Rano wstałem o wiele wcześniej niż Takano. Ja w pracy musiałem się stawić już o dziesiątej, a on o trzynastej. Uroki bycia redaktorem naczelnym. Wstając z łóżka złapałem się za biodra i syknąłem.
- Nie próżnował sobie wczoraj. - powiedziałem patrząc na Takano.
Szybko się ubrałem i posprzątałem korytarz, w którym od wczoraj leżały moje rzeczy. Buty ustawiłem obok drzwi, brudne ubrania wrzuciłem do pralki, a torbę zostawiłem w salonie. Szybko wziąłem potrzebne dokumenty i wyszedłem po drodze chwytając jabłko. Nie miałem czasu na śniadanie. Gdy byłem już w biurze zająłem się po prostu swoją pracą. Nikogo prócz mnie jeszcze nie było, jednak koło jedenastej ludzie zaczynali się schodzić. Ja w tym czasie skończyłem projekt i zdążyłem go już wydrukować. Podszedłem do swojego biurka, by odłożyć nowo wydrukowany projekt na miejsce, ale w drzwiach stanęła dobrze mi znana osoba. Wszystkie papiery wyleciały mi z rąk a buzia otworzyła się szeroko.
- Ritsu! Co to ma znaczyć?!
W drzwiach stała moja matka.
- Przepraszam? - w tym momencie miałem totalną pustkę w głowie.
Co ona tu robi?!
- Nie żadne przepraszam! Co ty sobie myślisz? Z telewizji muszę się dowiadywać, że mój syn był w szpitalu?!
I wszystko jasne.
- Posłuchaj mnie. - podszedłem do niej powoli. Z daleka widać było, że aż się w niej gotowało. - Chodźmy porozmawiać gdzie indziej. - pociągnąłem ją za rękę w stronę wind.
Co za wstyd. Wcisnąłem przycisk prowadzący na parter i winda ruszyła. Moja matka położyła mi dłonie na policzkach. Dotykała mnie po całej twarzy.
- Mamo? - zapytałem zaskoczony.
- Nic ci nie jest?
- Nie. Już w porządku..
Przytuliła mnie do siebie. Nie rozumiałem jak nagle potrafi z uczucia kompletnej złości przejść w troskę. Odwzajemniłem jej uścisk.
- Mój mały synek. - powiedziała głaszcząc mnie po głowie.
Winda się otworzyła a my wyszliśmy. Udaliśmy się do kawiarni, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. Swoją drogą dawno nie widziałem mojej mamy. Przyjrzałem się jej dokładniej. Krótkie brązowe włosy pozostały takie jak je pamiętałem. Kilka zmarszczek pojawiło się na jej twarzy, ale były widoczne tylko z bliska i prawdę mówiąc dodawały jej uroku. Zielone oczy wyglądały dokładnie jak moje. Zawsze mówiono mi, ze jestem strasznie podobny do mamy, a po ojcu mam charakter, wybuchowy i sarkastyczny, który ujawnił się dopiero po studiach. W czasach liceum byłem, jak to mówił mój ojciec, "Wykapaną mamusią". Zdarzało mi się denerwować, tylko gdy chodziło o coś istotnego, o coś, co było ważne dla mnie. Po za tym troszczyłem się o swoje rzeczy i innych ludzi.
- Opowiadaj. - powiedziała, gdy podano nam kawę.
- Nie wiem gdzie zacząć..
- Od samego początku. - złapała mnie za dłoń.
Pokrótce streściłem jej całą historię. W momencie, gdy łzy pojawiły jej się w oczach, spanikowałem.
- Mamo..- szepnąłem.
- N-nic mi nie jest, tylko.. - pociągnęła nosem. - Nie mogę uwierzyć, że przytrafiło ci się coś takiego, a ja nic nie wiedziałam.
- To nie twoja wina. - podałem jej chusteczkę.
- I do tego ten telefon. Nie potrzebnie na ciebie nakrzyczałam. Jestem okropną matką. - powiedziała wycierając łzy.
- To nie prawda! - to nie prawda mamo. - To moja wina, że ci o tym nie powiedziałem.
Uśmiechnęła się smutno.
- Więc ten Takano.. To twój szef?
- Tak - przytaknąłem niepewnie.
- Muszę mu jakoś podziękować.
- Nie przejmuj się tym.
- Jak to? Ten mężczyzna opiekował się moim synem, gdy mnie nie było obok. To oczywiste, że chcę mu podziękować.
- Dobra. - poddałem się.
- Jak się czujesz? - zapytała nagle.
- Już w porządku. - posłałem jej uspokajający uśmiech.
- Może potrzebujesz czegoś? No nie wiem..
- Niczego. Mam wszystko co trzeba.
- Okej. - pogłaskała mnie po ramieniu. - Następnym razem informuj mnie, gdy coś takiego się powtórzy. Wiesz jak się czułam, gdy dzisiaj rano zobaczyłam cię w telewizji?
- Przepraszam.
- Już dobrze. Ciesz się, że nie widziałeś miny swojego ojca.
Otworzyłem szeroko oczy.
- Ojca?
- Tak. Był tak przerażony, bardziej niż ja. - zachichotała.
Również parsknąłem śmiechem. Mój tata przerażony?
- Ritsu. Pamiętaj, może on tego za bardzo nie okazuje, ale kocha cię. Kocha. Pamiętaj o tym.
Skinąłem głową.
- Pamiętam jak to było w liceum. Przystawiał się do mnie na każdej przerwie.
- Poważnie? - zaśmiałem się.
- No jasne! Ale ja się nie dawałam. Mimo ze był niesamowicie przystojny. - rozmarzyła się. - Wyglądał tak męsko, te jego czarne włosy i..
- Mamo!
- No co? Opowiadam ci tylko o tym od czasu do czasu.
Opowiadasz mi to przy każdej okazji - zacisnąłem wargi, by nie wypowiedzieć tego zdania. Była taka szczęśliwa, gdy opowiadała o moim ojcu. Nie chciałem odbierać jej tej przyjemności.
- Nie słyszałeś jeszcze o tym, co zrobił na szkolnym apelu, by mnie zdobyć! Przebrał się w strój jakiegoś super bohatera i przy wszystkich.. - z uśmiechem wsłuchiwałem się w jej opowieści tracąc poczucie czasu
CZYTASZ
Sekaiichi Hatsukoi
Fanfictionnie będę wam zdradzał o czym to jest przeczytacie to się dowiecie.