke biorąc kolejny wielki kawałek pizzy – nie spotkałaś Caluma przypadkiem? Zgubił nam się chłopak
-Chyba mijałam go w parku. Ej pójdę się tylko przebrać i mogę z wami pograć?
-Jasne skarbie – odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej – Zrobię Ci miejsce koło siebie – popchnąłem lekko Luke'a a ten zaśmiał się. Michael siedział cicho wpatrzony w telefon – Piszesz z kimś?
-Nie – odparł i zaczął chować telefon
-Czyżby nasz Michael się zakochał? – zażartowaliśmy z Lukiem i przybiliśmy sobie piątkę. Na jego policzkach pokazały się lekkie rumieńce
-Dajcie spokój. Po co mi dziewczyna – odchrząknął – Bo po co się do kogoś przytulać i mówić jakieś beznadziejne słowa typu „Kocham Cię". Przecież one nie mają żadnego znaczenia
-Racja – zaśmiałem się. Obróciłem głowę i zobaczyłem Chleo. Ubrała moją ulubioną bluzę która była na nią za długa. Nie miała spodni. Miała za to ciepłe skarpetki. Podeszła i usiadła koło mnie ze swoim telefonem. – To grasz z nami?
-Na razie zjem coś sobie – wzięła duży kawałek pizzy i zaczęła go jeść. Usłyszałem wibrację i spojrzałem na nią. Wzięła telefon do ręki, odczytała smsa i odpisała komuś. Odwróciła się w stronę Mike'a – Dlaczego twierdzisz że słowa „Kocham Cię" nie mają żadnego znaczenia?
-A ma to jakieś znaczenie? Dwie osoby mówią sobie puste słowa. Tak jak Ashton Tobie.
-Co to ma wog znaczyć? – zapytała oburzona. Luke wstał złapał Mike'a i wyszli bez słowa
-Kochanie to nie tak – próbowałem się bronić
-A jak? No słucham – wstała oburzona i zaczęła wymachiwać rękami – Czekałam na ciebie cholerne dwa lata. Nie zerwałam z tobą, czekałam aż wyjdziesz. Zakreślałam i odliczałam dni do Twojego wyjścia. Nie zdradziłam cie. A ty mnie nie kochasz? – mówiła płacząc
-Oczywiście że cie kocham – wstałem i złapałem ją za ramiona. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć więc po prostu ją przytuliłem. Odepchnęła mnie od siebie i pobiegła na górę zamykając drzwi na klucz. Zrozumiałem że mam spać na kanapie.
-Ashton! – zawołał mnie Scott. Odwróciłem się i podszedłem do niego
-No co tam – zapytałem z uśmiechem i usiadłem obok niego czekając aż coś powie. Widziałem że coś go męczy.
-Masz dziewczynę prawda? – zapytał a ja tylko skinąłem głową – Jak to jest? Jakie to uczucie mieć kogoś kto kocha cie bez względu na wszystko – zdziwiłem się jego pytaniem. Zastanowiłem się chwile
-To najlepsze uczucie. Zasypiasz i budzisz się obok tej samej dziewczyny. Widzisz ją bez makijażu, wiesz jaka jest naprawdę. Jesteś przywiązany tylko do niej i nie interesują cie inne dziewczyny bo tą którą kochasz masz obok. Jeśli kiedyś się zakochasz – spojrzałem na niego i zacząłem mówić poważnie – to zrób jak najlepsze wrażenie na jej rodzicach
Siedziałem na kanapie i już nie mogłem. Wiedziałem że to koniec. Michael myślał że uzna to za żart, ale jego ton nawet by na to nie wskazywał. Super. Jak ja mam jej pokazać że ją kocham? Wstałem i napisałem jej kartkę, że idę spać do Luke'a. Wyszedłem i zamknąłem dom na klucz. Na dworze było ciemno i pusto. W większości domach ludzie już spali. Stwierdziłem, że zanim pójdę do niego muszę się przejść i odetchnąć świeżym powietrzem. Tuż przed parkiem skręciłem. Można powiedzieć że znalazłem się na odludziu. Przeszedłem kawałek gdy zobaczyłem jak chłopak szarpie się z jakąś dziewczyną. Wyglądała na przerażoną. Zobaczyłem czy na pewno w pobliżu nie ma nikogo i przeszedłem przez ulicę. Stanąłem i spojrzałem na nich.
-Co się tutaj dzieje? – zapytałem stanowczo
-To sprawa pomiędzy nami – odpowiedział mi mężczyna
-Proszę pani czy na pewno?
-Tak
Odszedłem kawałek i obserwowałem ich. Jeśli nic się nie wydarzy to odejdę. Tak też było. Chwile się poszarpali. Kobieta w końcu stanęła przed nim i chyba mu coś wyjaśniła. Rozeszli się więc i ja odszedłem. Zobaczyłem boczną dróżkę prowadzącą do parku. Wszedłem i zauważyłem na pobliskiej ławce Caluma. Rozmawiał z kimś przez telefon więc podszedłem na bezpieczną odległość
-Nie płacz – usłyszałem – On cie kocha. Ja to wiem.

~~~~~~~~~
Przepraszam za tak długą nie obecność ale miałam problemy techniczne :)
mam nadzieję że spodoba wam się kolejny rozdział 
Miłego czytania

Infidelity || Aston Irwin [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz